IWO
Tami miała rację. Mogłem spodziewać się, że tak zareaguje. Flo powtarza, że wszystko jest w porządku i nie potrzebuje pomocy. Ale to nie chodzi tylko o niego, a o jego rodzinę. Chciałem tylko, żeby mieli troszkę łatwiej. Ten prezent miał być drobną przysługą, która mnie prawie nic nie kosztowała. Rozmawiałem z mamą Floriana już wcześniej, ona po dwóch miesiącach w końcu się zgodziła przyjąć pracę u mojego ojca. Miała na celu dobro swoich dzieci, to wszystko.
Tylko, że Florian nie jest w stanie przyjąć tak dużo. Zawsze powtarzał, że nie chce ode mnie żadnych pieniędzy. Nawet gdy szliśmy do restauracji, on płacił. Uważał, że nie powinienem chwalić się swoimi pieniędzmi. Miał rację. Dlatego ograniczyłem się do tanich randek i prezentów, żeby tylko on nie poczuł się skrzywdzony z powodu tego, że ma czegoś mniej niż ja.
I może przesadziłem wręczając mu to wszystko. Dom dostałem po mamie, jest wiele wart. Ale zamiast go sprzedawać, wolałem go oddać mojemu chłopakowi. A samochód... to nic. Może skłamałem mówiąc, że jest firmowy. Alan załatwił mi pracę w tym klubie, zarobiłem trochę, dołożyłem jeszcze moje wszystkie oszczędności, które zbierałem przez ostatnie dwa lata i kupiłem ten samochód. Dla niego. Sam mówił, że chciałby taki. Kocham go i dałbym mu wszystko. Ale on nie umie tego przyjąć. Nie miałem zamiaru zranić jego uczuć. Musi wiedzieć, że jest dla mnie ważny, niezależnie od tego ile ma pieniędzy i ile mam ich ja. Bo... czy to jest w ogóle takie istotne? Kto ile ma? Raczej nie.
- Chcesz się napić gorącej czekolady? - spytał tata, wchodząc ostrożnie do mojego pokoju.
Pewnie domyślał się, dlaczego Florian wyszedł stąd bez słowa. Słyszał jak na mnie krzyczał. Czekolada miała mi poprawić humor.
Podziękowałem mu. Nie miałem ochoty. Wszystko co związane z czekoladą, teraz kojarzyło mi się z tylko nim.
~*~
Początek stycznia, nowy rok. Nie miałem z chłopakiem żadnego kontaktu. Wiedziałem co się z nim dzieje, tylko poprzez Tami i Kordiana.
Florian doskonale dał mi do zrozumienia jak bardzo zły jest na mnie za to, co zrobiłem. Albo raczej smutny.Raz poszedłem do jego pracy. Przywitałem się, miałem zamiar z nim porozmawiać i przeprosić. On jednak potraktował mnie jak zwykłego klienta. Nie zamówiłem niczego, ale on i tak wręczył mi kubek czekolady. Zapłaciłem.
- Proszę zabrać resztę - dodał tylko, dając mi jakieś drobniaki. Podkreślił to, abym przypadkiem nie zostawił mu napiwku. Nie chciał ode mnie ani grosza.
Wziąłem je. Cóż... gdybym tego nie zrobił, wyszedłbym w jego oczach na chama. Ale kubek zostawiłem.
Teraz zaczęła się szkoła. I tym razem nie pozwolę na to, żeby uciekał. Zbyt wiele razy tak robiliśmy. A ja nie znoszę, gdy nie jesteśmy razem. Nie poddam się.
Wszedłem do szatni koszykarzy. Było wcześnie, ale tak jak się spodziewałem. Nikogo nie było prócz Floriana.
- Przepraszam - zacząłem.
On odwrócił się w moim kierunku. Nie miał na sobie koszulki.
- Ja chciałem tylko wam pomóc - mówiłem dalej. - Zrozum to.
- Nie - odezwał się. - Nie możesz tak po prostu dawać nam wszystko, tylko dlatego, że jestem twoim chłopakiem. Nie wiem... chcesz się poczuć jakiś ważny? Pokazać mi, że ty możesz więcej dzięki kasie twojego taty?
Skrzyżował ręce na piersi. Zezłościłem się na niego. Przecież to wszystko nie prawda. Nigdy nie chciałem, żeby tak myślał.
- Przestań - powiedziałem. - Przecież wiesz, że to nie tak. Czemu tak mówisz? Ja to robię dla ciebie, żebyś był szczęśliwy.

CZYTASZ
Kubek czekolady
Teen FictionDwóch różnych chłopaków. Dwie różne historie. A co ich łączy? Kubek czekolady. ©kamseok & maddie_maggy 2017