FLORIAN
Udałem się na salę gimnastyczną. Mieliśmy dzisiaj mecz ze szkołą z naszego miasta, która ostatnim razem dała nam niezły łomot. Musiałem potrenować.
Kiedy biegałem po boisku, by się rozgrzać podszedł do mnie Kordian. Nie podobało mi się to, że przez cały czas się koło mnie kręcił. Wiedziałem, że coś przede mną ukrywa, coś co raczej mi się nie spodoba. Czegoś się też domyślał w sprawie z Iwo. Byłem tego pewny. Tylko czego? Musiałem jak najszybciej się tego dowiedzieć.
W trakcie treningu na trybuny, przybywało coraz więcej ludzi, w szczególności dziewczyn. Nie umknęło mojej uwadze pojawienie się Natalii, która zaczęła wyszczerzać się do... Kordiana?! Czyżby kombinowali coś razem? Ta dwójka razem to mieszanka wybuchowa. Boję się, co za niedługo z tego wszystkiego wyniknie.
Za chwilę miał zacząć się mecz, więc postanowiłem rozciągnąć swoje kończyny. Starałem nie zwracać uwagi na tych wszystkich ludzi dookoła. Musiałem uzyskać wewnętrzny spokój, by zaraz nie wybiec stąd, z powodu narastającej frustracji, spowodowanej niewiedzą.
- Mówiłem, że przyjdzie - szepnął mi Kordian do ucha.
Parę minut temu rozmawialiśmy o Iwo. A tak naprawdę to chłopak dawał mi wykład, że nie warto zadawać się z blondynem i, że on przysporzy mi wiele kłopotów. Na końcu jeszcze dodał, że powinienem się rozluźnić, bo on na pewno przyjdzie na mecz, tak jak przychodził na każdy inny.
Po pierwsze, nie podobała mi się ta rozmowa. Po drugie, jak Iwo mógłby przysporzyć mi kłopotów. Przecież on jest jak puchata miękka kulka. A po trzecie, ja wcale nie byłem spięty. Po prostu ciekawiło mnie, co nie pozwoliło szarookiemu przyjść wczoraj do szkoły. To wszystko.
Odwróciłem się w stronę wejścia, gdy dotarły do mnie słowa kolegi. Natychmiast opuściłem nogę z drabinek i chciałem do niego pójść, ale zostałem zatrzymany.
- Serio nie radzę - próbował znów mnie przekonać. - Zmieniasz się przez niego. I to wcale nie na dobre.
Spojrzałem się na niego krzywo i jak najszybciej znalazłem się przy blondynie.
Przywitaliśmy się zwykłym "hej". Tak bardzo chciałem go przytulić, ale obawiałem się, że jego wczorajsza nieobecność to moja wina, więc tego nie zrobiłem. Poza tym jeszcze był Kordian, którego wzrok czułem na sobie z odległości boiska.
- Nie było cię wczoraj. - Podrapałem się zestresowany po karku. - T-to przeze mnie?
Iwo zastanawiał się nad odpowiedzią. Czyli to mogło być przeze mnie. Coś czułem, że to moja wina... Dlaczego?
- Moja mama umarła - wypalił nagle, a później przyłożył sobie dłoń do ust, jakby to co powiedział nie miało wyjść z jego ust.
Po chwili miałem go w moich ramionach.
- Tak mi przykro - wyszeptałem.
Wiem, jak to jest stracić rodzica. On dobrze o tym wiedział. Nic wtedy nie jest w stanie poprawić humoru, czy nawet sprawić, byś choć na moment przestał myśleć o czymś innym. Czułem, że nie zalepię dziury w jego sercu, ale może chociaż troszkę ją załatam. Będzie widać szwy, ale nie będzie to aż tak zwracać uwagi.
Nagle poczułem jak ktoś ciągnie mnie za koszulkę.
- Wracamy na boisko - warknął Kordian.
- Ale jeszcze jest pięć minut - oznajmiłem, wskazując na wielki zegar w sali.
- Wracamy. - Szarpnął mnie jeszcze raz.
Dokończyłem się rozciągać, po czym odwróciłem się, by sprawdzić, co robi Iwo.
Nie było go.
~*~
Przez wszystkie lekcje i przerwy Iwo unikał mojej obecności. Nie wiem, dlaczego. Ale zamiast Iwo, byłem oblegany przez Kordiana i resztę zespołu. Wygraliśmy, więc musieliśmy spędzić ten czas razem, jak to bywało w naszym zwyczaju.
Trwał angielski, a nauczyciel oddawał poprawione sprawdziany. Nie mogłem doczekać się, aż wyczyta blondyna. Kiedy w końcu wręczył mu kartkę papieru, szarooki był w niemałym osłupieniu. Koleżanka z jego ławki zabrała mu test, po czym obejrzała dokładnie. Po chwili pokazała mu coś na kartce, a on odwrócił się w moją stronę.
Wiedziałem, co znaleźli. Moje inicjały na rysunku z jednego zadania.
Dzisiaj rano udałem się na poprawę z angielskiego, a że zawsze przeprowadza ją inny nauczyciel, nie wiedział, że jestem kimś innym. Musiałem jednak przekazać Iwo, że to ja zrobiłem to dla niego.
Uśmiechnąłem się do niego ze wzruszeniem ramion.
Zadzwonił dzwonek. Ludzie zaczęli się zbierać do wyjścia. Niektórzy już wyszli. Ostatni raz spojrzałem na Iwo. Całował Klaudię w policzek.
Czyli moje podejrzenia były prawdziwe. Blondyn miał dziewczynę.
Nie wiem czemu, ale nie mogłem dłużej przebywać w tamtym miejscu, przebywać razem z nimi. Opuściłem pomieszczenie. Nawet nie poszedłem do biblioteki. Skierowałem się prosto na stację.
~*~
Do biblioteki przyszedłem dopiero w piątek po zajęciach. Iwo grzecznie wykonywał nasze obowiązki. Kiedy tylko usłyszał, że wchodzę wstał z krzesła i chwilkę się zawahał, czy podejść do mnie, czy jednak nie. Postanowił, że zostanie na swoim miejscu. Ja bez słowa odłożyłem torbę przy fotelu i poszedłem robić, to co do mnie należało.
Iwo wydawał się zdezorientowany moją postawą. Zazwyczaj przyszedłbym do niego i się przywitał, ale ja czułem dziwny ucisk w klatce piersiowej kiedy go widziałem. Jak patrzyłem na niego znów widziałem, jak całuje Klaudie w policzek. Może to nie był zbyt duży dowód na to, że są razem, ale byle kogo w policzek się nie całuje.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
- Nic - oznajmiłem, bo co innego miałem powiedzieć. Jestem o ciebie zazdrosny?
- Widzę, że coś jest nie tak. Coś z mamą? - dopytywał się.
- Nie. Wszyscy mają się dobrze - westchnąłem. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Dalej czułem się... zdradzony?
Przez chwilkę nikt nic nie mówił. Iwo dalej stał w miejscu, a ja czyściłem kurze. Nagle poczułem, jak pociąga mnie do siebie za rękaw.
- O co ci chodzi? - zapytał się mnie twardo, czego nigdy bym się po nim nie spodziewał.
- O nic mi nie chodzi - oznajmiłem. - A teraz puść mnie - rozkazałem i wyrwałem mu się, ale Iwo dość szybko złapał mnie za dłoń.
- Nie, puki mi nie odpowiesz.
- Nie mam, co odpowiadać - oznajmiłem, będąc w lekki transie. Iwo trzymał moją dłoń.
- Masz. Zrobiłeś wspaniałą rzecz... we wtorek - zarumienił się - napisałeś za mnie test w czwartek, przed meczem martwiłeś się o mnie, a później tak po prostu wyszedłeś. Coś się musiało stać.
- A czy to ważne? - westchnąłem.
- Dla mnie ważne - oznajmił, patrząc mi się w oczy, a ja wyczułem w jego oczach uczucie, którego wcześniej tam nie widziałem.
- Nie ma co mówić.
- Powiedz! - krzyknął.
Spojrzałem się na niego. On nigdy nie krzyczał.
- Chcesz wiedzieć? - zapytałem.
Byłem gotowy. Mogłem mu wszystko powiedzieć. Nie miałem nic do stracenia.
- Tak.
Patrzył mi się w oczy. Ścisnąłem jego dłoń i przyłożyłem sobie do serca.
- Jestem zazdrosny, o ciebie i Klaudie... Bo... bo ja cię kocham.

CZYTASZ
Kubek czekolady
Novela JuvenilDwóch różnych chłopaków. Dwie różne historie. A co ich łączy? Kubek czekolady. ©kamseok & maddie_maggy 2017