24

4.6K 402 66
                                    

FLORIAN

Byłem w bibliotece i robiłem swoją powinność. Czekałem na Iwo, chociaż sam nie wiem dlaczego. W końcu i tak nie przyszedł. Denerwowało mnie to, ale uświadomiłem sobie, że nie powinienem. W końcu to oczywiste, że nie będzie ze mną rozmawiał, skoro ma chłopaka. Pewnie pomyślał, że będę chciał go odciągnąć od chłopaka. Jednak to nie był mój cel. Moim cetem było i będzie szczęście Iwo, nie ważne, czy będzie ze mną, czy nie.

Wyszedłem ze szkoły, zastanawiając się nad propozycją, którą złożyła mi Natalia. Chciała abym z resztą drążyny i paroma innymi cheerleederkami poszedł do kawiarni, a później do klubu, co z gruntu nie było złym pomysłem. Chociaż raz mógłbym się odprężyć i pobyć ze znajomymi. Jednak w moim stanie i nastroju, zrobiłaby się zaraz stypa, albo coś gorszego. Nie chciałem psuć innym humoru.

Kiedy miałem wsiadać do autobusu, ktoś mnie zaczepił uniemożliwiając mi wejście do pojazdu.

- Chodź, podwiozę cię - zaproponował Kordian.

Kiwnąłem głową na zgodę.

Pokierowałem go, ale chłopak i tak pojechał w innym kierunku. Nie chciałem się sprzeciwiać. W końcu to jego samochód, więc nie mam nic do gadania.

Zajechaliśmy na obrzeża miasta. Znajdowało się tam jezioro i kilka domów wokół niego. Wjechaliśmy na podjazd jednego z budynków, po czym Kordian kazał mi wysiąść. Zrobiłem to co powiedział. Weszliśmy razem do środka.

- Ali! - krzyknął brunet, a po chwili do pomieszczenia wszedł chłopak, który był podobnego wzrostu, co my, ale miał rude włosy i był bardzo umięśniony.

- Przyprowadziłeś kolegę? - zdziwił się nowoprzybyły. - W końcu przestałeś wstydzić się brata - zaśmiał się i poczochrał Kordiana po głowie.

- Przestań! - warknął kolega z drużyny i wyrwał się z uścisku Aliego - Flo, to jest Albin, mój starszy brat - przedstawił rudego chłopaka.

- Miałeś tak mnie nie nazywać - warknął starszy.

- Dobra tam! - Machnął ręką. - Ali, to jest Florian, mój przyjaciel - przedstawił mnie.

- Miło mi cię poznać - oznajmiłem, wyciągając rękę w stronę chłopaka, którą po chwili uścisnął.

- Mi również. - Uśmiechnął się do mnie, po czym powiedział, że musi wrócić do swoich zajęć i pożegnał się z nami.

Kordian wziął z dość dużej kuchni dwie szklanki i butelkę jakiegoś gazowanego napoju i wyszliśmy w stronę jeziora. Usiedliśmy na pomoście, który jak podejrzewałem, należał do rodziny mojego kolegi. Nalał nam po połowie szklanki i swoją cześć wypił za jednym razem.

- Widzisz ten dom naprzeciwko? - zapytał się mnie po chwili ciszy, ale chyba nie żądał odpowiedzi, bo mówił dalej - Jakiś czas temu mieszkała tam kobieta. Umarła jakiś czas temu. Zabiła się. Ale nie o tym chciałem mówić. Ta kobieta była bardzo dziwna. Na początku jak się tutaj wprowadziła była dość wesoła, przynajmniej tak o niej mówili. Nie znałem jej wtedy, bo byłem zbyt mały, by cokolwiek pamiętać. Po jakimś czasie jej życie zaczęło się rozpadać. Nie wiadomo dlaczego. Chodzą różne plotki, jedna mówi o tym, że porzuciła swoje dziecko i popadła w depresję, wspominając je. Codziennie siedziała na swoim pomoście i kiwała się do przodu i do tyłu, czasami rzucając kamień w wodę. Przez cały ten czas płakała. Nikt nie mógł do niej podchodzić. Ogólnie była dziwaczką. Ale jej smutek... Jej smutek wydawał się taki prawdziwy.

Tutaj na chwilkę przerwał i spojrzał się na wspomniany pomost. Nie było już tamtej kobiety, ale wydawało się, jakby jej duch nadal tutaj żył. Po chwili Kordian wrzucił kamień do wody, a później kolejny.

- Teraz ty wydajesz się tak smutny jak ona - powiedział w końcu, patrząc się na mnie. - Jesteśmy przyjaciółmi od dwóch lat. Żyjesz w swoim świecie i nie dopuszczasz tam nikogo, co szanuję. Ale zrozum, że nie będę stał i się przyglądał, kiedy widzę, że dzieje się z tobą coś niedobrego. Nie chcę... Ech! Nie chcę, żebyś skończył jak ona. Dlatego też nie chcę, abyś kręcił się przy Iwo. Czuję... Czuję się za ciebie odpowiedzialny. Będę czuł się winny, jeśli z jego powodu zostaniesz pośmiewiskiem, albo gorzej. To by oznaczało, że nie zrobiłem wszystkiego, aby ci pomóc - westchnął i nie mówił już nic dalej.

Wyjął tylko paczkę papierosów, po czym zapalił jednego i się nim zaciągnął. Szary dym opuścił jego usta, a na jeziorze zaczęła powstawać mgła.

Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, jak zareagować. Kordian chyba jako jedyna osoba w szkole naprawdę się mną przejmował. Chciał dla mnie jak najlepiej. To było przyjemne uczucie, wiedzieć, że możesz liczyć nie tylko na rodzinę.

- Powiedziałem, że go kocham - oznajmiłem, przerywając panującą pomiędzy nami ciszę.

Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął się smutno.

- Proszę, nie rozmawiaj z nim więcej. On cie niszczy - powiedział. - Robi to samo, co dziecko tamtej kobiety z nią.

Kiwnąłem tylko głową. Nie będę rozmawiał z Iwo. Nie teraz, kiedy wiem, że ma chłopaka, i, że jest ktoś, komu mogę ufać

- Może chciałbyś wpaść do mnie na obiad? - zapytałem. Kordian powinien wiedzieć, kin tak naprawdę jestem, jak wygląda moje życie.

Postąpiłem źle, oceniając go. Nie powinienem traktować go jako przeszkodę. On jako jedyny ze szkoły był dla mnie wsparciem. On jako jedyny myślał o mnie, nie jak o super sportowcu, nie jak o tym Amerykaninie, dla niego byłem po prostu Flo, byłem przyjacielem.

Chłopak zgodził się na wspólny obiad u mnie w domu. Powiedział tylko, że nie może dzisiaj, tylko jutro. Kiwnąłem głową na zgodę, prosząc aby podwiózł mnie do pracy. Wtedy w samochodzie pokonaliśmy wspólnie jeden szczebel na drabinie naszej odnowionej przyjaźni. Ja dowiedziałem się czegoś o nim, a on dowiedział się czegoś o mnie.

Gdy odjeżdżał z pod dworca, wiedziałem, że wszystko się zmieni. Nie tylko moja relacja z Kordianem, ale również ta z Iwo. Wiem, że prawdopodobnie blondyn nie wpuści mnie do swojego życia, ale wejdę do życia kogoś innego. Kogoś, komu na mnie zależy i mi zależy na nim. Teraz Iwo w spokoju będzie mógł wieść swoje życie, tak jak chciał - beze mnie. Może za jakiś czas spotkam kogoś odpowiedniego, kto będzie chciał ze mną być i będzie mnie kochał, tak jak ja jego. Na razie cieszę się, że mam przyjaciela takiego, jak Kordian. Mam tylko nadzieję, że chłopak nie zrobi nic głupiego, by chronić mnie w szkole i nie tylko tam.

Kubek czekoladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz