36

4.5K 403 68
                                    

FLORIAN

Sobotni dzień zapowiadał się wspaniale. Szczególnie dlatego, że wieczorem miałem pójść na randkę z Iwo. Głównie przez to przełożyłem moje męskie spotkanie na wcześniejszą godzinę. Z początku Kordian nie był zachwycony, ale kiedy wyjaśniłem mu, że na wieczór umówiłem się z blondynem, przestał mieć już do mnie pretensje o to, że wieczorny wypad będzie w południe. Zadzwoniłem też do wujka i Alana by o tym poinformować. Tak. Chciałem zaprosić też kuzyna, dzięki któremu jestem teraz z Iwo.

Jakie to cudowne uczucie czuć, że ktoś posiada twoje serce. A ty posiadasz jego.

Cały w skowronkach zacząłem zbierać się do wyjścia.

- Kochanie, coś ty taki szczęśliwy? - zapytała się mnie mama, gdy nakryła mnie na gwizdaniu podczas sprzątania.

- No wiesz... - nie wiedziałem, co powiedzieć. To moja mama, wiem, ale... Jak przyjmie to, że mam chłopaka?

- On się tak cieszy, bo idzie na randkę - wymądrzała się Tami. - I ja nawet wiem z kim!

- Wiesz? - zaciekawiła się moja rodzicielka. - To podzielisz się ze mną tą tajemnicą?

Mniejsza kopia mojej mamy podeszła do niej i wyszeptała coś na ucho.

- Wydaję mi się, że go wczoraj znalazł - powiedziała głośniej, więc mogłem to usłyszeć.

- A jak myślisz, będzie chciał nam go kiedyś przedstawić?

- Pewnie przyjdzie kiedyś na obiad, albo na noc - zaśmiała się moja siostra, po chwili uciekając do pokoju.

Razem z mamą z rozbawieniem pokręciliśmy głowami. Moja księżniczka jest czasem taka pocieszna.

- Przyprowadź go do nas. Chętnie  poznam twojego chłopaka - uśmiechnęła się i udała z powrotem do kuchni.

Kocham moją mamę. Ona zawsze wie, co powiedzieć. To jest takie cudowne, że nie ma nic przeciwko do tego, abym był z Iwo. I wydaję mi się, że nawet nas wspiera w tej decyzji. Dla niej jedyne co się liczy, to moje szczęście. Wiem o tym. A skoro jestem szczęśliwy z Iwo, to dlaczego miałaby tego nie popierać?

Poszedłem do pubu tam gdzie umówiłem się z chłopakami. Przywitałem się z każdym z nich. Z początku gadaliśmy o różnych bzdetach, później przeszło na poważniejsze tematy. W końcu powiedziałem im o Iwo. Kordian jakby się cieszył z tego, że się zeszliśmy. Wujek śmiał się, że teraz za świadka będzie mi robić Kira, a Alan pogratulował mi bycia kolejnym gejem w rodzinie. 

Uwielbiałem ich wszystkich. Moją rodzinę i przyjaciela. Nie spodziewałem się takiej aprobaty mojej orientacji. W końcu nigdy wcześniej się nie umawiałem, z nikim. No może były krótkie epizody z jakimiś dziewczynami, ale to były tylko próby Kiry do znalezienia mi drugiej polówki. Po maksymalnie tygodniu zawsze się kończyło. Nigdy sam nie starałem się o kogoś. A teraz? Nawet on stara się o mnie, na swój własny sposób.

Około osiemnastej zawitałem do Iwo. Zaszła tam dość dziwna sytuacja, z której wyszliśmy cało. Obawiam się, że blondyn będzie miał przez to problemy. 

Nie wiem czemu, gdy spojrzałem na będącego tam Błażeja miałem ochotę walnąć go w twarz. Jednak wszystko przeszło, gdy Iwo mnie przedstawił, a ja z chłopakiem uścisnęliśmy sobie dłonie.

W kawiarni na randce było wprost idealnie. A na idealne zakończenie zaprosił mnie do siebie na noc. 

Wtedy w jego sypialni, kiedy nasze ciała się o siebie ocierały. Wtedy było jeszcze lepiej, niż u mnie w mieszkaniu. Ten gorąc, te pocałunki. Dłonie na naszych ciałach...

Niestety wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, więc noc z niedzieli na poniedziałek spędziłem samotnie. Tak jakby, bo gdy tylko wróciłem do domu moja słodka Tami zawalała mnie pytaniami. Dodatkowo zadzwoniła Kira, która stwierdziła, że musi się ze mną spotkać i w taki oto sposób zaliczyłem swój pierwszy "babski wieczór". Moja kuzynka została na noc, a Tami nie zamierzała wracać do swojego pokoju. Mama miała niezły ubaw, a ja w pewnym sensie czułem się jak te nastolatki z amerykańskich filmów, które opowiadają przyjaciółkom o ich pierwszym razie. 

Mimo ciągłej obecności moich najukochańszych dziewczyn, czułem się samotnie. Z każdą kolejną sekundą, pragnienie powrotu do Iwo wzrastało. Rozrywało mnie od środka, a mój umysł i serce walczyli zawzięcie. Serce rwało do blondwłosego chłopaka, który pewnie rozmawia z Błażejem, albo Klaudią. A umysł chciał, aby ten wieczór poświęcić rodzinie, w szczególności Kirze, która za dwa tygodnie wyjeżdża, więc zostało nam już niewiele czasu.

Oczywiście tą walkę wygrał umysł.

~*~

W poniedziałek na treningu byłem tak straszliwie pobudzony. Może to dlatego, że Iwo przez cały czas mi się przyglądał? A może dlatego, że już nie mogłem doczekać się momentu, kiedy będziemy sam na sam i znów będę mógł poczuć jego słodkie usta?

W szkole nie mogłem tego zrobić. Zabronił mi. Nie kłóciłem się z nim o to, bo wiedziałem, dlaczego to robi. Bał się reakcji innych ludzi. To było oczywiste. Ja miałem gdzieś, co inni o mnie myślą, czy dobrze, czy źle. Jedynie obchodzi mnie Iwo i to, co on uważa. A on nie chciał, by inni się dowiedzieli o jego orientacji. W końcu na świecie jest tyle nietolerancji. Coraz mniej, ale dalej istnieje. Dla mnie liczy się jego dobro, więc zrobię tak, jak on chce, nawet jeśli się x tym nie zgadzam.

- Co ty taki szczęśliwy dzisiaj? - zapytał się Kordian, kiedy chciałem wrzucić do kosza, a on robił wszystko, by mi się to nie udało.

- Ja? Wydaje ci się - oznajmiłem, omijając go bokiem, po czym wykonałem dwutakt i celnie trafiłem do kosza.

- To przez Iwo i nocne igraszki? - szepnął mi do ucha. - Jak to jest robić to z facetem?

- Co? Nie! - oburzyłem się. - My nic nie robiliśmy. Tylko się całowaliśmy - oznajmiłem zgodnie z prawdą, ale mój przyjaciel oczywiście w to nie wierzył i dalej kontynuował swoje beznadziejne podejrzenia.

Na salę, a konkretnie na trybunę, zawitała Klaudia. Zobaczyłem, jak wita się z moim chłopakiem, po czym rozgląda się po boisku. Gdy odnalazła osobę, której szukała, pomachała do niej i na jej twarzy widnieje szeroki uśmiech. Odwróciłem się do Kordiana, który miał dokładnie taką samą minę jak dziewczyna i również machał do niej.

Odchrząknąłem przy jego uchu.

- Coś mnie ominęło? - pytam, patrząc podejrzliwie na bruneta.

- Co? Nie. Po prostu potkaliśmy się wczoraj przez przypadek i tyle - oznajmił z bardzo podejrzaną miną.

- Przez przypadek?

- No przecież mówię.

Był jakoś dziwnie nerwowy, gdy zacząłem drążyć temat ich spotkania.

- Według mnie to była randka - oznajmiłem, krzyżując ręce na piersi.

- Jaka randka? Przestań pieprzyć i grajmy dalej - powiedział i pobiegł na drugi koniec boiska, by nie musieć już ze mną rozmawiać. 

Dobre zagranie, ale ja i tak się dowiem, co ich łączy. W ten, czy w inny sposób.


Kubek czekoladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz