19

5.1K 456 218
                                    

IWO

- Powiedz! - krzyknąłem.

Florian najwyraźniej się zdziwił tym moim wybuchem. Cóż, zawsze byłem spokojny i raczej bardzo cichy, ale tym razem nie wytrzymałem.

-Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytał.

-Tak - przytaknąłem.

Przyłożył moją dłoń na jego klatce piersiowej. Poczułem jak szybko bije mu serce.

Widziałem determinację w jego oczach. Chciał, abym to wiedział. Czułem, że to co zaraz powie zmieni praktycznie wszystko. Aż się przestraszyłem tej myśli. Bo nie wiem czy chcę zmieniać cokolwiek.

A wtedy mi to po prostu oznajmił. Że jest o mnie zazdrosny.

Że się we mnie zakochał.

A ja... ja stałem tam w osłupieniu. Przyswajałem sobie tą informację dość długo.

Nie puścił mojej dłoni, cierpliwie czekając na moją reakcję.

Nadal czułem jego serce. I kiedy dotarło do mnie to, że Florian nie mógł kłamać, spojrzałem mu w oczy.

Uśmiechnął się niepewnie. Ja tylko patrzyłem.

Kochał mnie? Dlaczego?

Nie, nie mógł mnie kochać.

Popchnąłem go. Dość mocno, ten o mało co się nie przewrócił.

Florian spojrzał się na mnie smutny. Nie wiem o czym myślał, ale ja czułem, że nie mogę tu z nim być. To dla mnie za dużo. Więc szybko podszedłem po mój plecak i wyszedłem z biblioteki, szturchając jego bark po drodze.

Wybiegłem z liceum. I biegłem dalej i dalej.

W głowie ciągle słyszałem : Bo.. ja cię kocham.

Florianie Paxton... znowu cię nienawidzę.

Nie możesz mnie, do cholery, kochać! Bo to wszystko jest nie tak... bo ja nie wiem co mam zrobić. Bo ja nie wiem jak mam się czuć. Bo ty... ty sprawisz, że mój świat staje się taki inny, uwielbiam być z tobą, ale... nie możesz mnie kochać. To nie tak.

-Uważaj.

-Przepraszam - mruknąłem cicho.

Jakiś ktoś, złapał mnie, bo inaczej pewnie bym na niego wpadł.

Spojrzałem na chłopaka. Miał jasne włosy, zielone oczy... przypominał mnie.

Jeszcze raz przeprosiłem, tłumacząc, że go nie zauważyłem.

-Coś się stało, tak? - zapytał.

Zastanowiło mnie, czy to go faktycznie obchodzi, czy może jest po prostu miły. Może to i to.

-Nie wiem - odpowiedziałem mu.

Nie znaliśmy się wcale, ale to w tym momencie nie miało żadnego znaczenia. Zobaczyłem tylko jak wzdycha i zaciska usta. Wiedziałem, że był czymś zmartwiony.

-A tobie, co się przytrafiło? - odbiłem pałeczkę.

Uśmiechnął się pod nosem. Domyśliłem się, że raczej nie jest zadowolony.

-Mój chłopak całował się z kimś innym. Ten Mickey, idiota - zacisnął pięści - chce mi go odebrać.

-Jesteś gejem? - zapytałem, jakby tylko to było w tej całej wypowiedzi najważniejsze.

Spojrzał się na mnie zdziwiony. Rozluźnił ręce.

-A ty, co? Homofobem?

-Nie, nie! - zaprzeczyłem natychmiast. - Po prostu to dziwne, że ktoś taki jak ty jest... gejem - ostatnie słowo powiedziałem ciszej, trochę zawstydzony.

Kubek czekoladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz