FLORIAN
Wróciłem do domu z pracy. Jak zawsze przywitała mnie Tami, skacząc na mnie.- Florek! - krzyknęła, kiedy stanąłem w progu.
- Cześć, księżniczko. - Cmoknąłem ją w policzek.
- Fuj! Jesteś obleśny. - Skrzywiła się śmiesznie, będąc w moich ramionach.
- Nie lubisz jak brat cię całuje? - Zrobiłem udawaną zdziwioną minę.
- Nie. Strasznie się przy tym ślinisz - oznajmiła i wytarła policzek rękawem bluzki, którą na sobie miała.
- Ja się ślinie? - Pokiwała głową. - To chyba ktoś nie dostanie prezentu – powiedziałem, stawiając moją siostrę na ziemi.
- Co? Nie! – oburzyła się. – W takim razie... Lubię jak mnie całujesz. – Uśmiechnęła się szeroko, a ja myślałem, że zaraz wybuchnę ze śmiechu.
- To chyba zasłużyłaś na mały upominek. – Wręczyłem jej papierową ozdobną torebkę do ręki.
Gdy tylko Tami otworzyła pakunek, uśmiechnęła się szeroko, wyciągając jej zawartość.
- Mamo! – krzyknęła, biegnąc do kuchni. – Mamo! Dostałam bluzkę! – krzyczała uradowana.
Poszedłem za moją siostrą. W kuchni przywitałem się z mamą, po czym zacząłem pomagać przy obiedzie. Dziewczynka biegała z jej prezentem po salonie i po chwili zniknęła u siebie w pokoju.
- Mówiłam, byś nie kupował jej codziennie prezentów – westchnęła mama. Mimo wszystko, wiedziałem, że cieszy się ze szczęścia jej córki.
- Nie była droga. Kosztowała chyba osiem złotych. Mamo, my naprawdę damy sobie radę. Uwierz mi. – Uśmiechnąłem się do niej.
- Pomyśl o studiach. Za rok będziesz szedł na uczelnie, a jak za nią zapłacisz? Nie stać mnie na to – westchnęła, opierając się bezradnie o blat.
- Robię oszczędności. Naprawdę nie musisz się o nic martwić. Może dostanę też stypendium sportowe? W zeszłym roku za tamte pieniądze Tami pojechała na tygodniowy obóz.
- Musisz skupić się na sobie, Florian. Nie możesz rozpuszczać tak swojej siostry. Musi nauczyć się, że w życiu nie dostanie się wszystkiego, czego zapragnie, chociaż bardzo bym chciała, by tak właśnie było. Dam sobie radę z rachunkami i codziennymi potrzebami. Nie musisz tego robić. Skup się na sobie. Ten rok jest ważny, a ty zamiast się uczyć pracujesz. Wiesz, jak się z tym czuję? – Spojrzała się na mnie zeszklonymi oczami. – Czuję się okropnie, mając tą świadomości, że mój syn mnie utrzymuje, a nie na odwrót. Czuję się jak zła matka – westchnęła, nie mogąc dokończyć jedzenia.
- Mamo, nie mów tak. Jesteś najlepszą mamą, jaką tylko mogłem mieć. To nie nasza wina, że dopadł nas taki los, a nie inny. I wcale nie jest mi źle pracując. Nie mam złych ocen w szkole, pieniądze, które zarabiam, chętnie wydam na rachunki, czy jedzenie. Zrobię wszystko, byśmy mieli jak najlepszy byt. Nie przejmuj się mną. Czuję się dobrze – oznajmiłem pokrzepiająco, ale nie wyglądała na zbytnio przekonaną.
Po chwili, kiedy mama uspokoiła swoje emocje, wróciła do przygotowywania posiłku. Zjedliśmy go z uśmiechami, a szczególnie moja siostra, która była zadowolona z nowej zdobyczy.
Kiedy każdy był już w swoim pokoju zacząłem odrabiać lekcje. Wcześniej napisałem do paru osób z klasy, z prośbą o dzisiejsze lekcje. Nie chciałem mieć zaległości, więc jak zawsze spędzałem kilka godzin nad książkami. Dzisiejszy dzień nie był więc niczym nowym. Uczyłem się z lekcji na lekcję, aby być jak najlepiej przygotowanym do matury. Bardzo chcę ją zdać. Muszę ją zdać. Co prawda mamy początek tego roku szkolnego. Z jakieś trzy tygodnie chodzimy do szkoły, ale ja muszę przejmować się wynikami. Muszę dostać się na dobre studia i dostać dobrą pracę, by później móc pomóc mamie o wiele bardziej, niż teraz. Mama i Tamara zasługują na więcej. Dlatego nie przeszkadza mi, że zawsze zasypiam po północy.

CZYTASZ
Kubek czekolady
Fiksi RemajaDwóch różnych chłopaków. Dwie różne historie. A co ich łączy? Kubek czekolady. ©kamseok & maddie_maggy 2017