IWO
Kolejny dzień, a go nie było. Kordian do niego wydzwaniał, ale Florian nie raczył odebrać. Martwiłem się. Czułem, że to wszystko z mojej winy. Że nie chce mnie widzieć, albo boi się reakcji rówieśników. Kurczę, do głowy przychodziły mi wszystkie możliwy pomysły. Jak na przykład to, że Florian obawia się tego, że mógłbym wygadać komuś o nas. I ja wiem, że przecież nikt nie może wiedzieć, to oczywiste. Jego sława zostałaby zwyczajnie zmiażdżona. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.
- Musisz przestać tyle o nim myśleć - powiedział, gdy znowu razem paliliśmy na murku.
- Staram się - odparłem, pokazując papierosa.
Kordian tylko pomachał głową.
- Stary... - położył rękę na moich plecach. - On w końcu i tak będzie musiał przyjść do szkoły, a wtedy... wtedy pewnie się wszystko ułoży - próbował mnie pocieszyć, choć chyba nawet on nie wierzył w te słowa.
Dobrze wiedziałem, że między nami się nie ułoży. Na pewno nie od tak. Trzeba było coś zrobić. Ale cóż, skąd miałem się dowiedzieć co takiego mam robić? Według Kordiana najlepszy sposób to czas, im dłużej coś trwa tym bardziej sprawy się same naprawiają. Może miał rację, choć nie byłem przekonany.
- Więc jak mam dłużej o nim nie myśleć, co? - spytałem.
- Rozerwij się, zrób coś... szalonego - zaproponował.
- Szalonego? - zaśmiałem się. - Siedzenie tu z tobą jest szalone.
On również się zaśmiał i poczochrał moje włosy. Chciałem go wyzwać i szturchnąć w ramię, ale on syknął z bólu wcześniej niżeli ja zdążyłem cokolwiek zrobić.
- Odwaliło wam? - krzyknął wkurzony na swoich kolegów z drużyny.
Teraz zrozumiałem. Rzucili w niego puszką po jakiejś coli. To zdecydowanie nie wyglądało na koleżeńskie sprzeczki. Kordian był wściekły. Ale przecież on jest lubiany w drużynie, dokładnie jak Florian. O co chodzi?
- Zaraził cię ? - spytał jeden z nich.
Kordian najwyraźniej był tym wszystkim zmieszany.
- Czym?
Ich to pytanie najwyraźniej bardzo rozbawiło. Jeden z nich, Witek, pokazał jakiś dziwny gest dłońmi. Kordian najwyraźniej zrozumiał i od razu zeskoczył z murku, podchodząc bliżej niego.
- Pojebało cię do reszty? - warknął, na co Witek uniósł ręce do góry w ramach poddania się.
Inny w tym czasie podszedł do mnie i zepchnął, tak, że poleciałem na ziemię. Szybko się jednak pozbierałem i otrzepałem pobrudzone od piasku spodnie. Widziałem jak Kordian chciał zareagować, ale wycofał się. I doskonale rozumiałem dlaczego.
- Nie dasz buzi swojej Iwonce?
Blondyn, który mnie zepchnął, cmoknął kilka razy powietrze, udając, że ktoś tam jednak jest.
- Zamknij ryj! Inaczej do końca życia się nie odezwiesz, przysięgam - zagroził Kordian.
Chłopacy trochę spoważnieli. Nie tylko oni się przestraszyli, ja też. Każdy by się bał tego ostrego tonu, a w połączeniu z jego umiejętnościami w biciu się... ja bym już dawno stąd uciekł na ich miejscu.
- Stary, tylko żartowałem - próbował załagodzić sytuację.
Kordian jednak tylko odepchnął dwóch z nich i poszedł przed siebie. Zobaczyłem jak zarzuca swój plecak, a potem odpala kolejnego papierosa. I naprawdę podziwiałem go za tą odwagę. Ja w takiej sytuacji zapewne spanikowałbym. I nie wiem... skończył pobity, zamknięty w jakiejś szafce. Marna wizja.

CZYTASZ
Kubek czekolady
Novela JuvenilDwóch różnych chłopaków. Dwie różne historie. A co ich łączy? Kubek czekolady. ©kamseok & maddie_maggy 2017