IWO
Norbert nie puścił mojej dłoni kiedy już byliśmy w środku. Uśmiechnął się, a mi serce biło coraz mocniej. Zrobiło mi się słabo. Wizja tego co miało się zaraz wydarzyć sprawiała, że traciłem czucie w nogach.
-Spokojnie. Będę delikatny - szepnął mi do ucha, a ja cały zadrżałem ze strachu.
Spojrzałem się na niego przerażony.
-Nie chcę - powiedziałem.
Norbert pokiwał głową i zrobił poważną minę. Chwycił mnie delikatnie za kark i przysunął bliżej siebie.
-Dobrze, niczego nie zrobimy. Możemy udawać -zasugerował.
Uspokoiłem się.
-Wiesz... mój braciszek woli facetów - zaczął - Przebiera się w jakieś sukienki i nie chce ze mną rozmawiać -zatrzymał się i westchnął, aż nagle znów zaczął mówić: - Pomyślałem, że może chcielibyście się razem umówić.
-N-nie jestem t-taki j-jak o-on - przez tą propozycję, nie mogłem się wysłowić jak człowiek.
Norbert zaśmiał się. Dlaczego ludzie biorą mnie za homo? Wyglądam tak, zachowuję się jakoś inaczej?
Nadal byliśmy blisko siebie. I bałem się, że nie wytrzymam z nim tych dziesięciu minut.
-Musisz się chociaż rozebrać, żebyśmy nie stracili tej stówy - powiedział.
Odpiął mi jeden guzik od koszuli. Niech mnie ktoś stąd zabierze, błagam!
Aż nagle drzwi się otworzyły. Florian.
Kiedy go zobaczyłem, poczułem się o wiele bezpieczniej. Wydawało mi się, jakby był zły. Nie myliłem się.
Mnie pociągnął w swoją stronę, a Norbertowi prawdopodobnie złamał nos. Nie rozumiem co się działo. Wszystko było takie szybkie.
Już po chwili wychodziłem z Florianem z domu bliźniaczek. Miałem na sobie jego kurtkę. Ciągnął mnie.
-Boli! -krzyknąłem.
Florian odwrócił się w moim kierunku i spojrzał głęboko w oczy.
-Chciałeś to zrobić. Z Norbertem - powiedział, jakby z żalem.
To nie prawda. Wcale tego nie chciałem. To było okropne. Wiem, że jakby Florian się nie zjawił, to on dawno by mnie rozebrał. Obiecał, że tego nie zrobimy, ale sama ta myśl wprawiała mnie w poczucie, jakby ktoś chciał mnie zgwałcić. Głupie nastoletnie zabawy. Wszedłem tam, żeby nie być tchórzem. Jakie to idiotyczne. Miałem ochotę się rozpłakać.
Florian to spostrzegł i po prostu mnie objął w uścisku. Przykleiłem głowę do jego ramienia, a wszystkie troski jakby odpłynęły.
Nie pamiętam co działo się dalej. Oprócz tego, że rozkazał mi już nigdy więcej tego nie robić.
Potem poszliśmy razem na przystanek autobusowy.
-Bądź ostrożny, jest późno - ostrzegł mnie, zanim mnie tam zostawił.
Spojrzał się jeszcze raz w moją stronę kiedy już znikał za rogiem ulicy. Zdałem się na uśmiech. On sprawiał, że chciałem się uśmiechać. A jak mnie przytula, jak jesteśmy tak blisko siebie... cały świat jakby robi się kolorowy, taki dobry. I czuję ten wnerwiający, ale przyjemny ból w żołądku. Czemu?
~*~
Denerwowałem się. Zobaczę go już za moment. Na stacji nie było tłoczno, ale osób nie brakowało. Potarłem czoło. Och, jak bardzo chciałbym go teraz uściskać. Tak, stęskniłem się za moim ojcem. O! Jest pociąg.
Ludzie zaczęli wychodzić, a ja czekałem aż się pojawi mój rodzic. Wypatrywałem go, ale nadal nie widziałem. Ech... może pojechał tym późniejszym?
-Cholera! - usłyszałem jak jakaś kobieta syknęła pod nosem.
Spojrzałem się w jej kierunku. Miała wózek z dzieckiem, które przez ten hałas się obudziło i zaczęło płakać, a ona mordowała się z rączką od walizki, a druga torba się otwierała. Jeszcze chwila, a wszystko jej wyleci.
Podbiegłem do niej. Ludzie przechodzący obok nie mieliby czasu, żeby pomóc matce z dzieckiem. Ech, przecież pół minuty nikogo nie zbawi.
Kiedy akurat byłem tuż przy niej, torba spadła na ziemię. Podniosłem ją i zapiąłem. Następnie podałem ją kobiecie z uśmiechem.
-Dziękuję. Naprawdę dziękuję - powiedziała. Potem przechyliła głowę i przymrużyła oczy.
-Naprawię tą rączkę -zaproponowałem.
Ona nadal mi się tak dziwnie przypatrywała, więc bez słowa wziąłem się za walizkę. Kiedy wreszcie mi się udało wysunąć ją do góry ona zawołała:
-To jesteś ty!
Trochę się przestraszyłem. Popatrzałem się w jej kierunku i zmarszczyłem czoło.
-Iwo - powiedziała.
Dobra, to staję się coraz bardziej przerażające.
-Jestem Gosia - uśmiechnęła się i wyciągnęła do mnie dłoń.
Byłem w lekkim szoku. Nie rozumiałem skąd ona mogła mnie znać. Zauważyła mój brak reakcji, dlatego ciągnęła dalej:
-Paweł nic ci o mnie nie mówił? - zdziwiła się.
Paweł to imię mojego ojca. Co tu, do diabła, się dzieje?
-Nie - odpowiedziałem - Kim pani jest?
-Jego narzeczoną - spuściła głowę w dół. - Tak mi przykro, że o niczym nie wiedziałeś. Myślałem, że ci mówił o mnie i o Bartusiu - wskazała za wózek.
Narzeczona? Nie. Co? Jak? Do cholery, czemu skrywał to w tajemnicy? A to dziecko jest jego. Nie ma innej opcji. To chyba jakiś sen. Obudźcie mnie.
-A gdzie on jest? - zapytałem. Nie wiedziałem, co jeszcze mógłbym powiedzieć. Zaskoczyła mnie tym wszystkim. Byłem w jakimś amoku.
-Musiał zostać w pracy, ale przyjedzie pewnie jutro.
No tak. Jak zwykle mnie wystawił. Czego innego mógłbym się spodziewać? Na pewno nie tego, że zamiast siebie wyśle tutaj jego przyszłą żonę z dzieckiem.
Myślałem, że może dzisiaj pogodzę się z ojcem. To znaczy... nie pokłóciliśmy się. On po prostu nie wiedział o tym, że mam mu za złe tą jego nieobecność. Miał mnie odwiedzać co dwa miesiące. Obiecywał mi to. A teraz? Zapomniał o mnie i ułożył sobie rodzinę z kimś innym.
-Chodźmy już. Autobus mamy za dziesięć minut - powiedziałem i zabrałem jej wszystkie rzeczy, aby nie musiała ich dźwigać.
Gosia ruszyła za mną. Jednak zanim wyszliśmy poczułem coś mi bardzo bliskiego. Odwróciłem się, ciekawy co mnie tak przyciąga. Zaśmiałem się pod nosem. To budka z gorącą czekoladą.
Choć miałem wrażenie, że jest tam coś jeszcze.
-Zaczekaj tu, kupię nam po kubku.
Kobieta popędziła do lady. Mogłem zobaczyć tylko dłonie pracownika, który podał jej parującą czekoladę. Aż się oblizałem na sama myśl, że zaraz będę ją pił. Mniam.
-Jaki przystojniak tam obsługuje -skomentowała, podając mi kubek.
Uśmiechnąłem się. Ona też. W tamtej chwili już widzieliśmy oboje, że siebie polubimy. Nie była złą osobą, w niczym nie zawiniła. Po prostu spotkała mojego ojca, a teraz jest tu. Szkoda tylko, że się dowiaduję w taki sposób. Jakby tacie choć odrobinę zależało na moich uczuciach, to może by to przemyślał. Kazał czekać mi na siebie, a tu się okazuje, że wcale nie przyjedzie, zamiast tego zjawia się Bartuś i Gosia. Wspaniale.

CZYTASZ
Kubek czekolady
Dla nastolatkówDwóch różnych chłopaków. Dwie różne historie. A co ich łączy? Kubek czekolady. ©kamseok & maddie_maggy 2017