*5*

1.1K 61 0
                                    

MATTHEW

Wchodząc do szpitala nie wiedziałem co mam myśleć. W mojej głowie krążyły różne myśli oraz to, co powiedziała Kelly.
Kiedy w końcu znalazłem salę w której leżała Melanie po prostu wszedłem do środka.

- Cześć Mel. - Powiedziałem, siadając obok niej na krześle.

- Matt? Nie spodziewałam się tu Ciebie. Miałam nadzieję, że Kelly przyjdzie. Co z Pheobe?

- Jest u nas.

- Niedługo mnie stąd wypuszczą więc zabiorę ją do domu.

- Ale tu nie chodzi o Małą. Ona nam zupełnie nie przeszkadza, dobrze o tym wiesz. Chodzi o coś zupełnie innego.

Melanie spojrzała na mnie pytająco. Zupełnie zbiłem ją z tropu, gdyż naprawdę nie domyślała się co za chwilę zamierzam jej powiedzieć.

- W takim razie o co?

- Dlaczego nie powiedziałaś Nathan'owi, że Josh nie wiedział o tym, że jesteś w ciąży? - Uniosłem głos.

- Skąd... Skąd ty wiesz o tym?

- Odpowiedz mi.

Melanie spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

- Przestań. Josh nie żyje. Nie chcę do tego wracać.

- I co? To cię upoważnia do okłamywania Nathan'a?! Za kogo ty się uważasz?! - Krzyknąłem.

- Wyjdź stąd. - Powiedziała.

- Wydaje ci się, że wszystko będzie dobrze.

- Nieprawda!

- Wydaje mi się, że tak. Jeśli myślisz, że pozwolę byś go okłamywała to się mylisz.

- Nie wtrącaj się w moje życie Matt. - Powiedziała.

- Wydaje mi się, że jestem mu coś winny. Ciągle mi powtarzał, że kiedy mu się coś stanie mamy się Tobą zaopiekować, a tymczasem co? Czego się dowiaduję?

- Daj spokój. Jestem dużą dziewczynką i nie potrzebuje pomocy ani Twojej, ani Kelly.

- Jesteś tego pewna?

Spojrzałem na nią gwałtownie, odwróciłem się i trzasnąłem drzwiami.
Wsiadając do samochodu nie wiedziałem czy po prostu jechać do domu, czy też to wszystko przemyśleć. Byłem wściekły.
Jak ona mogła w ogóle tak powiedzieć... Potraktować nas jak zupełnie obcych ludzi.
Mel nie robiła sobie nic z tego, że nas oszukiwała pomimo tego, że robiliśmy dosłownie wszystko aby jej pomóc.
Kiedy stanąłem pod naszym mieszkaniem uderzyłem dłońmi w kierownicę.

- Kurwa... Josh, czemu cię tu nie ma? - Szepnąłem i wysiadłem z samochodu, kierując się do wejścia.

- Kelly, jestem już.

- W końcu. Co z nią?

- Chyba bardzo dobrze. - rzuciłem klucze na komodę.

- A coś więcej?

- Wiesz, ja czegoś tu nie rozumiem. Tak bardzo cierpiała, a teraz ma to wszystko gdzieś. Tak po prostu... - Usiadłem na kanapie i spojrzałem na nią.

- Minęło już sporo czasu od kiedy... No sam wiesz.

- Tak, od kiedy Josh nie żyje! - Podniosłem głos.

- Matt nie krzycz na mnie. Dzieciaki śpią.

- Właśnie. Jak Pheobe? Nie płacze? - Zapytałem.

- Nie jest tak źle. Przecież nie zostawię jej Nathan'owi.

- No tak, on pracuje. - Westchnąłem.

- Coś się stało? Pokłóciliście się? - Usiadła obok mnie.

- Gorzej... Usłyszałem coś czego nie chcesz wiedzieć. - Wstałem i podeszłem do lodówki, wyjmując z niej sok.

- Powiedz mi zatem prawdę. - Patrzyła na mnie wyczekując odpowiedzi.

Parsknąłem śmiechem. Tak bardzo ciężko było mi zrozumieć jak można być tak fałszywą osobą jak Mel.

- Mel nie chce już naszej pomocy. Ani teraz, ani nigdy. Zadowolona?

Faith, Hope & Love - II. He Is All I needOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz