Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem bo wiedziałam po części, że coś jest nie tak.
Z jednej strony jak ja głupia mogłam liczyć na to, iż Matt da się nabrać na takie bezsensowne wytłumaczenie.Z dnia na dzień odczułam coś takiego jakby to, co było wracało do nas ze zdwojoną siłą.
Żal po śmierci przyjaciela, a jednocześnie strach o własne bezpieczeństwo. W grę nie wchodziło już nasze życie. Dawniej adrenalina dodawała nam energii i taki jeden wypad na akcję był dla nas czymś w rodzaju rozrywki. A dzisiaj? Dzisiaj już jest inaczej. Nasze życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie ma z nami naszego przyjaciela, pozostał tylko żal i wspomnienia...- Czemu nic nie mówisz? - Zapytał.
- Bo ja tak naprawdę nic nie wiem... - Spojrzałam w dół.
- Kelly kiedy dowiedziała się o twoim wypadku zemdlała w szpitalu. Dopiero ją wypuścili. - Powiedziała Mel.
- Skarbie no coś Ty... Nic mi nie powiedzieli.
- Wiem, że do tego wypadku ktoś się przyczynił. Nic poza tym. - Stwierdziłam. - Muszę porozmawiać z policją.
- Pieprzona przeszłość wraca, prawda? - Zakpił.
- Matt przestań.
- Wiem, co teraz sobie myślisz. Spieprzyłem nam życie.
- Matt do cholery, co ty wygadujesz? - Odezwała się Mel.
- Powiedziałem tylko prawdę. Brutalną, ale szczerą prawdę.
Patrzyłam na niego z bólem w oczach. To nie był ten sam Matt sprzed kilku dni. Widziałam te oczy... Oczy, które kiedyś bez wahania potrafiły skrzywdzić i zabić...
Po moich policzkach spłynęło kilka łez.- Kelly nie płacz. Chodź... - Wyszeptała Mel.
Po chwili znajdowałyśmy się już przed szpitalem. W nerwach wyjęłam paczkę papierosów z torby i zapaliłam jednego.
- Nie powinnaś palić. - Usłyszałam. - Daj jednego.
Zaśmiałam się na jej słowa, podając jej zapalniczkę.
- Czyli wracamy do punktu wyjścia. - Powiedziałam.
- Kogo obstawiasz?
- Wrogów? Było ich kilku. - Spojrzałam na nią. - Masz w domu broń?
- No pewnie. - Zaśmiała się.
- Nie chcę do tego wracać. Nigdy nie chciałam.
- A myślisz, że ja chcę? Oni zabili mi Josha. Moją miłość... Ojca Pheobe. - Mówiła to ze łzami w oczach.
- Teraz wiem, co czujesz. Na każdym kroku paraliżuje mnie strach o własne bezpieczeństwo.
- Kelly... Nie potrafiłam mu powiedzieć. Bałam się.
- Myślisz, że Nathan to zrozumiał?
- Tak. Wyjaśnilismy sobie wszystko. - Odpowiedziała mi.
- To dobrze.
Patrzyłam przed siebie i myślałam o tym, co nas wszystkich czeka.
Życie jest zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Mam tylko nadzieję, że mimo tego wszystkiego jeszcze uda nam się normalnie żyć. Normalnie funkcjonować, tak jakby nasza przeszłość w ogóle nie miała miejsca.
Za żadne skarby świata nie pozwolę skrzywdzić mojej rodziny, a tym bardziej mojego dziecka.- Może porozmawiaj z nim? - Zapytała Mel, patrząc na mnie.
- Spróbuję. - Po chwili byłam już w sali, gdzie leżał.
- Paliłaś.
- Jednego...
- Kelly przepraszam. Mialem wrażenie, że nasze życie się zmieniło, że jest lepiej. Tymczasem wcale tak nie jest. Wszystko nagle się komplikuje, a w ogóle gdzie jest nasz syn? - Spojrzał na mnie.
- Jest z Nathan'em aktualnie.
- Stęskniłem się za nim. Kiedy ja stąd kurwa wyjdę?! - Krzyknął - Grozi wam niebezpieczeństwo, więc nie mogę tak tu bezczynnie leżeć i odpoczywać.
- Ty chyba się zapominasz trochę. Ja też umiem się bronić.
- Byłbym spokojniejszy gdybym to ja... - Zaczął.
- Nie gadaj głupot Matt. Kelly z Małym szkrabem tymczasowo mieszkają u nas. Nie masz się czym martwić. A jeśli chodzi o wypadek... Muszę zadzwonić do kilku osób. - Powiedziała Mel, wchodząc do nas.
CZYTASZ
Faith, Hope & Love - II. He Is All I need
Mystère / ThrillerKelly i Matt zmagają się z różnymi przeszkodami. Czy kłopoty związane z przeszłością oraz niespodziewana choroba zniszczą im życie?