*30*

689 39 1
                                    

Weekend spędzony za miastem był doskonałą okazją, aby choć trochę zapomnieć o szarej, monotonnej rzeczywistości.
Melanie była wręcz zaskoczona tym, iż jej przyjaciółka od samego początku kiedy wyszła ze szpitala myślała pozytywnie.
Każdy nadchodzący dzień rozpoczynała z uśmiechem bez względu na to jakie myśli krążyły w jej głowie.
Odkąd dowiedziała się o ciąży była szczęśliwa i chciała walczyć dla nienarodzonego dziecka, chciała walczyć dla dobra swych dzieci.

Jej marzenia o idealnym ślubie cały czas pojawiały się w głowie i chciała je spełnić pomimo tego, co mówili lekarze.
Ta diagnoza nie mogła zniszczyć jej życia.

W poniedziałek po południu brunetka na spokojnie przygotowywała obiad obserwując synka, który właśnie starał się utrzymać równowagę przy kanapie. Uśmiechała się pod nosem widząc jego miny, które czasami wskazywały na to jak Mały był niezadowolony ze swoich porażek.
Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi wywarła dłonie i udała się do nich.

- Cześć Mel. Wejdź proszę.

- Zajęta? - Uśmiechnęła się blondynka.

- W sumie to robię obiad. Matt powinien być za jakąś godzinę. - Odpowiedziała.

- Pomóc Ci w czymś?

- Mel, ja nie jestem chora. Nie róbcie ze mnie... Wiesz kogo. - Uśmiechnęła się delikatnie i sięgnęła po dwa kubki, które zalała kawą.

- Nie powinnaś pić kawy Kelly.

- Bo jestem w ciąży czy może mam białaczkę? - Brunetka spojrzała na nią ukradkiem ze złością w oczach.

- Przestań tak mówić. Martwię się tylko o Ciebie. Zawsze będę... Poza tym mogłabyś czasem pomyśleć o Ashu. Masz żyć dla niego. - Mel wzięła chłopca na ręce i zaniosła go do łóżeczka, w którym to zaraz zaczął się bawić.

- Myślę. Nie zauważyłaś?! - Uniosła głos i po chwili ujrzała Matta, który stał w drzwiach wejściowych.

- Coś się stało? - Uniósł brew i spojrzał znacząco w obie strony.

- Nie, skądże znowu... - Prychnęła Kelly.

- Mel? - Zapytał.

- Ja już lepiej pójdę. - Powiedziała i ruszyła w stronę drzwi.

Kelly niespodziewanie zaczęła biec w jej stronę i złapała ją za rękę.

- Melanie poczekaj... Ja nie chciałam... - Szepnęła.

- Czyżby? - Mruknęła.

- Tak, jestem tego pewna. Przepraszam... To hormony. - Skrzywiła się.

- Hormony mówisz? - Zaśmiała się, przytulając ją.

- Chodź. Starczy i dla ciebie. - Odpowiedział jej Kelly.

- O ile będzie w miarę jadalne. - Wypięła jej język.

Wieczorem Kelly położyła Ashton'a i już w szlafroku udała się do sypialni.
Usiadła, a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy.
Gdzieś w głębi serca bardzo się bała tego co ją czeka i czy na pewno będzie żyć.

- Czemu płaczesz? - Usłyszała Matta, który wchodził do pokoju.

- Wcale nie płacze. - Szybko otarła łzy.

- Widzę... - Mruknął i podszedł do niej biorąc ją na kolana.

- Matt proszę przestań. - Szepnęła.

- Kochanie, rozmawialiśmy już o tym prawda? Nie płacz, proszę...

- Nie potrafię. - I wtedy czar prysł, wszystkie emocje wyszły na wierzch a Kelly zaczęła rzewnie płakać mocząc przy tym koszulkę chłopaka.

Faith, Hope & Love - II. He Is All I needOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz