*27*

723 40 0
                                    

Matt wychodząc z gabinetu lekarza był blady? Był wręcz przerażony tym, co usłyszał. Spokojne, a także ułożone życie w mgnieniu oka miało przestać istnieć?

Spojrzał na Mel, która stała czekając na jakiś wyrok.

- Matt? Co jest...?

- Powiedz mi, że to sen. To się nie dzieje naprawdę... - Mruknął, osuwając się po ścianie i chowając twarz w dłonie.

- Kelly jest w ciąży.

- To wspaniała wiadomość. Czemu się tym tak przyjmujesz?

- Jest jeszcze coś. Ma niedokrwistość, jeżeli do jutra wyniki nie ulegną poprawie... To wyrok Mel... To białaczka. - Spojrzał na dziewczynę.

- Nie...  - Szepnęła, a w jej oczach zaiskrzyły łzy.

- Jak ja jej to powiem? Mel... - Powiedział.

- Matt to jeszcze nie prawda. Jeszcze tego nie wiemy. - Szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza. Nie zbyt dobrze wiedziała co powiedzieć, bo w końcu marzenie o dziecku mogło prysnąć jak bańka mydlana - w końcu białaczka wszystko by zniszczyła, co więcej mogłaby doprowadzić tylko do cierpienia ich obojga, a przecież był jeszcze Ashton, który był zbyt mały, aby zrozumieć to, co wokół niego się działo od samego początku jego istnienia.

- Muszę tam iść. Powinienem...

- Pójdziemy razem. Pamiętaj, że będzie dobrze. - Odezwała się blondynka.

- Chciałbym.

Chwilę później oboje byli już w sali numer 27. Kelly leżała na szpitalnym łóżku i była dziwnie blada. Faktycznie, ostatnie dni w których za dużo się działo sprawiły, iż Matt nie zwracał na nią zbyt uwagi, ale w jego głowie krążyło tysiące myśli o wspólnej, w końcu szczęśliwej przyszłości.

- Matt, Mel... Zemdlalam. - Spojrzała w ich stronę. - Ale to wszystko jest poplątane, bo... Kochanie jestem w ciąży! - Kelly uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Bardzo tego chciałeś, pamiętasz? Cieszysz się?

- Tak, cieszę. Bardzo się cieszę.

- Wcale tego nie widać. A Ty Mel? - na twarzy brunetki ciągle widniał promienny uśmiech, co dawało im do zrozumienia, że mimo wszystko nic nie wie.

- To świetnie! - Uniosła głos Mel. - Matt jest trochę zaskoczony... Stąd ta mina pewnie... Prawda?

- No tak jakby. A jak się czujesz? - Zapytał.

- Od kiedy dowiedziałam się o dziecku to lepiej. Jeszcze tylko siedem miesięcy... A wcale na to nie wskazywało, widzisz wszystko się układa Matt. - Powiedziała.

- I niedługo stąd wyjdziesz, zobaczysz. - Stwierdziła Mel, patrząc na nią.

Nagle Kelly złapała się za brzuch.

- Kelly? Co się dzieje?

- Nie wiem. Boli...

Mel nie bacząc na nic pobiegła do pokoju pielęgniarek.
Kiedy kazano im wyjść na korytarz dziewczyna nie wytrzymała i zaczęła płakać. Gdzieś, w głębi serca Kelly była dla niej jak siostra i to, co przeżywała w życiu codziennym było dla niej bardzo bliskie.
Mimo, iż bywały chwile kiedy się kłócily to razem spędzały większość czasu - włączając w to te chwile dobre, jak i złe.

- Mel, proszę przestań. - Szepnął Matt.

- Nie mogę... Chciałabym, ale nie mogę. Ona jest dla mnie jak siostra. Jest moją siostrzyczką, wiesz? - Dziewczyna siedziała na poczekalni zalana łzami.

- I chcesz żeby cię teraz taką zobaczyła? Ze łzami w oczach? Co sobie pomyśli? - Matt spojrzał na nią ukradkiem.

- Proszę państwa, pani Wilson musi dzisiaj odpocząć. Jest gorzej, niż myślałam. Musimy pobrać szpik do badań. W tej chwili jest to konieczne... Przykro mi, ale decyzję o powiadomieniu pacjentki pozostawiam Panu.
Dopóki nie mamy postawionej diagnozy nie ma pewności, kiedy otrzymamy ostateczne wyniki to Pan zdecyduje czy mam to zrobić ją czy państwo. - Powiedziała lekarka, wychodząc z sali, gdzie leżała Kelly.

- Ja, ja to zrobię... - Powiedział bez wahania Matt, patrząc Mel w oczy.

Faith, Hope & Love - II. He Is All I needOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz