Całą noc Nathan spędził przy łóżku Kelly. Bał się poinformować o wszystkim Mel, która zapewne bardzo zdziwiłaby się co on tu robi - przecież wczoraj tłumaczył jej, że wyjeżdża na szkolenie z pracy na drugi koniec Anglii.
Chwilami gnębiło go poczucie winy. Nie chciał jej oszukiwać, ani dawać nadzieji na cudowną przyszłość.
Zauroczył się w Kelly od samego początku i z każdą chwilą próbował ją zdobyć. Niestety później było już coraz trudniej... Urodził się Ashton, a potem okazało się, że brunetka spodziewa się drugiego dziecka.Z przemyśleń wyrwał go głos Kelly.
- Co tu robisz? - szepnęła.
- Siedzę. Jak się czujesz? - złapał ją za rękę.
- A jak mogę się czuć?
- No nie wiem. Chciałbym wiedzieć, dlatego pytam.
- Chcesz wiedzieć jak się czuje?! Z dnia na dzień coraz gorzej! - krzyknęła.
- Kochanie, proszę... To minie. Przecież twój stan się poprawia. Wyzdrowiejesz lada moment.
- Kosztem mojego dziecka!
- Kelly... Będziesz mogła mieć dzieci. Nadal... - szepnął.
- Wyjdź! - wrzasnęła, odpychając go.
- Nie wyjdę. Nie zostawię cię. - odpowiedział.
- Wynoś się do cholery. Nie chcę nikogo widzieć. I poproś pielęgniarkę, muszę zadzwonić do Matt'a.
- Że co? Nie zrobisz tego.
- Zrobię! Jest ojcem Ashton'a i musi się nim zająć.
- Ale przecież ja mogę... To naprawdę żaden problem. - mruknął.
- Daj mi ten cholerny telefon, Nath!
Tymczasem Matt zupełnie zaszył się w swoim domu. Nie miał zamiaru dzwonić do brunetki, bo jego duma najzwyczajniej w świecie mu na to nie pozwała.
Był mężczyzną honorowym, ale też bezwzględnym. Bardzo często nie zważał na swoje czyny i przez to wszystko tracił swoich najblizszych.
Popijając kolejne łyki whisky zastanawiał się nad tym, czy kiedykolwiek jeszcze ujrzy swojego syna. W końcu był jeszcze Mały i nie zasłużył sobie na to, by wychowywać się w rozbite rodzinie.Kiedy nalewał sobie kolejną szklankę usłyszał dźwięk telefonu, który leżał na kanapie.
W gruncie rzeczy nie miał zamiaru odbierać, nie czuł potrzeby rozmowy z kimkolwiek, ale kiedy spojrzał na nazwę kontaktu bez wahania to zrobił.- Tak, słucham? - zapytał, zachrypniętym głosem.
- Mógłbyś zająć się Ashton'em? - szepnęła Kelly.
- Czyżbyś nie miała czasu dla swojego dziecka? - parsknął.
- Jestem w szpitalu. Błagam, zajmij się nim...
- Kelly. Co się stało? Nie rozłączaj się, proszę powiedz mi czy nic ci nie jest. - odezwał się.
- Nie. Zabierzesz go do domu?
- Tak, oczywiście. Będę niedługo.
- Matt...
- Tylko nie rób scen. Ja naprawdę nie chcę problemów... - szepnęła, rzucając telefonem o łóżko.
Pół godziny później oboje siedzieli i patrzyli sobie w oczy. Nie do końca wiedzieli co mają sobie powiedzieć.
W końcu Kelly wcale go nie zdradziła, a dzwoniła tylko z tego powodu, bo potrzebowała pomocy przy ich dziecku.- Piłeś. - szepnęła.
- Trochę.
- Dużo za dużo.
- Skoro tak uważasz. Mimo wszystko nic mu się nie stanie. Jestem jego ojcem...
- Wiem. Wierzę Ci.
- Przepraszam. - Matt, złapał ją za ręke.
- Nie, Matt. To już nie ma sensu. To dla mnie zbyt wiele. Nathan i ja... Nic nas nie łączy.
- Mimo wszystko... Wybacz mi. Wybacz. Zrób to dla nich.
Kelly na te słowa zaczęła płakać, a w końcu głośno szlochać nie mogąc się uspokoić.
- Kelly... Coś złego powiedziałem?
- Niech pan wyjdzie. - do sali nagle wszedł lekarz, który wyprosił Matt'a - Powinna się uspokoić. Zapewne teraz zaśnie.
- Panie doktorze, co z nią? Jestem jej partnerem.
- Pacjentka trafiła do nas ze zwykłym krwawieniem z nosa. Po komplecie badań, który musieliśmy zrobić ze względu na jej stan zdrowia i chorobę okazało się, że ciąża jest zagrożona i najprawdopodobniej dziecko nie przeżyje.
- Nie... To nie może być prawda. Nasza córeczka... - Matt nagle osunął się po ścianie.
- Proszę pana... Przykro mi. Tyle mogę powiedzieć, naprawdę chciałbym pomóc, ale niestety zrobiliśmy co w naszej mocy.
![](https://img.wattpad.com/cover/98083538-288-k263512.jpg)
CZYTASZ
Faith, Hope & Love - II. He Is All I need
Misterio / SuspensoKelly i Matt zmagają się z różnymi przeszkodami. Czy kłopoty związane z przeszłością oraz niespodziewana choroba zniszczą im życie?