*40*

626 33 1
                                    

Nathan resztę drogi przemilczał. Nie chciał dawać powodów do zbędnej kłótni, a także zbyt bardzo przejmował się stanem zdrowia dziewczyny. Kiedy już zaparkował w podziemnym garażu spojrzał na brunetkę, która wpatrywała się w szybę.

- Kelly... Jesteśmy na miejscu... - szepnął - Wezmę wasze rzeczy.

Droga minęła im w kompletnej ciszy, w końcu było to tylko kilka schodów i siedem pięter przejechanych windą.
Kiedy już Nathan otworzył drzwi i wpuścił brunetkę wraz z nosidełkiem przed siebie rzucił klucze na komodę.

- Czuj się jak u siebie. - powiedział i spojrzał na nią ukradkiem.

- Gdzie mogę położyć Ash'a?

- Na poddaszu są dwa pokoje, wybierz który chcesz. Potrzebujesz czegoś? Powiedz. - odpowiedział jej, siadając na kanapie.

- Zaraz wrócę...

Nie minęło pół godziny, a Kelly wróciła do salonu. Wyglądała nienajlepiej, a w dodatku na jej twarzy zaczął pojawiać się coraz to bardziej widoczny siniak.

- Pokaż mi to. - Nathan wstał i delikatnie dotknął jej policzka - Chodź, przyłożymy do tego lód.

- To nic takiego.

- Bił cię wcześniej? - zapytał nagle.

- Nie. - zaprzeczyła, chociaż w jej głowie przez chwilę przemknęło mnóstwo chwil, kiedy to Matt na nią krzyczał i kilkakrotnie uderzył.

- Kłamiesz.

- Źle się czuję, Nathan. Chcę się położyć.

- Pod warunkiem, że dzisiaj zostanę tu z tobą.

- Cokolwiek. - mruknęła - O Cholera! - pisnęła nagle, czując jak leci jej krew z nosa.

- Kelly, co jest? - Nathan szybko podbiegł do dziewczyny i złapał ją w chwili, kiedy właśnie przed jej oczami zapadła ciemność.

Godzinę później byli już oboje w szpitalu, a z Ashton'em zgodzili się zająć rodzice bruneta.

- Co z nią? - zapytał lekarza, spoglądając na dziewczynę leżącą na szpitalnym łóżku.

- Nie jest dobrze. Krwawienie to objaw przemęczenia organizmu.

- To znaczy?

- Boję się, że ta ciąża... Powoli zaczyna zagrażać życiu naszej pacjentki. - stwierdził lekarz.

- To nie może być prawda. Kelly tak strasznie pragnie tego dziecka, zwłaszcza kiedy tak niewiele czasu zostało.

- Dla pana to niewiele czasu, a dla jej organizmu to naprawdę dużo. Nie wiemy czy zechce walczyć.

- Mam rozumieć, że przeżyję albo ona albo dziecko? Pan oszalał chyba?! - krzyknął Nathan.

- Proszę się uspokoić. Wiem, co mówię. Wiele razy spotykaliśmy się tutaj z takimi przypadkami. Być może się mylę i to wcale nie okaże się prawdą mimo to chce, żeby Pan wiedział iż zdarzają się przypadki kiedy trzeba dokonać wyboru. - powiedział lekarz, który spoglądał w stronę Kelly - Jest młoda, powinna walczyć... Mimo wszystko różnie może zareagować na to, co się wydarzy. Dziecko z miesiąca na miesiąc się rozwija... Będę robił wszystko co w mojej mocy, mogę to panu obiecać.

Nathan spojrzał na brunetkę i zaklnął w duchu. Nie chciał jej tracić, zwłaszcza teraz, kiedy wyznał jej prawdę. Nie kochał Mel. Od czasu kiedy dziewczyna przestała zwracać na niego uwagę w ich związku panował chłód. Praca, której oboje się poświęcili sprawiła, iż całkowicie zatracili się w swoim życiu zawodowym. Szkoda tylko, że odbiło się to kosztem ich własnego szczęścia.

Nathan głośno przełknął ślinę i wszedł do sali, w której leżała Kelly.
Wszystko na około było białe lub zielone. Sterylne pomieszczenie wyglądało jak izolatka, aczkolwiek tak nie było.

- Jak się czujesz?

- Już lepiej. Straciłam przytomność?

- Tak. Przestraszyłaś mnie trochę.

- Gdzie jest Ashton?

- W domu, z moimi rodzicami. Wybacz, ale nie chciałem żeby Mel coś podejrzewała. - powiedział, siadając na krześle obok.

- Co z dzieckiem? - zapytała.

- W sumie, powinnaś porozmawiać z lekarzem. Zapewne on ci to dokładniej wyjaśni.

- Coś nie tak? Nathan, błagam powiedz..

- Nie chce cię niepotrzebnie straszyć, bo nic się nie dzieje. Teraz powinnaś już spać. Naprawdę jest już późno, a o Małego się nie martw.

- No dobrze, wierzę ci.

Zamykając drzwi od sali, w której leżała brunetka Nathan spojrzał przed siebie i westchnął głęboko. W głębi duszy miał do siebie pretensje, w końcu ją okłamał, dobrze znając prawdę, która mogła być drastyczna w skutkach.

- Nie! To nie może być prawd-d-aa-a... Nath-h-aaan, on kłamie...! - krzyczała Kelly, głośno łkając.

- Kochanie, proszę uspokój się. - Nathan siedział obok dziewczyny i delikatnie głaskał ją po plecach, ażeby chociaż w jakimś najmniejszym stopniu ją uspokoić.

- To-o nie-epra-wd-a... Powiedz t-aa-...

- Nie płacz... Będzie dobrze... - od chwili kiedy lekarz przekazał dziewczynie wiadomość ta niemogła w żaden sposób się uspokoić. Płakała od dobrych dwóch godzin, nie zważając na Nathan'a, który naprawdę z cierpliwością i stoickim spokojem siedział obok niej.

- To boli... - szepnęła - Bardzo...

✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖✖
Czy Kelly poradzi sobie z wiadomością o tym, że jej dziecko nie przeżyje? 😞

Akurat nadmiar weny twórczej mnie nie opuszcza więc nadrabiam zaległości 📝

Faith, Hope & Love - II. He Is All I needOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz