Październikowe wieczory bywają bardzo chłodne i ponure. Szłam właśnie uliczkami Londynu, wracając z nocnej zmiany. Nie narzekam, gdyż praca jako kasjerka na stacji benzynowej umożliwia mi regulowanie rachunków i wynajem mieszkania. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy, a liście szeleściły mi pod butami, stwarzając przyjemną aurę jesieni. Nagle przeszedł mnie dreszcz i odniosłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Szybko odwróciłam się lecz nikogo za mną nie było. Na moment przeszły mi przez myśl wspomnienia horrorów, które oglądałam, kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami.
CISZA.
SZELEST.
NIEPOKÓJ.
CIEŃ.
SPOJRZENIE.
KRZYK.
UDERZENIE.
BÓL.Obudziło mnie światło słoneczne przenikające przez żaluzje. Lekko się uśmiechnęłam i poniosłam do pozycji siedzącej. Zapowiadał się miły i ciepły dzień. Wstałam i pomaszerowałam w stronę łazienki. Po drodze uderzyłam się o róg łóżka, a przez cały palec u stopy przeniknęła fala bólu.
- Cholera! - syknęłam.
***
- Należy się 20 funtów - uśmiechnęłam się do kobiety, która zaczęła grzebać w swojej wielkiej torbie przewieszonej przez rękę. Wyciągnęła banknot, zapłaciła i zgrabnie wyszła z budynku kołysząc biodrami. Przypominała prawdziwą bizneswoman z zamężnej rodziny.
- Idę na zaplecze. Dasz sobie radę? - powiedział Cameron i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Średniego wzrostu szatyn o sinym kolorze oczu, który również pracował na stacji. Był w porządku, ale tylko jako kumpel z pracy.
- Jasne - powiedziałam i wyszczerzyłam się do niego promiennie, a ten tylko zaśmiał się i wyszedł.
* 30 minut później *
Za oknami panował mrok, a stacja była jedynym źródłem światła na tym odludziu. Cameron jeszcze nie wrócił, a ja siedziałam na płytkach i równo układałam gumy do żucia na stojaku. W radiu leciała spokojna i relaksująca muzyka smooth jazzowa, a do bramki podjechał czarny SUV.
Po chwili drzwi rozsunęły się, a do budynku weszło trzech mężczyzn. Jeden z nich był blondynem o morskich oczach, drugi brunetem o ciemnej karnacji i miodowych oczach oraz trzeci - który nie ukrywając podobał mi się najbardziej - szatyn z burzą loków na głowie o szafirowych oczach.
- Witam Panią - usłyszałam za plecami i lekko wzdrygnęłam się jako reakcja na ten bezpośredni zwrot ku mojej osobie.
- Fajnie tu macie - odwróciłam się i ujrzałam mulata kręcącego się spacerkiem po całym pomieszczeniu.
- Zapłacimy i spadamy - odezwał się blondyn i szeroko uśmiechnął. Czułam się dziwnie. Sama z trzema dobrze zbudowanymi facetami i Cameronem na zapleczu, ktory nie dałby rady mi pomóc w sytuacji zagrożenia.
- Wydaje mi się, że tak szybko nie wyjdziemy, Horan - powiedział zielonooki, chytrze się uśmiechnął i podszedł do mnie. Załapał mnie za biodra, uniósł do góry i posadził na blacie.
- Puść mnie! - warknęłam i zaczęłam się wyrywać, czując łaskoczące moją twarz loki. Mulat tylko głośno się zaśmiał z oddali, a blondyn posłał współczujące spojrzenie.
- Ouu, pyskata. Moja ulubiona cecha - mruknął, jedną ręką przytrzymał mi brodę i przybliżył swoją twarz tak, aby nasze usta dzieliły milimetry.
- Upiekło Ci się - spojrzał na treść plakietki zawieszonej na mojej klatce piersiowej. - Katniss? Jeszcze się spotkamy - uszczypnął mój pośladek i wyszedł po drodze pospieszając niebieskookiego, który patrzył na mnie smutno.
- Przepraszam - wymamrotał, zostawił pieniądze na ladzie obok i wyszedł, a ja zostałam w tej samej pozycji. Siedziałam tak przez następną godzinę, czułam się jak po nawałnicy. Oczy miałam szeroko otwarte, przepełnione strachem, a w głowie dudnił mi zachrypnięty głos i słowa obietnicy : "Jeszcze się spotkamy".
CZYTASZ
Nie dotykaj
FanfictionModa pracownica stacji benzynowej. Zwyczajna dziewczyna, która sama pracuje na swoje utrzymanie. Pewnego wieczoru do jej pracy przychodzi trzech mężczyzn. Nikt nie był świadomy tego, co przyniesie to spotkanie. Ból, seks, miłość, zmiana miejsca zami...