Chapter 20

12.7K 458 30
                                    

Ręką zatknęłam sobie usta i spojrzałam na Harry'ego, który przyglądał mi się marszcząc brwi. Nie wiedziałam co myśleć, a co dopiero powiedzieć. Może powinnam jechać? A może zignorować to? 

- Panienko. - odezwał się głos w słuchawce. 

- Dobrze. - rozłączyłam się i spojrzałam w kierunku chłopaka. 

- Co to ma być? - syknął. - Kto dzwonił?

- Nie wiem kto to był, ale powiedział, że Niall miał wypadek i chce żebym do niego przyjechała. 

- Nigdzie nie jedziesz! - zażądził Harry i wstał z podłogi, na której wcześniej słodko spaliśmy. Kości mu chrupnęły kiedy się przeciągnął, a ja nadal stałam jak słup. 

- Ale .. 

- Nie! - krzyknął i niegrzecznie przerwał mi to co chciałam powiedzieć. Spuściłam głowę w dół i usiadłam na sofie pusto wpatrując się w swoje paznokcie. Poczułam, że olbrzymie ramiona owijają się wokół mojej talii. Harry przykucnął przy mnie i wtulił się w moją klatkę piersiową. Ręke wplątałam w jego loczki i zaczęłam się nimi bawić na co głośno jęknął. - Przepraszam, ale nie chcę, żebyś tam jechała. 

Westchnęłam. Mimo wszystko, pojadę tam. 

Podczas, gdy Harry poszedł pod prysznic, skorzystałam z okazji i po cichu wymknęłam się z domu po drodze łapiąc klucze do jego samochodu. Wiem, że będzie cholernie wściekły, ale Niall nie jest mi obojętny. Mimo tego, że mnie zdradził i zlecił gwałt to kochałam go cholernie mocno. Stanęłam na czerwonym świetle i zorientowałam się, że nie wiem gdzie jadę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni w wykręciłam numer, z którego wcześniej ktoś do mnie dzwonił. 

- Doktor Leans, słucham? 

- Emm, przepraszam tutaj Katniss. Chciałabym dowiedzieć się w jakim szpitalu obecnie znajduje się Niall Horan? - zająkałam się i czekałam na odpowiedż. Osoba po drugiej stronie westchnęła i podała mi dokładny adres. 

Na miejscu znalazłam się po około 20 minutach. Wysiadłam z samochodu i wcisnęłam pilota blokującego drzwi. Telefon zaczął wibrować mi w dłoni, a na ekranie wyświetliło się zdjęcie Harry'ego, które pewnie sam ustawił pod moją nieobecność. 

- Halo? - odebrałam z obojętnością w głosie. Oparłam się o czarną maskę samochodu i czekałam na reakcje.

- Kurwa! Gdzie Ty do cholery jesteś?! - wrzasnął, a mi zrobiło się głupio. Pierwszy raz odkąd go znam słyszę jego głos w takiej formie. Nawet nie wiem, czy da się to nazwać wrzaskiem. Stwierdzam, że ryk to najodpowiedniejsze określenie stanu jego głosu. 

- Harry .. 

- Jest trzecia w nocy! Nie wyraziłem się dość jasno?! Czy jesteś na tyle tępa, że tego nie rozumiesz, że nie możesz wyjść z domu?! - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ja jestem tępa? Zaczęłam głębiej oddychać, ale w porę upomniałam się i uspokoiłam. 

- Dobranoc, Harry. 

- Kat.. - rozłączyłam połączenie i odepchnęłam się od maski. Ruszyłam w kierunku wielkiego wejścia. W środku było strasznie jasno. Jasna wykładzina, białe ściany i wielkie recepcyjne biurko, za którym siedziała szczupła brunetka o sarnich oczach. Przywitała mnie uśmiechem. 

- Słucham? 

- Gdzie mogę znaleźć Pana Niall'a Horan'a? 

- Niestety nie mogę Pani pomóc. Jest dość późno i nie wolno mi wpuszczać gości. - westchnęłam i spojrzałam na kobietę, która patrzyła na mnie współczującym wzrokiem. Odwróciłam się na pięcie i już miałam wyjść, kiedy usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i ujrzałam niskiego mężczyznę w fartuchu - zapewne lekarza, który na plakietce miał napisane "Doktor Leans" . 

- Zapraszam za mną. - westchnęłam i niczym grzeczne dziecko pomaszerowałam w kierunku windy omijając recepcjonistkę, która zapewne poczuła się niezręcznie w związku z zaistniałą sytuacją. 

- Mógłby mi Pan powiedzieć o co chodzi? 

- Wypełniam tylko prośbę mojego pacjenta. On powinien wszystko Pani wyjaśnić. - powiedział i puścił mnie pierwszą. Weszłam do wielkiego korytarza, gdzie następnie mężczyzna zaprowadził mnie do drzwi, które prowadziły na OIOM. Moje źrenice rozszerzyły się, kiedy na szpitalnym łóżku zobaczyłam Niall'a podłączonego do miliona kabelków, które trzymały go przy życiu. Usiadłam na taborecie, bo gdybym dalej stała to pewnie prędzej, czy później bym leżała na ziemi. Chłopak otworzył oczy i wystawił rękę w moim kierunku. Niechętnie spojrzałam na jego kończynę i z nutką wahania połączyłam nasze ręce. Poczułam mokry płyn w moich oczach, który zaraz spłynął po moim policzku. 

- Kochanie. - wymamrotał i westchnął. - Chciałem Ci powiedzieć, że .. 

Na chwilkę się zawiesił i spojrzał w kierunku lekarza, który majstrował coś przy komputerach i innych urządzeniach. On tylko spojrzał na Niall'a, kiwnął głową i wyszedł. 

- Powiedz mi. Co się stało? - ryczałam. Dlaczego? Przecież wyrządził mi tyle krzywdy! Głupia idiotka ze mnie. 

- Miałem w-w-wypadek samochodowy, ale to nie jest najważniejsze. Chciałbym Ci powiedzieć, że ... przepraszam. - spojrzał na mnie smutno. - Przepraszam, że pozwoliłem, żeby Louis Cię skrzywdził. Przepraszam, że Cię zdradziłem i przepraszam, że prawie zniszczyłem Twoje życie. Przepraszam ... 

- Niall, Niall, Niall.. - westchnęłam. - Opowiem Ci historię.

Był sobie pewnien chłopiec, który mieszkał z tatą. Pewnego dnia jego kłamstwo wyszło na jaw. Przyszedł do niego tata i powiedział: 

- Synu, za każdym razem, kiedy zrobisz coś złego weź jeden gwóźdź i wbij go w nasz płot.

Po pewnym czasie płot, był już cały w gwoździach i tata powiedział do syna. 

- A teraz, za każdym razem, kiedy naprawisz swój błąd, lub zły uczynek wyjmij jednego gwoździa.

Minęło sporo czasu, a płot był już bez gwoździ. 

- I teraz synu spójrz na ten płot. Mimo, że wyciągnąłeś wszystkie gwoździe to w płocie zostały dziury. Z życiem jest tak samo. Jeżeli zrobisz coś złego i później to naprawisz to nic nie znaczy. Blizny pozostaną na zawsze. 

- Rozumiem. - westchnął. - Wiem, o tym doskonale, ale chciałbym, abyś wiedziała, że Cię kocham. 

Głośny dźwięk wypełnił moje uszy, a na monitorze wskazującym puls nie było krzywej w kilku miejscach lini. Wręcz przeciwnie, na monitorze była jedna ciągła linia, a to oznaczało tylko jedno. 

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz