Chapter 43

8.4K 394 20
                                    

To już ten dzień. Dokładnie tydzień minął od tego zdarzenia, które za wszelką cenę staram się zakopać w mej pamięci i nigdy do tego nie powrócić. Nie odzywałam się się do Harry'ego, mimo to nie byłam samotna. Wsparcie Skylet i Perrie było dla mnie bezcenne. Rozumiały mnie, a przynajmniej Perrie, która mogę powiedzieć, że wcześniej również znajdowała się w podobnej sytuacji. Właśnie pakowałam swoje rzeczy i ścieliłam łóżko - o ile można to tak nazwać, gdy do pomieszczenia wkroczyli Zayn, Liam, Louis i Niall. Zdziwł mnie fakt, iż dogadali się ze sobą. Ostatnimi czasy rozmawiałam z Louis'em. W rzeczywistości jest to ciepły i pogodny chłopak, a kiedy mnie zgwałcił i nękał za każdym razem był pod wpływem narkotyków. Może jestem głupia wybaczając mu wszystkie krzywdy, ale każdy popełnia jakieś błędy, prawda? Jedni poważniejsze, a inni niezauważalne błahostki, które wcale nie wpływają na ciąg wydarzeń. 

- Jak się czujesz? - podszedł do mnie Niall i zabrał mi z ręki torbę, którą chciałam założyć na swoje ramię. 

- Jest lepiej, dziękuję. - odpowiedziałam, a chłopak lekko się uśmiechnął. Kątem oka widziałam minę Harry'ego, który spojrzeniem piorunował niebieskookiego. Zayn podszedł do mnie i złapał mnie pod rękę umożliwiając wydostanie się ze szpitala. Jedynymi osobami, którym w pełni mogę teraz zaufać są Liam, Zayn, Skylet i Perrie - oni jako jedyny mnie jeszcze nie skrzywdzili. 

HARRY'S POV: 

Sińce i wszystkie inne gówna na moim ciele nadal są chujowo widoczne. Nie zważam na to, bo w tej chwili najważniejsza jest dla mnie Katniss. Spierdoliłem po całej linii. Dziewczyna może mi już nigdy nie wybaczyć, ale ja nie odpuszczę. Zemszczę się za wszystkie krzywdy, które zdołały ją dotknąć. Będę ją chronił ... do końca. 

- Harry! - poczułem, że ktoś złapał mnie za ramiona i mocno potrząsnął. 

- Co? - zapytałem unosząc brwi do góry i zlustrowałem Liam'a wzrokiem. 

- Możesz do kurwy nędzy przestać się zadręczać i myśleć racjonalnie?! - warknął Niall i zmarszczył brwi, na co wyglądał bardzo dziecinnie. Zaśmiałem się i wygodniej rozsiadłem w fotelu sącząc łyk z mojej puszki z piwem, którą trzymałem w dłoni. Zorganizowaliśmy spotkanie w moim domu wcześniej odwożąc Katniss do Skylet. Mamy na celu załatwienie ich i tego zasranego gangu motocyklistów. 

- Się odezwał. - prychnąłem i poprawiłem się na fotelu. Jak on może mnie pouczać i mówić co mam robić? Sam do chuja wziął udział w tym, co Katniss przecierpiała. 

- Możesz mi powiedzieć, czy chcesz tego? Twoja postawa nie świadczy o tym. - powiedział Liam surowym tonem. 

- Jeżeli nie chcecie mi pomóc to nie musicie. Sam powybijam ich wszystkich. - mruknąłem ochrypłym głosem i z hukiem odstawiłem puszkę na stolik obok. 

- Przestań zachowywać się jak szczeniak! - wrzasnął Zayn, który do tej pory uważnie słuchał całej konwersacji, ale najwidoczniej tylko ja mu przeszkadzałem. 

- Dobra! 

- Skończcie. - powiedział Liam, który wcześniej zamknął oczy i głośno westchnął. - Louis załatwisz broń i bomby. Niall transport. Ja z Harry'm ustalimy plan, a Zayn zajmie się Katniss. - rozrządził na co zmarszczyłem brwi, a usta ściągnąłem w jedną wąską linię. - Jakiś problem, Hazzuś? - zapytał Liam i podparł się łokciami o kolana.

- Nie. - wzruszyłem ramionami. 

- Chłopaki, do dzieła. - powiedział triumfalnie mulat, a wszyscy zerwaliśmy się ze swoich miejsc i opuściliśmy mój dom. 

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz