Chapter 44

9.1K 423 29
                                    

Mozolnie uniosłam swoje powieki do góry napotykając pokój, w którym już wcześniej miałam przyjemność pomieszkać przez jakiś czas. Nic się nie zmieniło, tylko ja. Wszystko stanęło w miejscu, a jedynie moje serce zaczęło bić innym rytmem. Nie jest już beztroskie, tylko uważne. Zachowuje dystans. Uniosłam głowę do góry i ręką zasłoniłam twarz, kiedy promienie słońca podrażniły moje zaspane oczy. Sen dobrze na mnie prosperuje. Jest progres i to jest najważniejsze.

- Jak spałaś? - do pokoju weszła Skylet, która ubrana była w szeroki uśmiech. Zamknęła za sobą drzwi i odgarniając na bok moje nogi usiadła na łóżku. Uniosłam się na łokciach i wzruszyłam ramionami.

- Masz dobry humor, coś się stało? - zapytałam i przechyliłam głowę w bok oczekując od niej odpowiedzi.

- Nie ma Liam'a. - odpowiedziała, wstała i łapiąc za klamkę odwróciła się w moją stronę. - Ubierz się, zjesz śniadanie i pojedziemy do galerii.

- Oszalałaś?! - zapytałam i zmarszczyłam brwi zmieniając pozycję z półleżącej na siedzącą. - Nie mam pieniędzy, aby móc chodzić po sklepach.

- Gadanie. - machnęła ręką i wyszła trzaskając drzwiami. - Masz piętnaście minut! - krzyknęła bodajże z kuchni, bo stamtąd dochodził jej głos. Westchnęłam ciężko i opadłam z powrotem na poduszkę. Uniosłam nadgarstek na wysokość oczu i jęknęłam z niezadowolenia. Blizny ...

***

- Dokąd Ty kobieto mnie wieziesz? - zapytałam opierając łokieć o drzwi samochodu.

- Mówiłam, że jedziemy na zakupy. - mruknęła i nacisnęła przycisk klaksonu wydając przy tym głośny dźwięk spod maski samochodu. Przewróciłam oczami i spojrzałam przez szybę. Wszyscy Ci, których mijałyśmy po drodze byli zdumiewająco szczęśliwi. Dlaczego? Podoba im się życie na ziemi, jest w tym coś ciekawego? - Katniss, powiedz mi lepiej, jak się czujesz?

- Jak ścierwo. - mruknęłam i przymknęłam oczy rozkoszując się promieniami słońca, które w tym momencie ogrzewały moją twarz. Czułam na sobie spojrzenie Skylet. Nawet nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć, że jest pełne bólu, współczucia i chęci pomocy.

- A jak z Harry'm? - dlaczego ciągle zadaje te nurtujące pytania?!

- Trzymam dystans.

- Może coś więcej powiesz? - zapytała marszcząc brwi, kiedy przed nami zmaterializował się ogromny korek.

- Zawsze będę do Niego coś czuć i mieć tą cholerną słabość. Wiesz  jak On pachnie? Tak, jak powinna pachnieć miłość. Niby banalnie - Hugo Boss, ale masz ochotę przebywać w jego towarzystwie. Kochasz go kurewsko mocno. A tu nagle podnosi na Ciebie rękę, zostawia Cię i co gorsza zdradza. To boli Skylet, a takich rzeczy się nie wybacza, nigdy...

- Na prawdę? Nie potrafiłabyś go pokochać jeszcze raz?

- Nie mam ochoty na żadne interakcje danego typu z kimkolwiek. - mruknęłam niezadowolona z konwersacji, którą prowadziłyśmy.

- Wcale nie chcesz kochać?

- Jest mi to bez różnicy. Harry wyprał mnie z uczuć. - wzruszyłam ramionami i rzuciłam jej pocieszający uśmiech podczas, gdy ona patrzyła na mnie jak na kosmitkę z planety Marsianki. - Nie patrz tak na mnie.

- Przepraszam, ale może powinnaś spróbować? - powiedziała miło i nadepnęła na pedał gazu wyprzedzając inne pojazdy. Nie odpowiedziałam. Zrobię to, co będę uważała za konieczne...

HARRY'S POV :

Wyszliśmy z domu, który zakluczyłem na klucz. Zayn wsiadł do swojego samochodu, Niall z Louis'em, a ja z Liam'em. Będziemy realizować zminimalizowany plan ułożony przez Liam'a. Wszyscy zdążyli wyjechać z piskiem opon z podjazdu, tylko jedynie został samochód Liam'a. Przyjaciel złapał mnie za ramię, które lekko uścisnął w geście pocieszenia.

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz