Chapter 41

8.9K 403 56
                                    

Posprzątałam wszystkie swoje rzeczy i byłam gotowa, aby opuścić szpital. Po wielu dniach przeleżenia tutaj miałam serdecznie dosyć. Harry był cały czas przy mnie, ale czułam do niego tylko wstręt i obrzydzenie. Byłam już umówiona ze Skylet i Liam'em, że wrócę do swojego starego pokoju u nich w domu i będę tam mieszkać dopóki nie znajdę sobie swojego kąta. Będzie ciężko, bo nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale myślę, że dam radę. Z rozmowy z moją przyjaciółką dowiedziałam się również, że siostra Harry'ego - Gemma odnalazła się i jest cała i zdrowa. Policjanci znaleźli ją na granicy, kiedy jej mąż próbował zatankować furgonetkę. Pierdolony chuj ... 

Stałam tyłem, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się w momencie, gdy lekko się uchyliły, a zza nich wychylił się nikt inny jak Harry. Słyszałam, jak kłócił się wcześniej ze Skylet, że to on mnie do niej przywiezie. Chyba mu się pomyliło. 

- Gotowa ? - powiedział ostrożnie głosem od którego biło niepewnością na kilometr. Nie odpowiedziałam mu, tylko sięgnęłam po swoją torbę z rzeczami i wyszłam przez wcześniej uchylone przez Harry'ego dla mnie drzwi. Zeszłam po schodach na dół i udałam się do recepcji, aby mnie wypisali. Udało się bez zbędnych komplikacji, kiedy tylko podałam swoje imię i nazwisko. Wyszłam ze szpitala słysząc za sobą ciężkie kroki Harry'ego. 

- Nie tu zaparkowałem samochód. - powiedział delikatnie, a ja odwróciłam się i spojrzałam na niego chłodno. Westchnęłam i pokręciłam głową, kiedy w niezręczny dla niego sposób potarł ręką o kark. Poprawiłam ręką torbę zwisającą z mojego ramienia i ruszyłam chodnikiem w kierunku domu chłopaka mojej przyjaciółki. Kątem oka widziałam, jak Harry mamrocze jakieś przekleństwa pod nosem, ale w ostateczności ruszył za mną. Czułam zwarcie w jego ciele, nie chciał się do mnie zbliżać, jakby czytał to w moich myślach. 

Było już ciemno. Kątem oka widziałam, że Harry ciągle idzie za mną, co bardzo doceniam. Szliśmy najgorszą ulicą w całym mieście. Wszystko zaniedbane, porzucone i nieczyste. Nagle przede mną zmaterializowała się grupka motocyklistów. Nie byli jakoś niewyobrażalnie starzy, ale budzili we mnie duży respekt. 

- Hej, Mała. - krzyknął jeden z nich, na co drugi gwizdnął wesoło przysparzając tym samym śmiech innych osób tam zebranych. 

- Zamknij morde. - warknął Harry. Po jego głosie mogłam wyczuć, że jest bardzo blisko mojego ciała. Przewróciłam oczami na ich niezbyt miłą konwersację i szłam dalej. Nagle poczułam mocny uścisk na swoich biodrach. Pisnęłam, kiedy jeden z nich podniósł mnie do góry i przewiesił sobie przez ramię. Czułam strach paraliżujący moje ciało. Kurwa jasna mać, ja pierdole.

- Nie dotykaj mnie! - warknęłam i spojrzałam w kierunku, gdzie Harry starał się wyrwać trzem innym mężczyznom. Ledwo mogłam odczytać jego wyraz twarzy. Wiedziałam tylko jedno, jego oczy są w tym momencie bardzo intensywnie czarne. Jak smoła ... 

- Sukinsyny! - krzyknął Harry, a jego głos był niebezpiecznie zachrypnięty. Starał się wyrwać, ale miał zbyt mało siły, by ich od siebie odpędzić. Siłą zostaliśmy wprowadzeni do obskurnej kamienicy. Łzy spływały po moich policzkach, kiedy obserwowałam jak Harry zostaje przywiązany do krzesła, a usta zaklejają mu taśmą.

- D..d..dlaczego? - wymamrotałam nadal zwisając głową w dół z ramienia jakiegoś fagasa. 

- Co, Królewno? - zapytał jeden z zarostem na twarzy, który w tym momencie zajmował się moim byłym chłopakiem.

- Dlaczego to robicie? - westchnęłam i powiedziałam z za dużą pewnością siebie. 

- Z czystej przyjemności, Skarbie. - odpowiedział mocniej ściskając węzeł przywierający krzesło do nadgarstków Harry'ego, który głośno jęknął przez zaklejone usta. 

- Odstaw ją. - rozkazał swojemu bodajże koledze, a po chwili stałam już na ziemi. Zarośnięty - tak go będę nazywać, podszedł do mnie i dłonią pogłaskał fakturę mojej twarzy. Kiedy to zrobił Harry zaczął wiercić się na krzesełku. Sięgnął po taśmę, pociągnął kawałek i zębami przeciął go na pół. Złapał za dwa rogi i idealnie przykleił na moje usta. 

***

Mój kolejny horror się zaczął. 

Zostałam przywiązana do łóżka w tym samym pokoju, co Harry do krzesła. Dzieliły nas zaledwie trzy metry, ale z łatwością mogłam dostrzec mięśnie mojego byłego chłopaka, które ciągle pracują i są napięte. Łzy cały czas spływały po moich policzkach, jednak nie zwracałam już na nie najmniejszej uwagi. Nagle do pomieszczenia wkroczyło dwóch mężczyzn : jeden zarośnięty* oraz ten co wcześniej trzymał Harry'ego i sprawiał wrażenie najsilniejszego.

- Zagramy w grę. - powiedział niskim głosem zarośnięty i uśmiechnął się podle w moją stronę. Jednym ruchem ręki zdarł ze mną ubrania tak, że pozostałam w samej bieliźnie. Ciągle się wierciłam i starałam się krzyczeć - na marne ... Harry jak bomba zaczął wiercić się na krześle, szarpać i wyrywać. Wyglądał jakby wpadł w furię - niebezpieczną i nieograniczoną, która potrafi zabić każdego kto się mu przeciwstawi. Chwilę później leżałam już naga na łóżku, spocona ze strachu i w niewyjaśnionym stanie, którego nawet nie da się opisać. 

GWAŁT DZIEWCZYNY

POBICIE CHŁOPAKA

WYWLECZENIE ICH DO POBLISKIEGO ROWU 

MYŚL, ŻE UMIERAJĄ 

NICOŚĆ  

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz