Chapter 27 - " Jesteś moim osobistym cudem"

12.4K 458 31
  • Zadedykowane Natalia Kolasa
                                    

- To nie jest koniec. - wychrypiał prawie nieprzytomny Lou i próbował wstać. Lekko cofnęłam się do tyłu. Nadal się go boję, ale wiem, że Harry jest ze mną i nie pozwoli by mnie skrzywdził. Zrobi wszystko bym była bezpieczna. Obiecał. 

Objął mnie ramieniem, jakby chciał stać się moją barierą i tarczą. Czułam się kochana i chciałabym dać mu to, czego pragnie, ale boję się, że będzie bolało. Ten cholerny ból, który towarzyszył mi wtedy w toalecie. Louis wstał nadal trzymając się za postrzelone przeze mnie ramię. Cwaniacko się do mnie uśmiechnął na co uścisk Harry'ego stał się mocniejszy niż dotychczas. 

- Harry .. - szepnęłam i przymknęłam oczy z bólu od jego uścisku. Chłopak przestraszony spojrzał na mnie i kiedy zorientował się, że sprawia mi ból puścił mnie i schował sobie za plecami. Louis wybuchnął głośnym śmiechem.

- Nawet Ty sprawiasz jej ból, Styles. - zaśmiał się i puścił w moim kierunku oczko. Spiorunowałam go spojrzeniem na co ułożył ręce w dzióbek i "cmoknął" mnie na odległość. 

- Kurwa, dotknij jej jeszcze raz to Cię zabiję do krówki nędzy! - Harry ruszył w jego kierunku i siłą przyparł go do samochodu, w którym siedział słaby, ale już normalnie oddychający Niall. Chłopak złożył rękę w pięść i z całej siły uderzył nią o żuchwę Louis'a. Słychać było tylko dźwięk kości. Uderzył drugi raz - podbijając mu oko. Trzeci cios - kopnął go w brzuch. Moje oczy nie zniosą widoku większej ilości krwi. Nogi się pode mną ugięły, ale zaraz oprzytomniałam i ze łzami w oczach wbiegłam do lasu. Po co ja to robię? Przed czym, kurwa uciekam? Boję się krwi, jak ognia. Ale przecież tam był Harry przy którym czułam się bezpiecznie. Może to chwilowy impuls i chęć ucieczki? Biegłam na boso zręcznie omijając drzewa. Wreszcie znalazłam jakąś dróżkę, wąską, którą z pewnością dawno nikt nie szedł, ale jestem stuprocentowo pewna, że ktoś tu był, bo przecież jest to dróżka, nie? Ktoś udeptać ją musiał. Zostawiłam Harry'ego, ale kiedyś przecież wrócę. Wszyscy wracają do miejsc, z których kiedyś chcieli uciec. Brzęk kajdan, którymi skuty jesteś z drugim człowiekiem, milszy jest czasem od samotnej pieśni na drodze, prawda? Spokojnym krokiem szłam ścieżką, która niespodziewanie skończyła się ukazując małe jeziorko na środku którego była piaskowa wysepka. Ukucnęłam przy wodzie, nabrałam wody łącząc ze sobą dłonie i przemyłam twarz. Chciałam zmyć z siebie wzrok zarówno Louis'a jak i Niall'a, ale pragnęłam również pozbyć się makijażu, który dziś nałożyłam. Nigdy nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca, omijałam lasy - może dlatego, ale muszę przyznać, że jest tutaj cudownie. Przypomina mi to oazę spokoju, która mnie uspokaja. Zmęczona usiadłam na kamieniu i łapiąc w dłonie pojedyncze kamyczki rzucałam nimi, a one odbijały się od tafli wody tworząc tak zwane "kaczki:. Podwinęłam kolana i oparłam o nie brodę. Jestem ciekawa co robi teraz Harry. Martwi się? A może mnie szuka? Czy po prostu pojechał do domu i mnie tutaj zostawił. Z moich oczu zaczęły kapać pojedyncze łzy, które spadając moczyły piasek. To nie były łzy wywołane konkretnym zdarzeniem czy uczuciem. Wywołane one były z powodu mojego beznadziejnego życia. Przestaję już rozumieć samą siebie, a podobno, gdy nie ogarniasz własnej osoby, to już jest totalne dno. Nie wytrzymam. Jestem taką uczuciową sierotką. Każdy atom, z którego jestem zbudowana zawiera pierwiastki skumulowanych kompleksów. Paskudny zmieniacz nastrojów, który we mnie siedzi i sprytnie zmienia kanały.

- Malinko. - wychrypiał jakiś głos za mną, a ja spadłam z kamienia. - Przepraszam, przepraszam.. Nie chciałem Cię wystraszyć. - duża dłoń owinęła się wokół mojego nadgarstka, by pomóc mi wstać. Wiedziałam czyja jest i szczerze nawet się z tego ucieszyłam. Położyłam dłoń na bolącym pośladku i wydałam z siebie ciche jęknięcie. - Zrobię ci później masaż. - wychrypiał do mojego ucha Harry i objął mnie od tyłu łącząc nasze dłonie. 

- Chyba śnisz. - prychnęłam i lekko się uśmiechnęłam. Kurwa, ale ze mnie huśtawka nastrojów! 

- Nie stawiaj się, Mała. - mruknął do mojego ucha i zaczął całować moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu kładąc ją na ramieniu chłopaka i ułatwiając mu większy dostęp. Jęknęłam cicho, kiedy językiem przjechał po mojej skórze. - Zaboli. - powiedział ledwo słyszalnie, a chwilę później na skutek bólu na szyi lekko się wzdrygnęłam i ułożyłam usta w grymasie bólu. Harry przejechał językiem po ugryzionym miejscu i zwilżył go po czym dmuchnął powietrzem. - Malinka ma malinkę. 

- Debil. - mruknęłam i zaczęłam się śmiać. 

- Jak mnie nazwałaś, laleczko? 

- Słyszałeś. - krzyknęłam, kiedy mną szarpnęło, a chwilę później zwisałam głową w dół z ramienia chłopaka. 

- Cofnij to. - rozkazał i wszedł do wody. 

- Nie. - zaczęłam się niepohamowanie śmiać, a chwilę później poczułam wolność. Chwila. Co?! Ja pierdole. Wylądowałam w wodzie, która o dziwo nie była aż taka zimna, ale za to przerażająco czysta. Wyłoniłam się na powierzchnie i spotkałam się z triumfalnym i zwycięskim spojrzeniem Styles'a, który stał cały suchy na brzegu. Spiorunowałam go wzrokiem i wyszłam na brzeg. 

- Masz nauczkę. - mrugnął do mnie okiem, a mnie olśniło. 

- Harry, kochaanie! - krzyknęłam i przytuliłam się do chłopaka, którego ubrania po chwili również były mokre.

- Katniss! Ty zła kobieto! - wrzasnął, a ja wytknęłam mu język. Niespodziewanie Harry wystawił swój i do polizał. 

- O fuu! - zaczęłam zabawnie czyścić język dłonią. Nagle zdrętwiałam, kiedy zobaczyłam pożądliwy wzrok Harry'ego i spojrzałam na swoją niby "sukienkę". Materiał przylgnął do moich piersi. Wyglądałam conajmniej dziwnie i biegiem rzuciłam się do wody.

- Fuu? Cały czas się ze mną całujesz i fuu? - udał zdziwionego i zarazem lekko oburzonego, bo zaplątał swoje ręce na wysokości piersi i przerzucił swój ciężar ciała na lewą nogę. 

- Tak. - kiwnęłam głową szeroko się uśmiechając. Chłopak spojrzał na mnie i chwilę później biegł już w moim kierunku. Wydarłam się i zaczęłam uciekać tam, gdzie go nie ma. Rzucił się do wody na tak zwaną "bombę" i ślad po nim zaginął. Stałam tak jak idiotka w wodzie do klatki piersiowej. Nagle poczułam silne szarpnięcie za nogę i zanurkowałam. Czując silne ramiona oplatające moję talie wyszukałam pod wodą twarzy Harry'ego i pocałowałam go namiętnie następnie się wynurzając. 

- Co to było? - podniósł brwi do góry zaraz po tym jak wyszedł na powierzchnię. - To przecież jest "fuu" - zrobił nawias w powietrzu i udawał mój głos. 

- Ej! - zabawnie uderzyłam go w ramię, na co udał, że to go zabolało i złapał się w tym miejscu. 

- Chodź do mnie. - złapał mnie w pasie po czym przyciągnął do swojego torsu. Spojrzał głęboko w moje oczy i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. 

- Jak mnie tu znalazłeś? - odrobinę już spoważniała i zaczęłam trzeźwo myśleć. 

- Kochanie, ja zawsze Cię znajdę. - musnął swoim nosem mój nos, na co lekko się uśmiechnęłam. Lubię kiedy jest taki słodziutki względem mnie, to takie .. takie .. takie urocze? Tak, Harry zdecydowanie jest uroczy. - Ale nie rozumiem dlaczego uciekłaś. - przymrużył zabawnie oczy na co sięgnęłam ręką do jego dłoni. Palcem delikatnie przejechałam po zranionych knykciach jego palców. Nie były już zakrwawione, bo woda to zmyła, ale rany rzucały się w oczy.

- Brzydzę się krwi. - szepnęłam i ucałowałam delikatnie zranione fragmenty jego dłoni. - Kochasz mnie, Harry? - podniosłam swój wzrok i spojrzałam w szmaragdowe tęczówki. 

- Nie wyobrażam sobie dnia, kiedy nie będę. - powiedział odważnie, a z jego oczu wyczytałam szczere uczucie i wiedziałam, że mówi prawdę. 

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz