Byłam tak bardzo zdenerwowana, że słyszałam swój ciężki oddech. Zacisnęłam dłonie w pięści i zamknęłam oczy. Nie umiem nazwać tego uczucia, które w tym momencie buzowało we mnie, a wcześniej wypity alkohol wyparował doprowadzając mnie do pełnej trzeźwości. Otworzyłam oczy. Wszystkie dziewczyny przyglądały mi się uważnie, a Skylet pewnie naszykowała się na najgorsze.
- Kat .. - powiedziała czule i przerzuciła kosmyk moich włosów z twarzy. Szybko machnęłam ręką i strzepłam jej rękę.
- Nie dotykaj. - wycedziłam przez zęby. - Masz mi coś do powiedzenia? To mi to kurwa powiedz. Tu i teraz!
Perrie powoli podzeszła do mnie i lekko ścisnęła za przedramię. Miała nadal podczerwienione oczy, ale łzy już nie leciały z nich jak wcześniej.
- Nie warto. - ciepły i dźwięczny głos blondynki rozległ się tuż przy moim uchu. Skinęłam głową i pociągnęłam Perrie do wyjścia. Rzuciłam pogardliwe spojrzenie na moją byłą przyjaciółkę, prychnęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Złość nie ustępowała. Nadal byłam pod wpływem tych wszystkich słów wypowiedzianych w toalecie. Zarówno Niall jak i Harry chcieli mnie wykorzystać. Blondyn jako gosposię, a Harry jako dziwkę. Szłam spokojnym krokiem, ominęłam stolik przy którym siedział zielonooki i mulat, a następnie wyszłam. Nie zauważyłam, że Perrie już nie ma ze mną. Pewnie została z Zayn'em. Wyszłam na ulicę i zaczęłam się rozglądać w różne kierunki. Słyszałam, że ktoś mnie woła, ale kompletnie to zignorowałam. Zrzuciłam z nóg swoje czarne szpilki i zostawiłam je na środku chodnika, a sama ruszyłam w kierunku pobliskiego mostu. Równym krokiem podążałam do celu. Już dawno dałam na wstrzymanie i od tamtej pory łzy są ze mną nierozłączne. Nie ma na tym świcie nikogo, kto mnie kocha. A człowiek, który nie jest kochany, nie jest człowiekiem. Milion myśli w mojej głowie przetłacza się jak burza przez mój mózg.
- "Żegnaj okrutny świecie" - pomyślałam i stanęłam na barierce dzielącej chodnik, a rzekę. Nie jestem odważna i właśnie przegrywam życie. Będę kolejną samobójczynią, która nie umiała poradzić sobie z samą sobą. Jeżeli świata nie możesz usunąć to usuń siebie - proste. Przechyliłam głowę w dół i spojrzałam na wodę. Było cholernie wysoko, a woda nieprawdopodobnie ciemna. Westchnęłam i zamknęłam oczy, podczas gdy przez myśli przeleciały mi wszystkie przyjemne chwile w moim życiu.
- NIEE! - usłyszałam krzyk i nagle czyjeś silne dłonie złapały mnie w pasie przenosząc bezpiecznie na chodnik.
- Nie dotykaj! - zaczęłam się szarpać, krzyczeć i przeklinać. Zrezygnowana odwróciłam się i wpatrzyłam we wściekłą twarz Harry'ego, która teraz zamrzała mnie swoimi szmaragdowymi oczami. Łzy znowu spłynęły po moich policzkach mocząc kwiecistą sukienkę. Chłopak podniósł mnie i ruszył w stronę parkingu. Nie miałam siły się z nim kłócić, byłam zbyt zmęczona.
- Dlaczego do cholery nie pozwolisz mi odejść?! Nie mam siły żyć, zrozum!
- KOCHAM CIĘ! - wrzasnął a mnie zatkało.
Kiedy dojechaliśmy do domu Harry wprowadził mnie do środka i przez cały czas nie odstępował mnie na krok. Czułam straszne napęcie i niechęć w stosunku do niego.
- Powiesz mi co to do cholery było?! - warknął, kiedy zjechałam po ścianie i usiadłam na ziemi w przedpokoju. Patrzył na mnie czymś na wzór mordercy, a jego oczy były czarne jak szpilki, które zostawiłam na chodniku. Harry ukucnął przy mnie i złapał mnie jedną ręką za brodę i mocno uniósł ją do góry, tak bym spojrzała na niego. - Mów!
Starałam się jak tylko mogłam unikać jego wzrok, co jeszcze bardziej drażniło chłopaka.
- Chciałeś zrobić ze mnie dziwkę! - syknęłam i starałam sie go odepchnąć, lecz napiął mięśnie i nadal pozostał w tej samej pozycji co wcześniej. - O to Ci chodziło od samego początku, prawda? Dlaczego nie zabrałeś mnie dzisiaj do jakiegoś jebanego samochodu, żebym dziwkowała się z obcymi facetami!
Zaczęłam płakać, a złość w jego oczach zamieniła się na coś w rodzaju bólu psychicznego.
- Nie znasz prawdy. - westchnął i spojrzał w inną stronę auromatycznie poluźniając uścisk. Pokręciłam głową i wstałam. Nie wiem dlaczego jestem taka łagodna. Powinnam być niczym bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć, ale nie jestem. Zmęczenie nade mną góruje i nie potrafię się już złościć. - Usiądź.
Rozkazał, a ja niczym posłuszne zwierze usiadłam obok niego na moim wcześniejszym miejscu.
- Powiedz mi wszystko od samego początku. - nakazałam i podwinęłam kolana do piersi i skuliłam się.
- Zacznę od tego, że na początku miałaś być jak Perrie. To nie jest zależne ode mnie. Razem z Zayn'em mamy wspólnego szefa, który wszystkim dyryguje, a ja my spełniamy jego polecenia. Taką mamy pracę i za to dostajemy pieniądze. Normalnie jesteśmy maklerami, ale w nocy zajmujemy się transpotem kobiet na ten plac pod miastem. Byłabyś kolejna w kolejce, ale udało mi się przekonać szefa. - powiedział i niezręcznie przetarł dłonią kark.
- Dlaczego?
- Dużo przecierpiałaś już w swoim życiu.
- Przecież chciałeś to zrobić!
- Na początku, tak. Teraz, nie. Kocham Cię, zrozum. - westchnął i zrobił minę niewolnika. Nie wiedziałam co na ten temat mam myśleć. Przekonał szefa i zrobił to ze względu na mnie?
- Yum.. dlaczego Zayn nie uratował Perrie? - zapytałam szczerze ciekawa. Bolało mnie to, że ona cierpi, a jest tak wspaniałą osobą. Nie zasłużyła sobie na to.
- On ją kocha, ale już uratował jedną kobietę. Była to jego siostra, dlatego teraz nie może uratować kolejnej. Ona o tym nie wie i nie może się dowiedzieć. - wychrypiał i odwrócił głowę w moim kierunku. Był cholernie przystojny. Przygryzł swoją dolną wargę, a ja nachyliłam się i złożyłam deliktany pocałunek na jego idealnych ustach. Jestem już strasznie zmęczona. Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał zobaczyć coś więcej niż tylko pustkę. Wtuliłam się w jego ciało i pozostałam w tej pozycji przez kolejne kilka minut.
Nagle dźwięk dzwonka telefonu obudził mnie ze snu. Leżałam na śpiącym Harry'm na podłodze. Powolnie podniosłam głowę do góry i zeszłam z chłopaka.
- Kurcze - powiedziałam sama do siebie, kiedy na ekranie telefonu mrugał nieznany numer.
- Halo - odebrałam, oparłam się o blat stołu i spojrzałam na śpiącego Harry'ego. Wyglądał jak niewinne, małe dziecko.
- Pani Katniss ? - zapytał głos w słuchawce.
- Tak. - potwierdziałam.
- Mam dla Pani ważną wiadomość. Pan Niall Horan polecił, bym zatelefonował pod ten numer. - co kurde?
- Co się stało? - zapytałam, a Harry już nie spał tylko z pytającym wzrokiem mnie obserwował.
- Pan Horan miał bardzo poważny wypadek. Musi Pani zjawić się jak najszybciej w szpitalu.
CZYTASZ
Nie dotykaj
FanfictionModa pracownica stacji benzynowej. Zwyczajna dziewczyna, która sama pracuje na swoje utrzymanie. Pewnego wieczoru do jej pracy przychodzi trzech mężczyzn. Nikt nie był świadomy tego, co przyniesie to spotkanie. Ból, seks, miłość, zmiana miejsca zami...