Jak zwykle o godzinie 20 wracałam spacerkiem z pracy. Szef dzisiaj wypłacił mi należne pieniądze i mogłam się oderwać od codzienności w towarzystwie przyjaznych ludzi. Wyciągnęłam telefon z kieszeni mojego płaszcza i wykręciłam numer mojej najlepszej przyjaciółki Skylet.
- No co tam, Kat ? - odezwał się znajomy głos w słuchawce.
- Dostałam wypłatę, szykuj się.
- Spoko, zadzwonię jeszcze do Steph, Josha i Itana. Storm NightClub przy Leicester Square o 23-ciej?
- Jakbyś czytała w moich myślach - zaśmiałam się i skręciłam w następną uliczkę, aby dojść do domu.
- Do zobaczenia - powiedziała, ja rzuciłam ciche "pa" i schowałam telefon do kieszeni.
Na klatce schodowej było ciemno i po omacku szukałam włącznika światła. Nie pogardziłabym, gdyby szanowni zarządcy spółdzielni założyli tu czujniki ruchu. Oszczędziłoby mi to sporej ilości siniaków, gdyż sąsiadka często zostawia tutaj wózek dla dziecka i bardzo łatwo na niego wpaść. Szczególnie przy moich umiejętnościach zachowania równowagi i poruszania się po ciemku.
Gdy na klatce już zapanowała jasność, zaczęłam szukać w torebce kluczy i nawet nie zauważyłam, kiedy drzwi mojego mieszkania się otworzyły. Myślałam, że zemdleję, bo przypomniał mi się incydent ze stacji. W moich drzwiach stał dokładnie ten sam przystojny, zielonooki chłopak i zadziornie się do mnie uśmiechnął.
- Co Ty tu robisz?! - krzyknęłam na tyle cicho, aby nie obudzić sąsiadów. ON, bo inaczej nie mogłam go nazwać, gdyż nie znałam jego imienia przejechał językiem po dolnej wardze i oparł się bokiem o futrynę. Spojrzał w dół, aby móc złapać ze mną kontakt wzrokowy i szepnął.
- Powiedziałem, że jeszcze się spotkamy.
- Wyjdź i nie wracaj tutaj nigdy więcej - warknęłam i starałam się przepchnąć do mieszkania. Chłopak tylko wrogo na mnie spojrzał, a jego oczy momentalnie pociemniały. Strach ogarnął moje ciało, kiedy złapał mnie za ramiona i przywarł z całej siły do ściany.
- Nie mów mi kurwa co mam robić, Ty mała szmato - zamurowało mnie. Zamrugałam kilka razy i uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że nie dojdzie do rękoczynu za moją nadmierną pewność siebie.
- Gentlemana to z Ciebie nie będzie - warknęłam mu prosto w twarz. O nie! Żaden facet nie będzie mnie tak traktował. Czerń jego oczu stała się jeszcze głębsza. Szybkim i niespodziewanym ruchem złapał mnie za włosy i wprowadził do mieszkania. Syknęłam z bólu, kiedy rzucił mnie na drewniane, stare panele. Wyszedł z pokoju, a po chwili wrócił z czarną sukienką i szpilkami.
- Zakładaj to! Idziesz ze mną na imprezę, ale pamiętaj, jeżeli coś odpierdolisz to będę musiał zrobić ci krzywdę - powiedział już spokojniejszym głosem i rzucił we mnie nowymi ubraniami.
- A jak Ty masz na imię?
- A co? - zapytał z zainteresowaniem, spoglądając na mnie.
- Ty znasz moje imię, a ja chciałabym poznać Twoje, bo przecież nie będę do Ciebie wołać "ej x".
- Harry - zaśmiał się, denerwując mnie jeszcze bardziej. Zmienne ma humorki. - Idź się przebrać.
Strumień ciepłej wody oblał moje ciało, a mięśnie się rozluźniły. Nalałam na rękę szampon i zaczęłam go wcierać we włosy. Kiedy je spłukałam, usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Zaczęłam piszczeć, kiedy Harry zerwał zasłonę prysznica i zasłoniłam dłońmi wszystkie imtymne części ciała, których nie powinien widzieć. Chłopak szeroko uśmiechnął się, pokazując rząd białych niczym perełki zębów i rozłożył zasłonę na rozpiętości swoich ramion.
- Chodź do mnie - wychrypiał łobuzersko.
- Chyba śnisz, wyjdź stąd - prychnęłam, a on się tylko zaśmiał.
- Więc będziemy tu tak stać - poruszał zabawnie brwiami, a ja tylko przewróciłam oczami. Powoli wystawiłam jedną nogę na zewnątrz, a następnie drugą i już stałam na ziemi. Zmroziłam Harry'ego wzrokiem i podeszłam do niego bliżej. Objął mnie ramionami na wysokości piersi automatycznie owijając moje ciało zasłoną i niespodziewanie pocałował w policzek. Skrzywiłam się i wytarłam miejsce, gdzie dotknął mnie swoimi ustami. FUU!
Wyszłam z łazienki już w pełni naszykowana, a Harry siedział rozłożony na fotelu. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy i oblizał językiem dolną wargę.
- A właściwie to skąd wiesz, że idę na imprezę i jak tu wszedłeś? - powiedziałam, co ślina mi na język przyniosła.
- Mam swoje sposoby, malinko - powiedział, a mi zrobiło się niedobrze.
- Katniss! Mam na imię Katniss! - warknęłam i głośno wypuściłam powietrze z ust. Jego oczy znowu pociemniały. Podszedł do mnie i złapał za biodra mocno ściskając. Bolało jak cholera.
- To ja tu ustalam zasady - syknął mi prosto w usta. Momentalnie w oczach nazbierały mi się łzy. Kiedy jedna wypłynęła, chłopak zaczął się śmiać - Pokochasz mnie!
CZYTASZ
Nie dotykaj
FanfictionModa pracownica stacji benzynowej. Zwyczajna dziewczyna, która sama pracuje na swoje utrzymanie. Pewnego wieczoru do jej pracy przychodzi trzech mężczyzn. Nikt nie był świadomy tego, co przyniesie to spotkanie. Ból, seks, miłość, zmiana miejsca zami...