Chapter 45 - "Where are you?!"

9.9K 427 63
                                    

Ręce pocą mi się ze stresu. Świadomość ciągle podpowiada mi, że to normalne. Każdy by tak zareagował będąc w tym miejscu i w tym czasie. Każdy, prawda? Wypuszczam powietrze z płuc i przecieram ręką czoło. Furgonetką kieruje Niall. Obok siedzi Louis, zaś z tyłu ja i Liam. Nerwy szarpią moje pokruszone już myśli. Na zewnątrz panuje mrok, totalna ciemność, która opanowała już każdy kąt. Oczami skanuję wszystkie twarze moich towarzyszy. Wydają się być całkiem spokojni. W zasadzie też powinienem taki być. Powinienem udowodnić, że jestem silny i potrafię osiągnąć postawiony sobie cel. Miernie.

- Stary, wyluzuj. - mówi Liam i klepie mnie pocieszająco w ramię. Posyłam mu lekki uśmiech i odwracam głowę spoglądając w niebo posypane jakby wiórkami, które w tym przypadku są gwiazdami. Piękne, dziewicze. Uwielbiam gwiazdy. One jako jedyne są naturalne. W całym stopniu stworzone przez naturę. Nie są sztuczne i oschłe. Zapytasz, dlaczego? Ponieważ nieszcząca ręka brudnego człowieka jeszcze do nich nie dotarła. Nie mogła zniszczyć tego, co mają najcenniejsze. 

- Zaraz będziemy, szykujcie się. - mówi Niall i przyśpiesza samochód tak, że nasza prędkość osiąga już prawie 200KM/h. Łapię w dłoń ładunek wybuchowy, którego moim zadaniem jest podłożenie w wyznaczonym miejscu. Będę miał dokładnie pięć sekund na ucieczkę. W momencie wybuchu powinienem być w odpowiedniej odległości, a cały gang tych skurwieli w środku. Biorę jeszcze głębszy oddech, zamach dłoni i z siłą uderzam się w policzek. Chłopaki rzucają mi pytające spojrzenia na co parskam śmiechem. 

- To dla rozbudzenia. - mówię w momencie, w którym samochód się zatrzymuje. Liam rozsuwa potężne drzwi by udostępnić mi wyjście. 

- Powodzenia - rzuca Niall, kiedy jesteśmy już na zewnątrz. 

LIAM'S POV: 

Harry wybiega razem z Louis'em z samochodu. Louis odbezpiecza broń i staje w odpowiedniej odległości by ubezpieczyć Harry'ego. Wydaje się dziwnie spokojnie, ale przez zasłonięte żaluzje widać poruszające się sylwetki mężczyzn. W tym przypadku sprawców, którzy stracą życie. Biorę w rękę komputer, który ma władzę nad ładunkiem. W momencie, w którym Harry zniknie za ścianą mam za zadanie odliczyć do pięciu, a następnie wcisnąć guzik. Louis kuca przy wielkim głazie mając cały czas broń w gotowości. Harry wchodzi za ścianę. To musi być szybka akcja. Szybsza niż ktokolwiek może się tego spodziewać.

5

4

3

2

1

Wciskam guzik. Słychać huk. Miliony kawałeczków tryskają w niebo z ogromną siłą. Od samochodu odbijają się pojedyncze odłamki całego budynku, który w tej chwili runął na ziemię. Do samochodu podbiega przestraszony Louis, którego ręce drżą. Otwiera drzwiczki i wsiada do środka. Panika ogarnia całe moje ciało powodując niechciane dreszcze przebiegające wzdłuż mojego ciała. Harry'ego nie ma. Harry'ego Edward'a Styles'a nie ma! Kurwa. 

- Chłopaki. - mówię drżącym głosem i spoglądam na nich. Oboje siedzą na przednich siedzeniach. Louis wygląda jakby zobaczył ducha, a Niall twarz ma schowaną w dłoniach. Słyszę pukanie w szybkę obok mnie. Odwracam głowę, a moje oczy napotykają zakurzonego chłopaka, którego zbyt długie loki oklapły na ramiona. Rozsuwam drzwi furgonetki, a Harry dzielnie wkracza do środka. 

- To było zajebiste! - prawie krzyczy i klaszcze w dłonie szeroko się uśmiechając. Posyłam mu uśmiech czując, że właśnie jeden odłamek budynku spadł mi z serca. Oczywiście w przenośni. 

- Boże, Styles! - jęczy Louis i odwraca się do tyłu by posłać mu lekki uśmiech podczas, gdy Niall odpala maszynę i odjeżdża z piskiem opon. 

- Tak, to moje nazwisko. - mówi, zapina pasy i dłońmi gładzi twarz. 

- Idiota. - mruczy Louis, czego Harry nie zauważa, bo nawet nie reaguje. Zaskakuje mnie telefon wibrujący w mojej kieszeni. Wyciągam go i palcem wskazującym odbieram połączenie, kiedy na wyświetlaczu wyskakuje imię mulata, którego zadaniem było by pilnował Katniss. Naciskam zieloną słuchawkę i unoszę głośnik do ucha słysząc w nim głośne dyszenie. 

- Tak, słucham. 

- Liam? Boże, Liam! - krzyczy Malik, a jego oddech jest niespokojny. 

- Co się stało? - mówię, a niezrozumiały wzrok Harry'ego ląduje na mojej twarzy. 

- Jest kurewsko źle! Przyjedźcie szybko! - wrzeszczy, co powoduje u mnie totalne zawroty głowy. Zazwyczaj to Zayn jest tym wyluzowanym. Teraz natomiast zachowuje się, jak największy panikarz świata.

- Co się stało?! - pytam poważnie i unoszę brwi do góry. Słyszę tylko westchnięcie i połączenie zostaje przerwane. Odrywam telefon od ucha, blokuję ekran i chowam go do kieszeni.

- Co jest? - Harry patrzy na mnie dużymi oczami i nerwowo tupie nogą w podłogę. 

- Nie wiem, stary. Coś się stało złego, bo Zayn panikuje. - mówię i pocieram ręką kark patrząc w szybę. - Niall mógłbyś szybciej? 

HARRY'S POV:

Jako pierwszy wpadam do mieszkania Liam'a i Skylet. Nie interesuje mnie nawet ściągnięcie butów, tylko szybko brnę do salonu. Zastaję tam blondynkę i Zayn'a, którzy siedzą na sofie. Skylet w kącikach oczu ma łzy, a mulat ma napięte mięśnie w każdej części ciała. 

- Gdzie Katniss? - rzucam szybko i podchodzę do nich. Nikt nie odpowiada tylko oboje tępo patrzą przed siebie. - Ej! - warczę, a Skylet podaje mi liścik, który wcześniej mocno trzymała w ręce. Do mieszkania wpada reszta chłopaków, a ja odginam kartkę, która wcześniej była złożona na pół. 

Włącz muzykę :

https://www.youtube.com/watch?v=4QLNkuO0bcE (James Blunt - Goodbye My Lover)

A jak się skończy to włącz to :

https://www.youtube.com/watch?v=iOCXHJ0epxc (Passenger - Let her go)

 Moje Anioły, 

Zostawiłam Was, paskudnie z mojej strony prawda? Nie zniosę dłużej tego, co dzieje się w moim życiu. Chcę odpocząć. Piszę list głównie do Harry'ego, w którym zakochałam się. Zakochałam się potwornie, absolutnie, bezwzględnie, bezrozumnie, na zawsze. To uczucie się nie zmieni. Będę z Tobą zawsze, kiedy tylko sobie o mnie pomyślisz, obiecuję. Ale teraz biorę na wstrzymanie. Uciekam ... 

Najwyższy czas się ogarnąć i zacząć jakoś układać sobie życie. Zabieram ze sobą tylko te dobre wspomnienia. Postaram się zapomnieć o tych złych. Gwałtach, pobiciach, zawodach ... Wiesz jak bardzo Cię pragnęłam? Jak przy każdym najkrótszym spotkaniu chciałam Cię mieć na własność? Jak każde słowo wypowiedziane z Twoich ust tkwiło przez długi czas w mojej podświadomości? Jak chciałam być najlepsza, doskonale dobra dla Ciebie? Spieprzyłeś, dosłownie. Sprawiłeś, że teraz właśnie uciekłam. Czytasz to? Możliwe, że jestem już poza miastem albo nawet poza państwem? Na drugim końcu ziemi. Jak najdalej od Ciebie. 

Dziękuję Skylet za możliwość mieszkania u niej i za to, że miałam tą świadomość, że potrafię powiedzieć jej wszystko. 

Dziękuję Niall'owi, który zabrał mnie z tej stacji benzynowej. Tęsknie co prawda za Cameron'em - moim współpracownikiem, ale dziękuję. 

Dziękuję Liam'owi za to, że tak zadbał o moją przyjaciółkę. 

Dziękuję Zayn'owi za to, że jako jedyny był. Zawsze.. 

Dziękuję Louis'owi za to, że potrafił się przyznać przed samym sobą. Skrzywdził mnie, ale przeprosił, a ja potrafiłam mu wybaczyć. 

Dziękuję Harry'emu za .. nie. Mam prośbę raczej : Więcej mnie nie dotykaj.

Łzy spłynęły po moich policzkach. Czułem pustkę ogarniającą mnie. Mózg chce zrobić pauzę, ale to wysuszone serce nadal bije i powstrzymuje mnie od śmierci. Ratuje mnie. Czuję się jak śmieć. 

I te słowa : 

"Nie Dotykaj" , "Nie Dotykaj" , "Nie Dotykaj" , "Nie Dotykaj" , "Nie Dotykaj" , "Nie Dotykaj" , "Nie Dotykaj" 

Na zawsze w moim sercu. 

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz