Chapter 21

12.1K 433 15
                                    

Zamarłam. Było mi cholernie trudno zapanować nad emocjami i nad tym co robi moje ciało. Ręce zaczęły mi się trząść, a głośny pisk maszyny drażnił niewyobrażalnie moje delikatne uszy. Nagle do sali wbiegło pare osób, które odziane były w białe fartuchy. Wiekowa pielęgniarka podeszła do mnie, złapała mnie pod rękę i prawie siłą wyprowadziła na korytarz, gdzie usiadłam na metalowym krzesełku. 

- Panienko, będzie dobrze. - rzuciła mi pocieszający uśmiech, a w jej oczach wyraźne były ślady troski skierowane względem mnie.

- Dziękuję. - słabo się do niej uśmiechnęłam, podwinęłam kolana i oparłam o nie brodę. Siedziałam tak przez kolejne trzy godziny. Nic - zero odzewu.

 Siedzenie w tym miejscu to był istny horror. Przesiadłam się na dużą, czerwoną sofę naprzeciwko i momentalnie usnęłam. 

**kilka godzin później**

Obudziło mnie mocne szarpnięcie za ramię, które momentalnie postawiło mnie do pionu. Spojrzałam we wściekłe, czarne oczy Styles'a, które nie wyrażały niczego innego, niż "MASZ PRZEJEBANE". Bez słowa złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.

- Nie dotykaj! - warknęłam i zaczęłam się szarpać. Harry momentalnie się zatrzymał, przez co wpadłam na jego placy. Gwałtownie się odwrócił i przyparł mnie boleśnie do ściany.

- Kurwa, zamknij się. - syknął i zaczął głośno sapać. Wykorzystałam moment i ile sił w nogach zerwałam się biegiem przez korytarz. Już chciałam skręcić, gdy niespodziewanie na kogoś wpadłam i runęłam na ziemie przy czym mocno obiłam sobie tyłek. Cholera. Podniosłam wzrok do góry i zamarłam. Louis Tomlinson, władca moich koszmarów we własnej osobie stał i patrzył na mnie wesoło, chamsko się uśmiechając. Z przerażeniem odwróciłam się i spojrzałam na Harry'ego, który - nie oszukujmy się - stał jakieś dwa metry dalej i wewnętrznie tykał niczym bomba. Lekko oprzytomniał, złapał mnie za rękę i pomógł wstać. Schował mnie za swoimi plecami, a ja lekko zaczęłam głaskać go po plecach, by się uspokoił. 
- No, Styles laska przed Tobą ucieka? Nieprawdopodobne. - zaśmiał się, a mnie szlag jasny trafił. 
- Nie pozwalaj sobie! - warknęłam. Żaden lamus nie będzie na mnie mówić "laska".
- Przy swoim chłoptasiu morde masz wyparzoną, co innego jak byłaś sama. Jęczałaś tylko, kochanie. - powiedział, jakby było to oczywiste. Harry zerwał się i pewnie pobiłby go, gdybym nie złapała jego kurtki. Odwrócił się do mnie, a ja przyciągnęłam go i wpiłam się w jego usta. Językiem przejechałam po jego wardze na co tylko jęknął z przyjemności. Smakował tak idealnie, nutka mięty ze smakiem wiśni. Oderwałam się od niego i spojrzałam głęboko w oczy szukając ich łagodnej strony. Oplotłam nasze dłonie i pociągnęłam go w stronę wyjścia. Mam dość.

Obudziło mnie przyjemne uczucie. Ktoś delikatnie bawił się moimi włosami. Powoli otworzyłam oczy, a zieleń oczu Harry'ego przenikała przez każdy milimetr mojej twarzy. Lekko się uśmiechnęłam pi objęłam chłopaka w pasie automatycznie się do niego przysuwając. Oparłam głowę o jego tors i zamknęłam oczy wsłuchując się w bicie jego serca.
- Nie podlizuj się, spryciulo. - wychrypiał i pacnął mnie palcem wskazującym w nos. Mruknęłam na jego gest i lekko się uśmiechnęłam.  - I tak masz przejebane. 

Zaśmiał się i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Niespodziewanie oderwał się i wstał. Miał na sobie jedynie czarne bokserki, które idealnie na nim leżały. Przeciągnął się i odwrócił w moją stronę.

- Załóż coś sportowego. - rozkazał i opuścił pokój, by potem wejść do łazienki.  SZYKUJE SIĘ NIEZŁY WYCISK. 

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz