Chapter 35

14.2K 453 28
  • Zadedykowane Natalia Kolasa
                                    

KATNISS'S POV: 

Stanowczo widać poprawę jeżeli chodzi o stan zdrowia Harry'ego. Jeszcze dwa tygodnie temu leżał na łóżku wyczerpany i pozbawiony resztki sił, a teraz jest już z nim o wiele lepiej. Stałam właśnie przy oknie na sali, gdzie obecnie był mój chłopak. Usłyszałam skrzypnięcie łóżka i odwróciłam się na pięcie w tamtym kierunku. Harry siedział przodem do mnie i macał ręką swoje mięśnie bicepsowe.

- Sflaczały! - jęknął jak mała dziewczynka, a ja wybuchnęłam śmiechem jak bomba atomowa. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią. - Śmieszy Cię to? 

- Oczywiście, kochanie. - musnęłam do w policzek i wyszłam z sali dalej się śmiejąc. W dobrym humorze skierowałam się do tutejszej kawiarni po kawę. Należy mi się. Przesiaduję tu dzień za dniem, mam dość, ale Harry mnie potrzebuje. Może nie tyle fizycznie, co psychicznie. 

- Co dla Pani? - powitał mnie szeroki uśmiech ekspedientki, która odbijała nerwowo palce od lady. 

- Latte Macchiato, poproszę. - poczekałam grzecznie na swoje zamówienie, zapłaciłam należne kobiecie pieniądze i pociągnęłam łyk delektując się smakiem tego mojego niecodziennego rarytasu. Pewnym krokiem przeszłam przez drzwi, a na szpitalnym łóżku rozciągnięty po całości leżał Harry. Nogę miał już prawię zdrową, a jedynymi rzeczami która jeszcze utrudniały mu życie były szwy na czole i opatrzony bandażami bark, który tak jak przypuszczałam wyskoczył mu ze stawu. Biedny... 

- Tęskniłem. - wystraszyłam się, a pojemnik z kawą wyślizgnął mi się z dłonie upadając i brudząc podłogę. Harry chamsko się do mnie uśmiechnął i obserwował moje poczynania. - Myślałaś, że śpię, Malinko? 

- Jejku. - usiadłam na sąsiednim łóżku i złapałam się za miejsce pod którym powinno znajdować się serce. - Prawie zawału nie dostałam! - spojrzałam na chłopaka, a po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie Harry'emu i wyszłam szukając jakiegoś mopa, czy coś, jednak na marne. W całym szpitalu nie było ani mopa ani Pani woźniej, która mogłaby mi bardzo pomóc. Wróciłam zrezygnowana do Harry'ego, który siedział teraz i wpatrywał się w kolorowe pudełko zwane telewizorem. 

- I co? - zapytał beznamiętnie i dalej oglądał bodajże... piłkę nożną. Sięgnęłam do swojej torebki i zaczęłam wycierać podłogę chusteczkami higienicznymi, które w niespodziewanie krótkim czasie zniknęły. 

***

Kiedy pozbyłam się plamy z podłogi ciężkim krokiem podeszłam i usiadłam obok Harry'ego. W telewizji nadal leciało to samo, na co głośno westchnęłam tuż po chwili czując na sobie wzrok Styles'a. 

- Co? - zapytał i objął mnie ramieniem, które nijak było spokrewnione ze zranionym barkiem. 

- Kiedyś grałam, ale później przestałam. - dalej wpatrywałam się w ekran przypominając sobie chwile, w których mogłam wykazać się na boisku. 

- Czemu nadal nie grasz? - zapytał i mocniej przycisnął mnie do siebie.

- Nie mam tej determinacji, która kierowała mną kiedyś. Nie potrafię jej odnaleźć. - wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o ramię Harry'ego. 

- Znajdziemy ją, kochanie. - mruknął mi cicho do ucha, a po chwili zaczął całować jego płatek schodząc przez żuchwę. Zachłannie i z uczuciem wpił się w moje usta. Ssałam jego dolną wargę podczas gdy on przygryzał moją górną. Ręka Harry'ego zjechała w dół moich pleców, ale zaraz wróciła na swoje poprzednie miejsce. 

HARRY'S POV:

Kurwa nareszcie mogę wrócić do domu! Nie mam ochoty ani chwili dłużej zostać w tym jebanym szpitalu, gdzie śmierdzi bandażami i chemią. Złapałem Malinkę za rękę i pociągnąłem w kierunku recepcji, gdzie ich zadaniem było wypisać mnie i dać pozwolenie na wyjście. Jestem zadowolony, że ból nogi ustąpił i nie muszę poruszać się na wózku niczym inwalida. Tego by było już za wiele... 

- Pan... - recepcjonistka zająkałą się i spojrzała na mnie nerwowo.

- Harry Styles. - dokończyłem jej zdanie i uśmiechnąłem się szeroko czując wypalającą dziurę spowodowaną przez wzrok Katniss.

- Zgadza się. - kobieta wystukiwała coś na komputerze dumnie wypinając swój duży biust w moją stronę. Będę miał przejebane, bo Malinka mocniej ścisnęła moją rękę. - Może Pan już iść.

- Dziękuję. - puściłem oczko kobiecie i spojrzałem na moją dziewczynę, która stała pusto się we mnie wpatrując. Czułem jej niechęć w stosunku do mnie, ale mimo tego pociągnąłem ją do wyjścia i przepuściłem kulturalnie w drzwiach. 

Szliśmy w kierunku jej samochodu, który był widoczny, ale troszkę dalej zaparkowany. W dalszym ciągu nie odzyskałem swojego Range Rover'a, które wziął ode mnie Niall w ramach kaucji. 

- Co to do cholery było, Harry? - mruknęła zdenerwowana, ale dalej maszerowała w kierunku zaparkowanego pojazdu. 

- Nie rozumiem o co Ci chodzi. - kłamię jej w żywe oczy. Jak tak można?!

- Wiesz, doskonale to wiesz! - mruknęła zniecierpliwiona i zaczęła szukać kluczyki w swojej workowatej, ale całkiem przyzwoitej torbie.

- Moja zazdrośnica. - złapałem ją mocno w pasie i boleśnie przyparłem do drzwi samochodu. Jęknęła i upuściła torbę, ale w jej oczach zaiskrzyło pożądaniem. Pochyliłem się do jej szyi i złożyłem delikatny pocałunek, a Katniss zarzuciła swoje ręce na mój kark i wplątała swoje palce w moje włosy. Poczułem falę przyjemności, która przebiegła przez całe moje ciało motywując mnie do dalszego działania. Zszedłem z pocałunkami w kierunku obojczyka i gdy osiągnąłem swój cel mocno złapałem w zęby jej delikatniutką skórę i mocno ją zassałem. Usłyszałem ciche pojękiwanie, co bardziej na mnie zadziałało. 

- Boli. - jęknęła i gdybym jej nie trzymał pewnie upadłaby na ziemię. Tak bardzo za nią tęskniłem!

- Wytrzymaj kochanie. - poprawiłem swoje dzieło i przejechałem językiem zwilżając ugryzienie ulokowane w centralnym punkcie jej niebiańskiego obojczyka. Spojrzałem zadowolony na formującego się siniaka i szeroko się uśmiechnąłem. - Jesteś moja.

- Jedziemy? - zapytała i ręką niby przypadkowo musnęła moje krocze, po czym "przyjaciel" zaczął wariować. Szybko wciągnąłem powietrze na co dziewczyna tylko się zaśmiała, podniosła torbę z ziemi i wsiadła na miejsce kierowcy. Chwilę później zająłem miejsce obok niej i szeroko się uśmiechnąłem zmieniając stację radiową.

- Kotku, zapomniałeś? Kierowca ma wyłączne prawo do rządzenia radiem. - spojrzała na mnie wesołym wzrokiem i włączyła znów tę samą stację, co poprzednio. Westchnąłem ciężko.

- Nie lubię jeździć samochodem nie będąc kierowcą. - mruknąłem ponuro wlepiając wzrok w deskę rozdzielczą. 

- No to masz problem. - wzruszyła ramionami, pocałowała mnie w polik i wcisnęła pedał gazu poluźniając sprzęgło. Mam na nią ochotę, szaleńczą. Tej nocy będzie krzyczała moje imię. Tym razem nic mnie nie powstrzyma nad zrealizowaniem mojego planu, NIC!  

Nie dotykajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz