"Mam nadzieję, że nic mu nie jest. To okropne, mieć świadomość, że twój przyjaciel żyje lub nie. Jeśli przeżyję, nikomu nie pozwolę go skrzywdzić"
Ze złością rzuciłem węgielek o pobliską ścianę. To samo zrobiłem z notatnikiem. Wypadło z niego kilka kartek. Obejrzałem je i strumienie łez spłynęło po moich policzkach. Szczerbatek. Z czcią głaskałem narysowaną podobiznę mojego smoka. Dlaczego to życie musi być tak skomplikowane? Dlaczego nie mogę żyć normalnie, jaki inni?
- Bo ty nie jest taki jak "inni" - odezwał się ten sam głos, co pięć lat temu. Spojrzałem w górę i ujrzałem niebo. Rozgwieżdżone, ciemne, piękne niebo. Znów siedziałem przy jeziorku.
- Czasami chciałbym być jak "inni" - szepnąłem, smutny. Przymknąłem oczy. Przed oczami miałem widok zakrwawionego Szczerbatka, nad którym stał mężczyzna, ubrany na czarno. Jego plecy zdobiła peleryna ze smoczej skóry. W ręce tuż nad ciałem Nocnej Furii trzymał ostrą włócznię. A po chwili wbił tępe ostrze w Mordkę. Widziałem to, błagałem, płakałem i nic. Żałość, ból, smutek i cierpienie wypełniały moje serce. Natychmiastowo je otworzyłem, dysząc ciężko. To na pewno nie prawda.
- Smoczy Jeźdźcu, a gdzie twoja nienawiść do całego świata? Gdzie ten buntownik z wyboru? - pytał.
- Wyszedł z niego ten prawdziwy chłopak, prawdziwy Czkawka! - krzyknąłem zdenerwowany, a echo rozniosło się po całej kotlinie.
- Już myślałem, że nigdy nie wrócisz. Dobrze cię widzieć, Smoczy Jeźdźcu - odparł, jakby zadowolony z mojej odpowiedzi. Zmierzwiłem włosy jedną ręką.
- Dlaczego nie ujawniłeś się wcześniej? Tylko dopiero po pięciu latach od mojej ostatniej przepowiedni?
- Czkawko musiałem. Dostajesz przepowiednię od bogów. Słuchaj uważnie ponieważ nie wiadomo kiedy znowu otrzymasz wiadomość - przemówił.
- A więc słucham - odparłem spokojnie.
- Nadciąga niebezpieczeństwo Smoczy Jeźdźcu. Musisz jak najszybciej się stąd wydostać. Odkryjesz bolesną prawdę. Los wystawi cię na największą próbę lojalności i odwagi. Będziesz wybierał pomiędzy dwoma osobami. Jeśli przejdziesz próbę, ponownie cię odwiedzę, jeśli nie - zginiesz w walce. Masz powinności Czkawka, wykonaj misję i ratuj smoki. Bądź ostoją dla twojej rodzinnej wyspy Będą cię potrzebować. Ruszaj. Zegar tyka - powiedział, a ja zamarłem z danej mi przepowiedni.
- Czy Szczerbatek żyje? - zapytałem, czując łzy kłębiące się w oczodołach.
- "Cisza odpłynie w kierunku Valhalli. Radość zniknie, dając początek nienawiści. Każdy odnajdzie drogę, wysypie kielich miłości" - Jego odpowiedź była strasznie niejasna. Miałem złe przeczucie. Coś się stanie. Na pewno.
Otworzyłem szeroko oczy. Byłem z powrotem w zimnej celi. Podszedłem do małego okienka. Ogromny księżyc dawał niewielki blask na morze. Szum wody mnie uspokajał, lecz w głowie dalej miałem najukochańszą Nocną Furię na świecie. Przetarłem zmęczone oczy i usadowiłem się pod jedną ze ścian. Położyłem głowę na kamieniu i starałem się zasnąć.
- Dobranoc Szczerbatku.
*Następny dzień*
Obudziło mnie walenie czymś metalowym o kraty mego więzienia. Podniosłem oczy do góry. Doznałem szoku, gdyż przede mną stał ten sam mężczyzna, co zabił Mordkę w moich myślach. Ze wściekłością rzuciłem się ku kratom.
CZYTASZ
nienawiść, ból, złość, cierpienie || httyd
FanfictionCzkawka już jako mały chłopiec jest wyśmiewany przez całe plemie. Gdy dowiaduje się okrutnej prawdy, ucieka z wyspy ze swoim najlepszym przyjacielem, Szczerbatkiem. Dotychczas gdy był na wyspie, Astrid się nim nie przejmowała. Dopiero gdy ucieka, dz...