7. Strach przepędza sny.

3.6K 178 27
                                    

    "Mam nadzieję, że nic mu nie jest. To okropne, mieć świadomość, że twój przyjaciel żyje lub nie. Jeśli przeżyję, nikomu nie pozwolę go skrzywdzić"

Ze złością rzuciłem węgielek o pobliską ścianę. To samo zrobiłem z notatnikiem. Wypadło z niego kilka kartek. Obejrzałem je i strumienie łez spłynęło po moich policzkach. Szczerbatek. Z czcią głaskałem narysowaną podobiznę mojego smoka. Dlaczego to życie musi być tak skomplikowane? Dlaczego nie mogę żyć normalnie, jaki inni?

    - Bo ty nie jest taki jak "inni" - odezwał się ten sam głos, co pięć lat temu. Spojrzałem w górę i ujrzałem niebo. Rozgwieżdżone, ciemne, piękne niebo. Znów siedziałem przy jeziorku. 

    - Czasami chciałbym być jak "inni" - szepnąłem, smutny. Przymknąłem oczy. Przed oczami miałem widok zakrwawionego Szczerbatka, nad którym stał mężczyzna, ubrany na czarno. Jego plecy zdobiła peleryna ze smoczej skóry. W ręce tuż nad ciałem Nocnej Furii trzymał ostrą włócznię. A po chwili wbił tępe ostrze w Mordkę. Widziałem to, błagałem, płakałem i nic. Żałość, ból, smutek i cierpienie wypełniały moje serce. Natychmiastowo je otworzyłem, dysząc ciężko. To na pewno nie prawda.

    - Smoczy Jeźdźcu, a gdzie twoja nienawiść do całego świata? Gdzie ten buntownik z wyboru? - pytał. 

    - Wyszedł z niego ten prawdziwy chłopak, prawdziwy Czkawka! - krzyknąłem zdenerwowany, a echo rozniosło się po całej kotlinie.

    - Już myślałem, że nigdy nie wrócisz. Dobrze cię widzieć, Smoczy Jeźdźcu - odparł, jakby zadowolony z mojej odpowiedzi. Zmierzwiłem włosy jedną ręką. 

    - Dlaczego nie ujawniłeś się wcześniej? Tylko dopiero po pięciu latach od mojej ostatniej przepowiedni?

    - Czkawko musiałem. Dostajesz przepowiednię od bogów. Słuchaj uważnie ponieważ nie wiadomo kiedy znowu otrzymasz wiadomość - przemówił.

    - A więc słucham - odparłem spokojnie. 

    - Nadciąga niebezpieczeństwo Smoczy Jeźdźcu. Musisz jak najszybciej się stąd wydostać. Odkryjesz bolesną prawdę. Los wystawi cię na największą próbę lojalności i odwagi. Będziesz wybierał pomiędzy dwoma osobami. Jeśli przejdziesz próbę, ponownie cię odwiedzę, jeśli nie - zginiesz w walce. Masz powinności Czkawka, wykonaj misję i ratuj smoki. Bądź ostoją dla twojej rodzinnej wyspy Będą cię potrzebować. Ruszaj. Zegar tyka - powiedział, a ja zamarłem z danej mi przepowiedni.

    - Czy Szczerbatek żyje? - zapytałem, czując łzy kłębiące się w oczodołach. 

    - "Cisza odpłynie w kierunku Valhalli. Radość zniknie, dając początek nienawiści. Każdy odnajdzie drogę, wysypie kielich miłości" - Jego odpowiedź była strasznie niejasna. Miałem złe przeczucie. Coś się stanie. Na pewno.

    Otworzyłem szeroko oczy. Byłem z powrotem w zimnej celi. Podszedłem do małego okienka. Ogromny księżyc dawał niewielki blask na morze. Szum wody mnie uspokajał, lecz w głowie dalej miałem najukochańszą Nocną Furię na świecie. Przetarłem zmęczone oczy i usadowiłem się pod jedną ze ścian. Położyłem głowę na kamieniu i starałem się zasnąć.

    - Dobranoc Szczerbatku.


*Następny dzień*

    Obudziło mnie walenie czymś metalowym o kraty mego więzienia. Podniosłem oczy do góry. Doznałem szoku, gdyż przede mną stał ten sam mężczyzna, co zabił Mordkę w moich myślach. Ze wściekłością rzuciłem się ku kratom.

nienawiść, ból, złość, cierpienie || httydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz