28. Ofiara ponosi konsekwencje.

783 50 9
                                    

Trzy miesiące później...


    "To co czuję, jest dziwne. Nie wiem dlaczego tak jest, lecz nie chcę się tym przejmować. Nie obchodzi mnie to. Wolę o tym nie myśleć, a tylko zakosztować nieba"

Śmiertnik skręcił szybko w prawo, na co prawie spadłem z siodła.

    - Spokojnie Mist - mruknąłem do smoka, głaszcząc go po fioletowej skórze. Zębacz zaskrzeczał wesoło, nagle spadając w dół. Na brzuchu poczułem mocniejszy ucisk.

    - Oszczędzilibyście sobie tych "cudownych" lotów - warknęła sarkastycznie Megara, wbijając palce w moje ramiona.

    - Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze Meg? - zaśmiałem się, odwracając głowę do dziewczyny. Miała zamknięte oczy, a jej brązowe włosy, fruwały we wszystkie strony smagane przez wiatr.

    Ponownie chwyciłem siodła i szukałem wzrokiem odpowiedniej wyspy do wylądowania. Przez ostatnie trzy miesiące dużo się zmieniło. Mam nadzieję, że na dobre.

    Po kilku minutach spokojnie wylądowaliśmy na dużej plaży. Piasek skrzył się w świetle porannego słońca, a rosa pozostała jeszcze na trawach, mieniła się srebrzystym kolorem. Drzew było tu bardzo mało, na których i tak sporadycznie występowały listki. Wiadomo, za niecały miesiąc zima, a my musimy znaleźć odpowiednie schronienie.

    - Jak myślisz - Armin wzięła garść złotego piasku w rękę - są tu jacyś ludzie?

    - To całkiem możliwe. Wyspa jest dość rozległa, więc i tak trzeba ją przeszukać na Mist- wskazałem smoka, który gładko ułożył się na ziemi, wyciągając skrzydła - Ale najpierw zrobimy postój, żeby mogła odpocząć - uśmiechnąłem się do Meg i ruszyłem do lasu po drewno.

    Gdy miałem sporo chrustu ruszyłem w drogę powrotną. Jednak moją uwagę przykuła jaskinia i wydobywający się z niej dym. Odłożyłem patyki na ziemię i wyciągając Piekło, poszedłem do tajemniczej jaskini.

    Wszystkie ściany były obrośnięte mchem i różnymi roślinami, których szczerze powiedziawszy nigdy nie widziałem. Wraz z przemieszczaniem się na przód chłód był coraz bardziej przejmujący. Dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, lecz dalej uparcie, szedłem ku nawet nie wiem czemu. Światło i delikatne ciepło z Piekła dodawało mi otuchy.

    Od tych trzech miesięcy rzadko kiedy myślałem o Szczerbatku i Astrid. Megara powiedziała, że ciągłe rozpamiętywanie nie wyjdzie mi na dobre. Mówiła, że uczyła się naszych wierzeń i religii. A mitologia jasno mówi, że takie ciągłe wzywanie do dusz lub pragnienie śmierci często sprowadza - ale nie zawsze - złe rzeczy. Tęsknię za nimi, choć dzięki Mist i Meg daję sobie rady. One mi pomogły.

    Niespodziewany szelest wywołał u mnie kropelki potu na czole. Odetchnąwszy ruszyłem dalej.

    Pod skalną ścianą parę metrów ode mnie na kamieniu siedziała starsza kobieta. Przyglądała mi się, a ja schowałem broń. Promyki słońca wpadające przez dziury w skale, dawały wystarczająco dużo światła. Kobieta poruszyła się i wzięła swoją laskę, by móc wstać. Zachowaniem przypominała mi bardzo...

    Gothi

    Kobieta podeszła kilka kroków, wymierzając swoją laską we mnie.

    - Czego tu szukasz? - zapytała, ochrypniętym zimnym głosem, który odbił się od skalnych ścian, przeraźliwym echem. Jej srebrne oczy patrzyły na mnie zdecydowanie bez strachu czy innych uczuć.

    - Ja sam nie wiem - powiedziałem zgodnie z prawdą. Sam nie wiem czemu wlazłem od tej jaskini i dlaczego z nią rozmawiam.

    - Jesteś w jaskini Wularo, mieszkaniu Walkirii samego Odyna, Liviki - przedstawiała się, schylając lekko głowę ku ziemi. No nie, kolejna Walkiria.

nienawiść, ból, złość, cierpienie || httydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz