27. Wyznanie drogą zemsty.

816 53 1
                                    

    "Naprawiłem choć połowę swoich błędów. Radość, która rozpiera mnie od środka, emanuje uśmiechem na moich ustach. Mordko, już niedługo"

Spojrzałem na śpiącego Śmiertnika i głaszczącą go Megarę. Jej stroskane spojrzenie wodziło po ciele smoka. Odczuwałem jej strach o życie biednego Zębacza. Cicho szeptała mu miłe słowa, zapewne, chcąc w jakiś sposób ulżyć mu w cierpieniu. Nie dawała upustu emocjom, twardo powstrzymywała łzy. Nie wiem dlaczego nie chciała przy mnie zapłakać nad jego losem, ale skoro woli wszystko stłamsić w sobie - ja to uszanuję.

    Podniosła na mnie wzrok, wstając od smoka. Usiadła naprzeciwko, a dzieliło nas tylko ognisko. Wbiła we mnie granatowe spojrzenie, wywiercając coraz to więcej dziur w moim ciele. Jakby chciała mnie przejrzeć na wylot. Niestety nie dowie się wszystkiego i tak już pozostanie.

    Chrząknęła, wygładzając materiał swojej niebieskiej sukienki.

    - Opowiedz mi proszę o tym Szczerbatku - poprosiła, robiąc niewinną minę. Westchnąłem tylko, bo wiedziałem, że wcześniej czy później, zapragnie się o nim coś dowiedzieć.

    - Ehh... Szczerbatek to smok - otwarła szerzej oczy w geście zdziwienia, lecz nie tego nie skomentowała. Najpewniej spodziewała się czegoś innego  - To mój ukochany smoczek, przewoźnik, brat, kompan.. najlepszy przyjaciel... - Na szczęście moje oczodoły nie wypełniły się łzami.

    Megara wydawała się bardzo zdziwiona.

    - Najlepszy przyjaciel? - Dalej nie dowierzała.

    - Tak - mruknąłem.

    - Ale jak?

    - Gdy miałem jedenaście lat, pewnego dnia, podczas ataku na moją wioskę, udało mi się zestrzelić Nocną Furię, nieprawy pomiot burzy i samej samiutkiej śmierci. Następnego dnia znalazłem go na Kruczym Urwisku, nie miał lewej lotki w ogonie, bo przez mój wynalazek ją utracił. Zdobyłem jego zaufanie i zaprzyjaźniliśmy się. Ratował mi wiele razy życie a ja jemu - powiedziałem, biorąc do buzi kawałek dorsza. Dziewczyna w ciszy analizowała usłyszaną informację.

    - Więc, to jest Szczerbatek? - wskazała na rannego Zębacza.

    - Nie, to jest Śmiertnik Zębacz. Mojego smoka tutaj nie ma - Ostatnie słowa wypowiedziałem prawie szeptem.

    - To gdzie on jest? - dociekała.

    Cała furia i gniew, które mi towarzyszyły podczas śmierci mojego ukochanego przyjaciela, wzięły nade mną górę.

    - Nie żyje! - wrzasnąłem tak głośno, że aż fioletowy Śmiertnik obudził się, podnosząc na nas zmartwione spojrzenie. Megara wzdrygnęła się pod wpływem mojego stanowczego głosu. Wstałem od ogniska, odwracając się tyłem do niej.

    - Przykro mi, na pewno ci ciężko - zaczęła, wstając. Położyła mi rękę na ramieniu.

    - Nie chcę niczyjej litości, rozumiesz?! - warknąłem, odpychając ją. Wydawała się oburzona moim zachowaniem. Przymrużyła oczy.

    - Chciałam ci tylko pomóc - szepnęła.

    - Nikt mi nie może pomóc! - krzyknąłem i zdenerwowany wyszedłem z jaskini. Pobiegłem wzdłuż innej ścieżki, biegnącej z drugiej strony góry.

    Potrzebowałem się jak najszybciej uspokoić. Usiadłem pod drzewem po drugiej stronie, skąd dobrze widziałem jaskinię. W razie niebezpieczeństwa, szybko mogłem tam pobiec, by walczyć.

    Przymknąłem oczy, opierając głowę na brązowej korze. To prawda, brakowało mi Szczerbatka. Każdego dnia, ból po stracie wciąż się nasilał, a stało się to zaledwie kilkanaście dni temu. Jego śmierć była najgorszym ciosem, wtedy to utraciłem cząstkę siebie. Wiem, że już nigdy jej nie odzyskam. W połowie umarłem, on za mnie.

nienawiść, ból, złość, cierpienie || httydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz