66. Wdzięczność darem losu.

385 27 8
                                    


    "Odzyskanie świadomości wiąże się z ryzykiem i ceną. Ceną, którą nie każdemu przyjdzie łatwo zapłacić. Nadzieja, przeznaczenie, los, ból – tęsknota nie wybiera"

Brunetka oderwała się od ukochanego i spojrzała wyczekującym wzrokiem na wodza Berk, gdyż ten od kilku minut nie odezwał się ani słowem. Przeniosła granatowe spojrzenie na trzymany kawałek papieru, a wziąwszy go z powrotem do ręki, zaczęła po raz kolejny czytać w myślach słowa matki.

    Kochana Megaro,

    Wiem, że nie tego oczekujesz od matki, która odzywa się po tak długiej nieobecności. Jednak to na razie musi wystarczyć. Zostawiłam ten list u mojej przyjaciółki. Wierzę, że przekaże ci go, gdy nadejdzie odpowiedni czas.

    Przepraszam cię za to, co cię spotkało, kiedy musiałam cię opuścić, zostawić na obcej wyspie i wrócić bez ciebie. Dla mnie to również było ciężkie, lecz wiem, że dla ciebie było to jeszcze trudniejsze. Mam jednak nadzieję, że dasz sobie radę. Jesteś taka silna, moja kochana.

    Powód, dla którego musiałam cię zostawić, jest absurdalny, ale niestety musiałam go zrealizować. Moja intuicja podpowiadała mi, że nie będziesz bezpieczna na wyspie. Potwierdziło się to, gdy Gothi przepowiedziała mi to, czego się obawiałam. Musiałam działać, kochana. Nie mogłam pozwolić sobie na to, że przez zostanie na wyspie, tobie, jeszcze nienarodzonej, może stać się krzywda. Dlatego wyjechałam. Dlatego nigdy nie poznałaś swojego domu – Berk, swojego ojca – Stoika Ważkiego i swojego brata – Czkawki. Tak mi przykro, córeczko.

    Naprawdę cię przepraszam, że musiałaś się wychowywać bez nas. Lecz teraz wiem, że gdy czytasz ten list, jesteś wśród swoich, a Stoik i Czkawka przyjęli cię z miłością i dobrocią. Wiem, że jesteście kochającą się rodziną. Czuję to, że możecie stworzyć prawdziwą rodzinę, nawet beze mnie. Razem dacie sobie radę.

    Proszę wybacz mi moje postępowanie, ale próba ratunku twojego życia była dla mnie najwyższą powinnością bez względu na to jaką cenę zapłacę, i jaką ty zapłacisz. Błagam cię o wybaczenie, córeczko.

    Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać.

Twoja mama,

    Valka Haddock.

    - I? – spytała odrobinę mniej uprzejmie niż zamierzała, ale ostatecznie po prostu chciała się dowiedzieć, dlaczego wódz twierdził, że to pomyłka. Jej matka raczej by jej nie okłamała, tak samo kobieta na targu. Coś tu musiało się nie zgadzać.

    Pyskacz wrócił myślami na ziemię i spojrzał na Meg. W jego spojrzeniu czaił się nieopisany ból oraz niepewność w przekazaniu tej informacji. Wiedział jednak, że musi jej to powiedzieć. Bez względu na wszystko miała prawo wiedzieć, co się stało z jej rodziną. Nawet gdyby miało to przynieść tylko i wyłącznie smutek, i cierpienie. Podjął decyzję.

    - Może lepiej usiądź – powiedział spokojnie, zastanawiając się jak przekazać jej tą wiadomość w sposób opanowany, szybki, ale też taktowny. Nie był zbyt dobry w takich sprawach. Czkawka chyba się pomylił, dając mi władzę, przemknęło mu przez myśl, gdy dziewczyna wraz z chłopakiem usiadła na miejscu – Teraz wiem, że list faktycznie mówi prawdę. Jednak pozostaje coś, czego Val nie przewidziała… Otóż Stoik Ważki, mąż Valki i twój ojciec, a wódz w tymże liście, zginął kilka dni temu podczas bitwy – dokończył, czując ponowny żal po śmierci swego przyjaciela.

    Megara wydawała się zszokowana, ale przyjęła to o wiele lepiej niż Gbur przypuszczał.

    - Przykro mi – westchnął kowal, kierując wzrok na wnętrze chaty, byle by nie patrzeć na dziewczynę.

nienawiść, ból, złość, cierpienie || httydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz