4

1.8K 153 7
                                    

- Pani Jauregui

- Przepraszam, przedłużyły mi się zajęcia - uciekłam wzrokiem od mężczyzny.

- To już nie pierwszy raz - westchnął, drapiąc się po ciemnej czuprynie.

- Naprawdę przepraszam, proszę dać mi kilka minut

- W porządku, ale niech to będzie ostatni

- Oczywiście - przytaknęłam i odeszłam w stronę małego pokoiku, który można nazwać prowizoryczną garderobą. Na początku ten kierownik w moich oczach był zwykłą żmiją, czerpiącą przyjemność z oglądania swoich pracownic, ale myliłam się. Jest miły i troszczy się o każdego. Pamiętam, gdy przyszłam pracować z lekkim zapaleniem migdałków, kazał mi natychmiast wracać do domu i się kurować. Stereotypy potrafią mącić.

Zabrałam swój strój z wieszaka i po kilku nieudanych próbach w końcu udało mi się założyć go poprawnie. Muszę przyznać, że jest naprawdę piękny i od pierwszego wejrzenia się w nim zakochałam. Na szybko poprawiłam swój wykonany w domu makijaż i już po chwili byłam gotowa do rozpoczęcia 'pracy'. Może i nie jest komfortowa, ale przynajmniej dzięki niej spłacę ten pieprzony dług. Kiedyś..

Pewnym siebie krokiem przeszłam krótki, szary korytarz, kierując się na scenę. W myślach powtarzałam sobie, że to tylko pieniądze i to jedyny powód, dla którego tu jestem. Ze sztucznym uśmiechem podeszłam do stolika stojącego przy wejściu. Zdziwiłam się, gdy nie znalazłam na nim istotnego przedmiotu.

- Przepraszam, nie widziałeś może mikrofonu? - zwróciłam się do technicznego, który zawsze pomagał mi przy sprzęcie i podobnych.

- Tak, jasne. Wziąłem na przetrzymanie, bo po ostatnim nie wiadomo kto tym razem będzie chciał mieć po tobie pamiątkę - zaśmiał się przyjaźnie, a ja razem z nim.

Wspomnienie sprzed tygodnia wróciło. Jakiś nawalony facet postanowił zabrać mikrofon, żeby przypominał mu o mnie. Koleś ledwo trzymał się na nogach, później zaczął krzyczeć, że też sobie taki kupi i będzie gwiazdą. Awantura była niezła, ale też uśmiałam się jak nigdy od dawna. Z resztą, sam dyrektor finalnie był ze śmiechu czerwony jak burak.

- Nie martw się, rano i tak nic nie pamiętają - puścił mi oczko.

- Oby tak było - odparłam i przejęłam moją zgubę - pora na mnie - pomachał mi wesoło i odszedł do magazynu.

Dasz radę, Jauregui..jak zawsze

Stanęłam przy czarnym krześle i rozejrzałam
się po sali. Widok prawie samych mężczyzn nie zadziwił mnie. Fakt, że byli w przedziale wiekowym powyżej trzydziestki też nie jest mi obcy. Zawiesiłam nogę na oparciu, drugą prostując. Dłonią kilka razy potarłam swoje udo, kątem oka zerkając na widownię. Przyłożyłam mikrofon do ust.

I cheated myself
Like I knew I would
I told you, I was trouble
You know that I'm not good

Zwinnie zdjęłam nogę z krzesła i obeszłam je, wykonując te same co zwykle, ponętne ruchy. Usiadłam i miałam w zamiarach rozkręcać pokaz, który jest główną atrakcją wszystkich zbiorowisk w tym klubie. Coś jednak zakłóciło mój spokój, mianowicie huk, spowodowany trzaskiem drzwi.

Mimo hałasu próbowałam skupić się na swoim, aczkolwiek to nie należało do łatwych. Odwrócona tyłem siedziałam na krześle, bujając się w prawo i w lewo. Uniosłam ręce nad siebie, na zmianę zjeżdżając nimi powolnymi ruchami wzdłuż mojej talii. Wyprostowałam nogę w kolanie, aby po chwili ją zgiąć, następnie zrobić to samo z drugą. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo działam na tych mężczyzn. Czasem mam ochotę zrobić coś więcej, to chyba chwilowy, kobiecy impuls, którego zresztą dzisiaj mi brakuje. Lubię prowokować ? Tak.

Wstałam i ponownie stanęłam przy oparciu. Lustrowałam wszystkie miejsca. Zatrzymałam wzrok na jednej z twarzy. Automatycznie uśmiechnęłam się i byłam gotowa żeby zejść i podbiec do brązowookiej, lecz przypomniałam sobie gdzie jestem i co muszę robić. Przyjaciółka odpowiedziała równie szerokim uśmiechem, co dodało mi wielkiej otuchy.

Schyliłam się, aby przejechać palcami po lini łydki, kolanie i udzie. Przeczesałam włosy dłonią, przerzucając je na jedną stronę. Uniosłam brew, aby wyglądać jeszcze bardziej kusząco, dzięki czemu dzisiejszy dzień zakończę z większą sumą pieniędzy w ręku. Oczywiście mowa o 'napiwkach'.

- Zdejmuj stanik! - usłyszałam wśród tłumu. Szukałam właściciela głosu wzrokiem i nie zajęło mi to długo. Autor wypowiedzi siedział zadowolony na jednym z foteli. Jest to mężczyzna w średnim wieku, o jasnych włosach i takiego samego koloru, zamglonych oczach. Uśmiechnął się szmaciarsko w moją stronę. Wcale nie zdziwiło mnie to, że ochrona nie zareagowała. W końcu to nic takiego, tylko głupie słowa.
Przymknęłam powieki i wywaliłam z głowy to, co powiedział. Wzięłam głęboki oddech.

Uspokój się, jest okej

- Może będziesz śmielsza u mnie - usłyszałam przy uchu i w tym samym momencie poczułam, że tracę równowagę.

Moje ciało poleciało do tyłu tak, jakby ktoś ciągnął mnie za linę. Wokół panuje chaos, do mojej głowy dochodzą tylko poszczególne dźwięki. Przed moimi oczami osadza się gęsta mgła. Czuję, jak ochrona próbuje wyszarpać mnie z objęć pijanego mężczyzny, za którego kurtkę ciągnie już cała reszta. Ból, jaki sprawił mi upadek jest niesamowity, a w głowie umacnia się nieprzyjemny puls.

__________________________
Jpg.🔥🔥

(BAD)Cinderella x Camren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz