Lauren
Czułam na sobie nachalny wzrok Cabello. Zaczęłam kaszleć i robić wszystko, co odwróciło by ode mnie jej uwagę. Przyznaję, że potrafi wprawić w zakłopotanie.
W pewnym momencie obie usłyszałyśmy huk dochodzący z piętra wyżej, który w głębi bardzo mnie wystraszył. Udając niewzruszoną zerknęłam na moją nową "współlokatorkę".
- Przepraszam, daj mi chwilkę - uśmiechnęłam się i pozwoliłam jej odejść. Odprowadziłam ją wzrokiem po schodach i obserwowałam jej zgrabne ruchy dopóki nie zniknęła z mojego pola widzenia.
Kolejny raz rozglądałam się na boki i podziwiałam piękny wystrój panujący w równie pięknym domu. Nie wyobrażam sobie mieć taki własny, swój. Kosztował pewnie fortunę, czyli tyle na ile ja nigdy sobie nie pozwolę. Ciekawe kim są jej rodzice, bo szczerze wątpię, że sama
sobie na to zapracowała. Patrząc na jej wiek, a są to dwadzieścia trzy lata, nie mogła uzbierać takiej kupy kasy samemu. Pytać jednak o to nie zamierzam, bo byłoby to bardzo nie na miejscu.Odnośnie klubu.. pozwolę sobie na jeden dzień bez pracy.. racja, chodzi o jak najszybsze zdobycie pieniędzy, jednakże wolałabym skupić się na miejscu, w którym aktualnie się znajduję.. Tylko na dzisiaj.
Po upływie dziesięciu minut szatynka zeszła
na dół, jednak ubrana całkiem inaczej. Bardziej.. elegancko? Obdarzyłam ją pytającym spojrzeniem, który od razu wyłapała.- Są dni, w których popołudniami rzadziej bywam w domu - oznajmiła z uśmiechem - znikam przeważnie na kilka godzin i wracam wieczorem. Zresztą.. każdy ma swoje prywatne sprawy, prawda ?
- Oczywiście - przytaknęłam. Poczułam się okropnie, jakbym była zbyt ciekawska, mimo że o nic tak naprawdę nie pytałam. Nieco skrępowana wyjęłam telefon z tylnej kieszeni i podświetliłam ekran. Widniało na nim pięć nieodebranych połączeń i kilkanaście smsów. Jak zwykle nadawcą był nikt inny jak Dinah. Kolejny raz dostanę wykład o włączeniu dźwięku albo wibracji, aby wiedzieć o nowych powiadomieniach. To chyba nie moja wina, że nie lubię gdy wszyscy słyszą jak ktoś się do mnie dobija.
W domu rozległ się dźwięk dzwonka, a dokładnie domofonu. Kobieta w szybkim tempie pokonała odległość i odezwała się do komórki :
- Możesz wejść, nie zdążyłam zabrać rzeczy - kim jest gość ?
Usłyszałam dźwięki towarzyszące przy automatycznym otwieraniu bramy. Pod dom podjechał samochód, którego silnik po krótkim czasie pracy wyłączył się i dookoła ucichło.
Siedziałam na fotelu, obserwując dalszy przebieg wydarzeń.
- Mila, ile moż - znajomy głos zadudnił w mojej głowie. Zacisnęłam dłoń, trzymającą w mocnym uścisku telefon - no proszę - zaśmiał się - cześć nowa - rzucił w moją stronę i kompletnie mnie olewając przeszedł przez salon - Camila, spóźnisz się ! - krzyknął. Spóźni się na co ?
- Jeszcze nikt od tego nie umarł - burknęła i nie zwracając uwagi na brzydala podeszła do mnie. Ciepło z zewnątrz otuliło całe moje ciało, gdy uśmiechnięta z iskierkami w oczach spojrzała w moje - widzimy się później - szepnęła - wiadomo, o ile nie będziesz spać - zaśmiała się cicho i puściła oczko.
- Jasne - odpowiedziałam z równie szerokim uśmiechem. Moje serce wręcz krzyczało na widok jej dołeczków i wesołych oczu. Jest naprawdę piękna i będę to powtarzać dopóki nie zagrozi mi śmiercią. Mam zamiar jeszcze trochę pożyć..
- Może przestaniesz z nią gadać, tylko się pospieszysz ? - westchnął sarkastycznie miłym tonem, gdy ta nie ruszyła się z miejsca. Zauważyłam na jej twarzy grymas.
- Może przestaniesz się wcinać, miśku ? - spytałam takim samym i udawanym słodkim głosikiem - rozmawiamy - oznajmiłam i ponownie przeniosłam wzrok na twarz szatynki. Camila delikatnie pokręciła głową i wywróciła oczami.
- Polubiliście się - zażartowała i poklepała mnie po.. udzie. Camila Cabello poklepała moje udo, niby przypadkiem równocześnie je gładząc. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszczyk, a podbrzusze wypuściło kilka małych motylków.
- Pokochaliśmy - wyprzedziłam go. Ten zmrużył oczy i ze wzrokiem pełnym nienawiści stał w miejscu przez kolejne kilka sekund, wpatrując się we mnie - uważaj, bo wypalisz mi dziurę w brzuchu
- Czekam w samochodzie - prychnął i przerzucił ciężar ciała na drugą nogę.
Brązowooka skinęła na niego głową i odsunęła się ode mnie, następnie podeszła do komody, aby wrzucić do torebki kilka drobiazgów. W tym samym czasie zabijałam spojrzeniem mojego nowego kolegę. Oczywiście ze wzajemnością.
Po starciu, które całkiem szybko wygrałam wycofał się, na koniec wystawiając mi środkowy palec.
- Czasem mu odbija - powiedziała luźno, zarzucając na siebie skórzaną kurtkę - do później - machnęła mi ręką na pożegnanie i wyszła.
- Doczekasz się, Mendes - odezwałam się pod nosem i wstałam z wygodnego siedzenia.
Nadszedł czas na rozpakowanie się i zapoznanie w pełni z nowym otoczeniem. Pytanie jest tylko jedno, następujące : którą opcję wybrać - zostać tu i słyszeć każdy jej krok, czy przenieść się do domku tuż obok i mieć więcej przestrzeni ?

CZYTASZ
(BAD)Cinderella x Camren ff
Fanfiction- Dlaczego jest tu taki burdel? -Niedawno wstałam, ciężka noc -Oh, Kopciuszku.. w takim razie po co tu jesteś? -Nie nazywaj mnie tak -Bo niby co mi zrobisz.. kopciuszku? Zdecydowanym krokiem podeszłam do zdezorientowanej szatynki. -Przekonasz się ...