25

1.2K 128 2
                                    

Lauren

Wyszłam z łazienki po upływie dziesięciu minut. Podczas przebierania próbowałam dodzwonić się do przyjaciółki i prosić o pomoc w wyjściu z niekomfortowej sytuacji, jednak najwyraźniej muzyka była zbyt głośna, a sama Dinah nie miała włączonych wibracji.

Chciałam mieć jak najlepsze wejście. Po sprawdzeniu wyglądu w telefonie zdecydowałam się opuścić pomieszczenie z kabinami i wejść do głównego z umywalkami, gdzie prawdopodobnie czekała na mnie Camila.

Wszystko poszło się kochać równocześnie z otworzeniem drzwi. Mój wzrok spoczął na wypiętym tyłku szatynki. Muszę przyznać, że w tym ubiorze robi jeszcze większe wrażenie. Nie mogłam się powstrzymać, całe skupienie padło na to jedno miejsce. Stałam jak wryta z gałami wlepionymi w jej pośladki. Po kilku sekundach podziwiania jednego z cudów świata moja bajka się skończyła. Dwudziestotrzylatka wyprostowała się i zwróciła przodem do mnie.

Gestem wskazałam na drzwi do wyjścia, gdzie po chwili obie poszłyśmy.

Camila

Wyszłyśmy z klubowej toalety. Niemal od razu na naszej drodze stanął cwianiacko uśmiechający się do nas, obcy mi brunet. Zerknęłam kontrolnie na kobietę, która ambitnie zabijała go wzrokiem. Chciałam wyminąć naszą przeszkodę. Barkiem zaczepiłam o jej ramię i postawiłam krok w przód. Zyskałam pewności siebie, gdy zobaczyłam, że ta podąża za mną. Triumfalnie uśmiechnęłam się i byłam gotowa parsknąć głośnym śmiechem, gdy jednak..

- Gdzie uciekasz? - zatrzymałam się i byłam gotowa, żeby odpowiedzieć, kiedy zrozumiałam, że pytanie nie było skierowane do mnie.

- Gdzie twój dobry humor ? - prychnęła, a mężczyzna zaśmiał się jak na komendę.

- Zawsze na miejscu - dogryzł - chcę żebyś wiedziała, że jest mi naprawdę głupio i chce ci to wynagrodzić - wyciągnął z kieszeni małą kartkę - napisz, zabiorę cię na kawę

- Mam ludzi od chodzenia na kawę - wzruszyła ramionami i zmierzyła go wzrokiem. W jej oczach pojawił się błysk, który mignął i tak szybko jak się pojawił, tak zniknął - oni potrafią chodzić - zaśmiała się głośno. Mogłabym cały czas oglądać takie sceny jak te, gdzie piękna kobieta drażni słowami przeciwnika, jej kąciki ust wyrywają do góry, a pewność siebie osiąga sto procent.

- Uparta jak osioł - pokręcił głową i zrobił kolejny krok w jej stronę. W głowie obiecałam sobie, że jeszcze chociaż centymetr w przód, a zainterweniuję. Czekałam na ten moment, kiedy będę mogła się wykazać.

- Mila, tu jesteś ! - odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos - szukałem cię - szatyn podszedł do mnie i ujął w ramiona. Od razu wyczułam od niego alkohol i papierosy, od których podobno trzyma się z daleka - chodź, musisz kogoś poznać

Ponownie zleciałam wzrokiem na Lauren. Krótkie starcie zostało najwyraźniej przerwane wraz z wykrzyknięciem mojego przezwiska. Nasze spojrzenia się spotkały. Jej duże i piękne zielone oczy wpatrywały się w moje, które przy jej parze szmaragdowych tęczówek były zwykłym, nudnym odcieniem brązu. Jej powieki przymykały się powoli i z gracją. Ciemne źrenice brunetki poszerzyły się.

- No chodź - wyjęczał kolejny raz to samo. Dalej przyglądałam się kobiecie, czekając na jakikolwiek znak o aktualnej sytuacji, że ją kontroluje i mogę ich opuścić. Oczywiście, najchętniej zostałabym tutaj z nią i nie szlajałabym się za tym idiotą. Oglądanie panny Jauregui jest sto razy lepsze, jeśli chodzi o rozrywki dwudziestotrzyletniej singielki.

- Dam radę - oznajmiła, gdy minęła dłuższa chwila od naszego wpatrywania się w siebie nawzajem. Skinęłam głową na pożegnanie, a gdy ta na koniec puściła oczko byłam całkowicie spełniona. Z uśmiechem wymalowanym na twarzy dałam się prowadzić przyjacielowi.

__________________________

(BAD)Cinderella x Camren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz