- Coś do picia ?
- Nie, dziękuje - odparłam speszona. Rozglądałam się na wszystkie strony, rozpatrując każdy kąt wielkiego, jasnego pomieszczenia. Skórzane fotele, błyszczące podłogi i białe ściany. Duże schody, prowadzące na następne piętro. Jak w bajce. Już się boję, co zastanę w reszcie domu. Musi być bogata, nie ma innej opcji. Kusi mnie, żeby wstać i obejrzeć każdy kawałek, każdego pokoju, zapoznać się z dosłownie wszystkim. Napatrzeć się na ten wspaniały wystrój, bo nie oszukujmy się, kto by nie chciał ?
Pięknie tu
- Słucham ? - zawróciłam wzrokiem na szatynkę. Zdałam sobie sprawę, że moje myśli zamieniły się w słowa. Czuje jak palę cegłę i podejrzewam, że to też nie ujdzie jej uwadze.
- Nic, nic
- Może od razu ułatwimy sprawę.. Camila - uśmiechnęła się, tworząc w brązowych tęczówkach iskierki.
- Lauren - odwzajemniłam uśmiech, co było niezwykle trudne w tej sytuacji. Oby zapomniała o tamtym dniu.
- Jauregui - powiedziała jakby sama do siebie, wyszukując czegoś w laptopie - wreszcie wyspana?
- Skąd wie pani, że Jau..
- Też jestem kubanką - odpowiedziała tak, jakby to było oczywiste, nie spuszczając przy tym wzroku z urządzenia. Kubanka..
- Ah.. w porządku - przygryzłam wargi. Modliłam się, żeby moja ucieczka od tematu okazała się skuteczna - myślałam, że Karla
- Na papierku - pokręciła głową.
- Nie będę wypytywać o twoją osobę, bo wszystkiego dowiedziałam się wczoraj - oblizała usta. Jeszcze tego mi brakowało. Uniosła głowę, wpatrując się w przestrzeń. Dzięki temu mogłam lepiej przyjrzeć się jej twarzy.
Jest piękna. Falowane, długie kosmyki włosów opadają na jej łopatki. Ciemne, głębokie tęczówki aż się proszą, żeby w nie spojrzeć, a linia szczęki...Przyszłaś tu zarabiać Lauren, nie skupiać swoją całą uwagę na cudownej pracodawczyni.
- Ale o czymś musimy rozmawiać. W końcu dobry kontakt jest najważniejszy - zwróciła się do mnie, tym samym przerywając analizowanie jej wyglądu. Energicznie pokiwałam głową, zgadzając się z jej wypowiedzią.
- W takim razie jak już wiesz, nazywam się Camila Cabello. Mam dwadzieścia trzy lata i dokładnie w przyszłym tygodniu zaczynam jako dyrektor dużej firmy, co za tym idzie, czas na czyszczenie tej szopy będzie bardzo ograniczony. Poszukuję osoby sumiennej, która wie na co się pisze. Nie mam zamiaru wpadać w dziwne układy, wszystko działa legalnie i zgodnie z prawem. Nie toleruję korupcji, a od razu kończę umowę. Jeśli chodzi o stawkę - w tym momencie mój słuch był sprawny w stu procentach - jest do uzgodnienia. Ostatnia miała wysokość czterech tysięcy miesięcznie, wydaje mi się, że to całkiem wysoka kwota
CZTERECH TYSIĘCY MIESIĘCZNE ZA ZWYKLE KILKUGODZINNE SPRZĄTANIE? JESTEM W UKRYTEJ KAMERZE?
PROSZĘ WYBACZYĆ, ALE DZIECI BĘDZIE PILNOWAŁ KTOŚ INNY.- Rozumiem - starałam się brzmieć najspokojniej jak to było tylko możliwe.
- Tutaj naszykowałam rozpiskę godzin i umowę - podała mi arkusz kartek - proszę się z nimi zapoznać i dać odpowiedź do środy. Oczywiście czas rozbity będzie na różne czynności, więc proszę się głęboko zastanowić - obserwowałam jak kciukiem przejeżdża po dolnej wardze, następnie układa dłonie na odkrytych udach i powoli przemierza nimi trasę do kolan. Kąciki jej ust powędrowały ku górze, a źrenice stały się dużo szersze. Oprócz radości na wieść o sumie, jaką będę dostawać co równe trzydzieści dni, czułam bardzo znajome, narastające w moim całym ciele podniecenie. Kobieta zauważyła moje dziwne zachowanie, spowodowane jej odważnymi gestami, na co jedynie uniosła brew i uśmiechnęła się szarmancko. Cwana.
- Nie chcę cię wypraszać, Lauren, ale właśnie przyszedł mój gość - westchnęła i pognała do drzwi, kiedy w hallu rozległo się pukanie do drzwi.
- Oczywiście - przytaknęłam, czego raczej nie usłyszała. Zabrałam swoją torbę z fotela i pokierowałam się do wyjścia, gdzie stała Camila wtulona w tors jakiegoś młodego szatyna.
Zajęta.Próbując olać ten widok, wyciągnęłam prawą dłoń w stronę dwudziestotrzylatki, chcąc się pożegnać. Ku wielkiemu zdziwieniu brązowooka zbagatelizowała mój ruch.
- Do zobaczenia - rzuciła, nie spuszczając wzroku z uradowanego chłoptasia.
- Yh, tak - wyplułam tylko to, na co było mnie stać i wyszłam.
A więc jesteś jej chłopakiem ? No cóż, może pora to zmienić ?
Czuję, że będę tu przychodzić nie tylko ze względu na duże pieniądze.
____________________________

CZYTASZ
(BAD)Cinderella x Camren ff
Fanfiction- Dlaczego jest tu taki burdel? -Niedawno wstałam, ciężka noc -Oh, Kopciuszku.. w takim razie po co tu jesteś? -Nie nazywaj mnie tak -Bo niby co mi zrobisz.. kopciuszku? Zdecydowanym krokiem podeszłam do zdezorientowanej szatynki. -Przekonasz się ...