16

1.3K 123 15
                                    

Wracałam do domu w miarę opanowana. Trochę mi zajęło dojście do siebie, bo oglądanie przytulającej się pary, w tym kobiety, którą obrałaś sobie za cel, jest koszmarem. Przez całą drogę powrotną zastanawiałam się w czym on może być lepszy ode mnie i uzgodniłam jeden, istotny i prawdziwy fakt :

W niczym. Droga wolna.

Oczywiście w głowie miałam tylko jedną postać. Osobę, która namieszała w moim życiu i mocno je zmieniła. Osobę, z której powodu muszę spłacać ten jebany dług. W sumie z własnej winy. Ale wtedy byłam głupim szczeniakiem, teraz wiem co robię i jestem w pełni świadoma swoich czynów. Karla, czy tam Camila, jest atrakcyjną kobietą i podejrzewam, że lubi prowokować, sądząc po jej dzisiejszym, krótkim występie.

Podczas drogi powrotnej, z " małego szarego" domku Karli, złapała mnie cholerna ulewa. Większość czasu, na moje szczęście, przebywałam w samochodzie. Co jednak, gdy musiałam z niego wysiąść ? Niby zaparkowałam najbliżej bloku, jak to było tylko możliwe, ale zmoknięcie było nieuniknione. Dostałam się do budynku cała przemoczona, z rozmazanym makijażem i szopą na głowie.

Wejście uniemożliwiła mi Dinah, swoim kolejnym połączeniem. Przełączyłam guzik tak, aby wyłączyć dźwięk i móc spokojnie dokopać się do kluczy od drzwi wejściowych. Oparta o ścianę, w pośpiechu grzebałam w torebce, wyjmując momentami całkowicie zbędne w niej rzeczy. Oczywiście cała woda, jaka napadała na mnie, spływała sobie radośnie do wnętrza torby, co powodowało, że tworzyło się tam małe jezioro.

- Dziewczyno, nie możesz poczekać ? - warknęłam rozdrażniona do słuchawki.

- Otwarte ! - zaśmiała się i rozłączyła.

Po chwili drzwi otworzyły się, a przed sobą ujrzałam roześmianą blondynkę z butelką wina w dłoni. Omiotłam ją spojrzeniem mordu, aczkolwiek ona nic sobie z tego nie robiła.

- Może mi pomożesz ? - rzuciłam poirytowana.

W odpowiedzi przejęła trzymane w moich dłoniach przedmioty, wkładając butelkę pod pachę.

- Zamierzasz to pić ? - zapytałam trochę spokojniejsza. Woda deszczowa spływała po moim czole, kontynuując rozmywanie tuszu na polikach.

- Zamierzamy - poprawiła i z szerokim uśmiechem popędziła do wnętrza ciepłego mieszkania - przebierz się, zrobiłam jedzenie. Spaghetti lubisz, nie ? - jedynie parsknęłam, bo odpowiedź jest oczywista i doskonale ją zna.

Po przebraniu się w suche ubrania i zmyciu czarnej farbki ze skóry, postanowiłam zabrać się za czytanie papierów, które dostałam od Cabello. Z torby wyciągnęłam przemoczony i pognieciony arkusz kilku kartek.

- Świetnie - westchnęłam załamana. Od niechcenia położyłam je na stole. Wpatrywałam się w nie, w myślach wyklinając tę całą głupią pogodę.

- Naprawimy, a teraz zjedz, bo wystygnie - ułożyła wszystkie dokumenty tak, aby leżały w prostym stosiku. Podsunęła pod moją twarz talerz pełen makaronu i sosu. Sam wygląd kusił jak cholera, co dopiero zapach.

- Luzuj mamusiu - wytknęłam język w jej stronę, na co zareagowała wytrzeszczonymi oczami.

- Jak się odnosisz do rodzicielki ? - kontynuowała żarty, w tym samym czasie szukając czegoś w szufladzie.

- Tak, jak mnie nauczyła - odpyskowałam i wreszcie wzięłam się za pochłanianie przygotowanego przez przyjaciółkę posiłku.

- Ładna ?

- Gdybyś ją widziała - odpowiedziałam szybko, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Bo chyba jest..
W mojej głowie zapaliła się lampka. Chyba nie sprawiłam jej przykrości ? Kontrolnie spojrzałam na blondynkę, która na całe szczęście nie wykazywała zazdrości bądź smutku.

- Mówiła coś o sobie?

- Mało - wzruszyłam ramionami - ale chyba ma chłopaka. Po twarzy widać, że laluś, więc nie będzie problemu

- Czy ty chcesz

- Tak - przerwałam jej - sama zaczęła

- Zaczęła ? Co ? - wytrzeszczyła oczy w moją stronę, prostując jednocześnie wymiętolone kartki.

Z szyderczym uśmieszkiem zakończyłam temat rozmowy. Czułam na sobie jej zaciekawiony wzrok. Niech się zastanawia, przynajmniej nie będzie odczuwać nudy.

- Żartujesz sobie ? - prychnęła po raz setny.

- Nic o tym nie wspominała - ponownie przyjrzałam się czarnym literkom, tworzącym zdanie - albo jej nie słuchałam.

- Jedź do niej i ustalcie razem. Nie możesz przepuścić takiej okazji, ale nie możesz też przyjmować wszystkiego, co ci narzuci - syknęła oburzona. Chwyciła mój telefon w dłoń, po czym wyciągnęła ją w moją stronę - dzwoń

- Dopiero od niej wróciłam - upomniałam dziewczynę - to chyba normalne, ona mi płaci, więc ma przywileje

- Ale takie sprawy uzgadnia się wspólnie. Masz szkołę, nie wyrobisz się

- Wiem - westchnęłam zawiedziona. Co prawda, to prawda. Karla, Camila, nie zwróciła uwagi na fakt, że studiuję i nie mam możliwości punktualnego przyjazdu do jej domu, spędzania tam reszty dnia, powrotu do siebie i nauki. Nie miałabym na to czasu, chyba, że uczyłabym się podczas sprzątania.
Bzdura.

- Na co czekasz ? Umówcie się

Niezdarnie przejęłam komórkę, następnie upuszczając ją na podłogę. Mój organizm domagał się odpoczynku, zwłaszcza przy utrzymującym się kacu, który musiał być dobrze zakrywany przy wizycie w mojej może - przyszłej pracy.

- To może lepiej jutro - podniosła i odłożyła telefon na miejsce, wcześniej sprawdzając czy się jakkolwiek nie uszkodził - dawka snu dobrze ci zrobi - puściła mi oczko i złapała za mój nadgarstek, po czym poprowadziła do pokoiku - przebierz się i połóż, ja wrócę do siebie - mruknęła przy uchu, sprawiając ciepłym oddechem dreszcze, przechodzące przez mój kark.

_____________________________

(BAD)Cinderella x Camren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz