Camila
- Z kuchni możesz jak najbardziej korzystać, wszystko co się tu znajduje jest również do twojego użytku - poinformowałam dodatkowo, gdy kobieta wiedziała już prawie wszystko na temat swojej nowej pracy.
Brunetka skinęła głową na znak, że wszystko rozumie i nie ma rzeczy, która by jej nie pasowała. Zadowolona uśmiechnęłam się sama do siebie i odeszłam od stolika.
- Napijesz się kawy ? - rzuciłam wchodząc do kuchni. W oczekiwaniu na odpowiedź wlałam wody do czajnika elektrycznego i uruchomiłam
go.- Poproszę - odpowiedziała po krótkim czasie.
Kątem oka obserwowałam jak wstaje i powolnym krokiem zbliża się do mnie. Podeszła do blatu, o który zaraz się oparła i skrzyżowała ręce na piersi.
- Chodzi o plan - zaczęła chyba trochę nieśmiało. Uniosłam brew i zerknęłam na jej zaczerwienioną twarz oraz wargę, którą nerwowo przygryzała.
- Wydaje mi się, że będzie panować tu lepsza atmosfera, jeśli najpierw oswoisz się z nowym mieszkaniem - orzekłam usatysfakcjonowana. Uśmiecha mi się widok pięknej brunetki chodzącej po moim domu tuż po przebudzeniu. Kobieta wzruszyła ramionami, dodając ciche "w porządku".
- Jak zajęcia ? - zagadnęłam, gdy cały dom opanowała nudna cisza.
- Dziś musiałam sobie odpuścić, w innym razie przyjechałabym tu dużo później - odpowiedziała szybko, chwyciła dwa kubki z pachnącym mlecznym napojem i oddaliła się w stronę salonu.
Od razu postanowiłam wykorzystać okazję. Jej nogi bez okrycia zbędnego materiału wyglądały jeszcze lepiej. Mój wzrok urządził sobie małą wycieczkę po jej zgrabnym ciele, zatrzymując się na talii. Moja warga automatycznie znalazła się między zębami, a po chwili delikatny posmak krwi dostał się na język.
- Wszystko okej ? - odwróciła się i przerwała moje milczenie, tym samym zasłaniając obserwowany przeze mnie punkt. Nie mówię jednak, że jej przód jest gorszy, niż tył. Oczywiście, że nie. Lauren jest piękną kobietą i choć widzę ją dopiero któryś raz, śmiało stwierdzam, że mogę ją nazwać krajobrazem nie tylko dla mnie, a dla wielu innych.
- Jasne - puściłam jej oczko i podążyłam za nią.
- To nie jest więzienie, tu nie obowiązuje cię cisza nocna - zaśmiałam się głośno po jej pytaniu, odnośnym "przepisów" panujących na mojej posesji. Zielonooka również zaśmiała się, odkrywając swoje białe zęby i język, marszcząc także przy tym nosek. Całość wyglądała przesłodko. Poczułam jak kąciki ust rwą mi coraz wyżej na widok jej uśmiechu. Chwilami jest nieśmiała i urocza, ale potrafi w szybkim tempie zamienić słodką dziewczynę w pociągającą i pewną siebie kobietę - dlaczego pytasz ?
- Muszę wychodzić przed dwudziestą pierwszą na kilka godzin - uciekła ode mnie swoim spojrzeniem. Kusiło mnie, aby zażartować i spytać o jakieś chore przemiany w wilkołaka bądź wampira, ale nie chciałam peszyć jej jeszcze bardziej - zajęcia dodatkowe
- Klucze dostałaś, brama otworzy się automatycznie. O hałas się nie martw, mi to nie przeszkadza - zapewniłam, myśląc jaki hałas wydaje z siebie panna Jauregui podczas muskania jej szyi i dotykania ud chłodną dłonią. Prawdopodobnie domyśliła się, że chodzi mi po głowie, bo odchrząknęła i nerwowo splotła palce. Natychmiast skarciłam się w myślach i przygryzłam wargi nie wiedząc co powiedzieć.
Moim wybawcą okazała się sterta przedmiotów, które spadając z półki narobiły dużo hałasu. Dźwięki dobiegły z gabinetu, więc musiałam wejść po schodach i zostawić zestresowaną Lauren samą.
- Przepraszam, daj mi chwilkę - uśmiechnęła się lekko, a ja odetchnęłam z ulgą i odeszłam na bezpieczną odległość. Zyskałam czasu na wyrzucenie z siebie swoich teorii i przeżyć powstałych w jej obecności.
___________________________

CZYTASZ
(BAD)Cinderella x Camren ff
Fanfiction- Dlaczego jest tu taki burdel? -Niedawno wstałam, ciężka noc -Oh, Kopciuszku.. w takim razie po co tu jesteś? -Nie nazywaj mnie tak -Bo niby co mi zrobisz.. kopciuszku? Zdecydowanym krokiem podeszłam do zdezorientowanej szatynki. -Przekonasz się ...