18

1.1K 133 16
                                        

Lauren

Dochodzi dwudziesta trzydzieści, czyli mój budzik nie zadzwonił. Podniosłam się z łóżka i bez zbędnego przedłużania poszłam do salonu, który był już pusty. Ani śladu po mojej przyjaciółce.

Westchnęłam cicho i zbliżyłam się do stolika, w celu sięgnięcia po kilka zapisanych kartek. Chwyciłam w dłoń pierwszą stronę, gdzie w górnym rogu wypisany był numer Karli.

Sama już nie wiem jak na nią mówić.

Wpisałam ciąg cyfr w telefonie i już po chwili wsłuchiwałam się w dźwięk dłużących się sygnałów.

Camila

- Mila, odbierz to w końcu ! - zaśmiał się głupio, machając telefonem przed moją twarzą.

- Dobra, już nie marudź - w końcu przejęłam urządzenie. Na ekranie wyświetlał się obcy numer. Co prawda niechętnie odbieram takiego typu telefony, ale mam przy siebie Mendesa, więc jestem bezpieczna. Chyba.

W szybkim tempie podbiegłam do stołu po pilot, aby ściszyć dudniącą na cały dom muzykę. Odłożyłam butelkę szampana na bok.

Od : nieznany

- Tak ?

- Przepraszam, że dzwonię teraz, ale to dotyczy oferty pracy. Mam kilka istotnych pytań, ponieważ byłabym skłonna podpisać umowę - usłyszałam zachrypnięty głos młodej dziewczyny. Poczułam jak moje kąciki ust wystartowały do góry, co zauważył mój przyjaciel. Przechylił głowę w lewo, obdarzając mnie zdziwionym wzrokiem - rozumiem, że spotkanie nie odbędzie się wcześniej niż w tę środę ?

- Możemy wcześniej - odparłam niespokojnie. Nie zwracałam uwagi na godziny wizyt u Tess, spotkania ze znajomymi, czy z rodziną. Nie mogę przepuścić takiej okazji.

- W porządku, można wiedzieć kiedy?

- Teraz jestem w domu, nie przeszkadzałaby ci obecność kogoś jeszcze ? - wypaliłam, zapominając o swoim stanie. Uniosłam kontrolnie brew na szatyna. Ten podniósł ręce w geście obronnym i usiadł na jednym z foteli, podpierając brodę o łokieć. Wolałabym, żebyśmy były same, wtedy bezkarnie mogłabym obserwować jej całą osobę, ale przecież nie wygonię go.

Spokojnie Camila, już niedługo będziecie widywać się częściej.

Lauren

Przyznam, że nagła propozycja Camili mocno mnie zdziwiła. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się nawet, że odbierze o tej godzinie, przecież każdy ma swoje życie. Mimo to czułam ogromny entuzjazm spowodowany kolejnym spotkaniem i prawdopodobnym podpisaniem umowy. Mam tylko nadzieję, że tym kimś dodatkowym nie będzie chłopak szatynki.

Tym razem nie miałam większych problemów z dotarciem do jej "małego" domku. Brama automatycznie otworzyła się, dzięki czemu od razu mogłam stanąć na podjeździe, tuż obok białego Bmw i nieznanego mi czarnego audi.

Bez dłuższego czajenia się wspięłam się na dwa schodki i nacisnęłam na dzwonek, informując tym samym o swoim przybyciu. Już po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanęła niedawno poznana kobieta. Niemal w ułamku sekundy poczułam rosnącą adrenalinę, gdy wpatrywałam się w jej ubiór. O tak, zdecydowanie częściej powinnaś się tak prezentować. Chociaż nie wątpię, że i bez zbędnego ubioru byłoby ci dobrze.

Przyszłaś w sprawie umowy. Nie możesz dać się omamić. Nawet jeśli pracodawczyni jest niczym pochodnia, rozgrzewająca wszystko wokół.

- Wejdziesz, czy będziesz mi się przyglądać ? - ocknęłam się i dopiero teraz sobie uświadomiłam, że zawiesiłam wzrok. Spojrzałam na twarz dwudziestotrzyletniej Cabello. Jej policzki były mocno zaczerwienione, a źrenice rozszerzone. Zacisnęła wargi, czekając na odpowiedź.

Nic nie mówiąc weszłam do środka, mijając ją w przejściu. Miałam dziwne wrażenie, że spuściła wzrok. Prosto na moje uda.
Chcąc dowiedzieć się prawdy, odwróciłam nieco głowę do tyłu, w sposób niemalże niezauważalny.
To nie wrażenie. Może mała pomyłka.

Karla Camila Cabello wlepia wzrok w moje pośladki.

__________________________

🙈

(BAD)Cinderella x Camren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz