Weszłyśmy do mieszkania, uprzednio nie mogąc podnieść się ze schodów, przez niepowstrzymany napad śmiechu. Skąd się wziął? Najpierw Dinah postanowiła poderwać dwóch chłopaków na parkingu, okazało się, że są parą. Następnie nie potrafiła odpalić mojego samochodu, później prawie wylądowała w kałuży, oczywiście usprawiedliwiając się wystającym krawężnikiem. Na koniec wmówiłam jej, że mam niedowidzącą sąsiadkę. To był mój najlepszy kawał, jaki wycięłam jej w przeciągu ostatniego miesiąca. Przyjaciółka na klatce zaczęła machać jej przed twarzą, tańczyła, okrążała kobietę, prawie dusząc się ze śmiechu. Zabawa skończyła się, gdy mieszkanka mojego bloku oburzona spytała dziewczyny co wyprawia i orzekła, że powinna się leczyć. Mina blondynki była bezcenna, a burak jakiego wtedy spaliła, był koloru aż bordowego. Później to ja śmiałam się bez ustanku, na co ta tylko głośno prychała.
- Kładź się - nakazała, gdy znalazłyśmy się w środku. Odłożyła moją torbę i kluczyki na stół.
- Nie chcę spać, Dinah - jęknęłam, stabilnie opierając się o ścianę.
- To co chcesz robić, księżniczko ? - teatralnie przewróciła oczami - może skoczę po alkohol?
- Świetny pomysł
- Chyba oszalałaś, do łóżka - fuknęła i podeszła do mnie. Złapała za moje nadgarstki i pociągnęła za sobą na łóżko - prześpij się, ja wracam do siebie - nie będę kłamać, myślałam, że COŚ kupi.Na pewno byłoby weselej. Fakt, że jutro szkoła całkiem mnie nie interesował.
- Tak jest, szefie - burknęłam i niechętnie ułożyłam się na miękkim łóżku.
- Dobranoc - musnęła ustami mój polik i ostatni raz na mnie spojrzała.
Mimo moich sprzeciwów zasnęłam bardzo szybko.
- Co ty wyprawiasz ?! -wrzasnęła, podchodząc do mnie jeszcze bliżej. Rozejrzałam się wokoło, w parku znajdowała się tylko nasza dwójka.
- Nie wiedziałam co robić..nie chciałam zranić kolejnej osoby - powtórzyłam i zrobiłam krok w tył.
- Jak możesz ? - dziewczyna skutecznie niwelowała przestrzeń między nami. Jej wargi trzęsły się, zresztą jak całe ciało szatynki.
Milczałam. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Po prostu stałam i wpatrywałam się w zapłakaną nastolatkę.
- Sama nie wiem, co nakłoniło mnie do zaufania takiemu komuś jak ty - pokręciła głową - zdradziłaś mnie Lauren, czy ty wiesz co mówisz ? - tak naprawdę, to nie zdradziłam, a upozorowałam zdradę. Ten mężczyzna to jedynie gość, którego poprosiłam o zdjęcie koszulki i siedzenie ze mną w pokoju. Nic między nami nie zaszło. Ohyda.
- Chciałam cię od siebie odsunąć. Nie zasługuję na kogoś tak wspaniałego - szepnęłam i zacisnęłam wargi, nie chcąc dać wolnej drogi łzom, o dziwo prawdziwym.
- Kocham cię najbardziej na świecie - zbliżyła się do mojego ciała, przez co nasze klatki piersiowe zetknęły się.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i ułożyłam głowę na ramieniu dziewczyny. Nienawidzę się za to, co robię. Popełniam kolejny, kosztowny błąd. Chyba nie zdaję sobie sprawy z tego, jakie ciosy jej zadaję i, że posuwam się coraz dalej w niebezpieczne krańce.
Gwałtownie uniosłam głowę z nad poduszki i nerwowo rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Dom.
Moje serce w tym momencie odprawia dziki galop. Wargi drżą rytmicznie z dygotającymi zębami.
To sen, głupi sen.
Niewiele spokojniejsza przymknęłam powieki.- Skarbie, co robisz? - spytała, siadając na łóżku.
- Sprawdzam wiadomości w necie - mruknęłam, nie spuszczając wzroku z ekranu. Szybkimi ruchami odpisałam na smsa, następnie weszłam na pierwszy lepszy portal informacyjny - zapomniana marka chce wrócić na rynek - powiedziałam głosem przedstawiającym temat, który niby mnie zainteresował.
Szatynka zaśmiała się cicho, tym samym powodując lekki uśmiech na mojej twarzy. Jednak zniknął on w ułamku sekundy, gdy przypomniałam sobie o swoich czynach.
Będzie dobrze, przecież o to ci chodziło.
Czekam tylko na jedno. Jeszcze chwila i wszystko wróci do normy, problemy znikną, a ulga nie dotknie tylko mnie, również ją, jestem pewna. Powoli zacznie się układać.
Oczywiście istnieje szansa, że wszystko wyjdzie na jaw, a ja będę siedzieć za kratkami. Miejmy nadzieje, że to nie nastąpi nigdy.- Lauren ?
- Hm?
- Kiedy wracają twoi rodzice ?
- Nie mam pojęcia, ale na pewno nie szybko. Możesz tu zostać do której chcesz - odparłam zniecierpliwiona, pisząc kolejną wiadomość.
- Wiesz..dzisiaj piątek, nie powinni się czepiać. Dyrektorka pozwala mi wracać później niż zwykle..przywileje - parsknęła śmiechem.
- Chcesz żebym była zazdrosna? Jakie znowu przywileje ? - uniosłam brew, wbijając wzrok w swoją dziewczynę. Kolejne zagranie Jauregui? Nie. Tym razem naprawdę poczułam palące uczucie wewnątrz.
- Kocham tylko ciebie, Laur - wystawiła mi język - nie zaczynaj z tekstem ' no nie wiem' bo cię uderzę - uśmiechnęła się szyderczo. Czy ja właśnie żałuję tego co zrobiłam? Zaczynam się bać swojej szybkiej zmiany nastroju, która dotyka mnie coraz częściej.
- Kochanie? - przechyliłam głowę w bok, przyglądając się szatynce - podasz mi wody? Chyba mi słabo - wysapała, opierając głowę o poduszkę. Czy to się dzieje? To już ten czas ?
Zerwałam się z miejsca i podeszłam do nastolatki leżącej na łóżku. Złapałam za jej dłoń, a ta lekko ścisnęła.
- Co się dzieje ? - spytałam, doskonale zdając sobie sprawę z przyczyn zaistniałej sytuacji. Z ogromnym trudem przełknęłam ślinę.
- N..Lau.. - poczułam jak uwalnia moją rękę z uścisku, podczas gdy jej bezwładnie opada wzdłuż kanapy, dotykając palcami podłogi. Łzy nagromadziły się w moich oczach i poczęły swobodnie spływać po zapewne bladych ze strachu policzkach. Sama przecież tego chciałam..
Podniosłam się z kolan i stanęłam przy stole, chwytając do ręki telefon. Wybrałam numer, z którym wcześniej wymieniałam się wiadomościami.
Po kilku dłużących się sygnałach, usłyszałam dźwięk, oznaczający rozpoczęcie nowej rozmowy.- przyjeżdżaj - poinformowałam sucho, aby nie mógł odgadnąć moich emocji. Nie uzyskałam odpowiedzi, jedynie zakończenie połączenia.
Tym razem wyszarpałam się ze snu. Moja skóra na polikach jest mokra od słonej cieczy, a serce pędzi jak oszalałe. Pot spływa po moim czole i skroniach.
Załamana schowałam twarz w dłonie, rozpłakując się na dobre. Tej nocy nie prześpię. W pośpiechu wyszukałam dłonią komórki. Wybrałam ikonę z kontaktami i zabrałam się za pisanie krótkiego smsa do przyjaciółki. Wykonanie tej czynności nie należało do prostych, ze względu na szok i drżące kończyny.Do : Dinah🐮💕
Dziś mnie nie będzie na wykładach, widzimy się pojutrze.__________________________
Kto śni się Lauren?😱

CZYTASZ
(BAD)Cinderella x Camren ff
Fanfiction- Dlaczego jest tu taki burdel? -Niedawno wstałam, ciężka noc -Oh, Kopciuszku.. w takim razie po co tu jesteś? -Nie nazywaj mnie tak -Bo niby co mi zrobisz.. kopciuszku? Zdecydowanym krokiem podeszłam do zdezorientowanej szatynki. -Przekonasz się ...