#4 Jak mu tam... Quatron?

225 36 28
                                    

Zbliża się. Odległość, która nas dzieli stale się zmniejsza. Nim zdążę pomyśleć, pięćset metrów zmienia się w czterysta pięćdziesiąt, czterysta pięćdziesiąt w czterysta... Sunie nieubłaganie, niczym nieustępliwa chmura burzowa lub zdeterminowany drapieżnik, gotowy połknąć swoją ofiarę w całości. Moim ciałem targają sprzeczne uczucia - strach, lęk przed nieznanym, podekscytowanie i nieopisana radość i pogoda ducha. To kwestia minut, ba, sekund. Zaraz tu będzie. Moim ciałem wstrząsa dreszcz wywołany przez emocje.

Autobus wjeżdża na przystanek.

Swoim wyglądem nie przypomina nowoczesnych autobusów miejskich, jakimi czasami jeżdżę do szkoły. Jest raczej stary, chociaż jak na Pikes nie jest źle. Po prostu zwykły, trochę przestarzały, ale działa, a to jest najważniejsze. Pojazd jest czerwony, na wysokości drzwi biegnie żółty pasek. Okna są przyciemniane, poobklejane różnego rodzaju ulotkami i plakatami. Autobus zatrzymuje się tak, że mamy centralnie przed sobą przednie wejście. Otwierają się drzwi, oczywiście tylko z przodu. Zerkam na przyjaciół, oni kiwają głowami. Głęboki wdech. Stawiam pierwszy krok, po chwili moja stopa staje na pierwszym stopniu prowadzącym do pojazdu.

- Bilety - oznajmia chłodno kierowca.

Mężczyzna w średnim wieku, niezbyt wysoki, nieco przy kości. Jego głos jest chrapliwy, skrzeczący - generalnie nic przyjemnego. Na nosie ma okulary przeciwsłoneczne. Włosów nie ma, jedyne, co zdobi jego głowę, to świecąca łysina.

- Proszę - oznajmia Natasha, podając mu trzy kartoniki. Szybka jest.

Mężczyzna bez słowa chowa je do jakiejś skrzyneczki pokazuje gestem, żebyśmy wsiedli. Posłusznie wchodzimy do środka.

Na pierwszy rzut oka wnętrze autobusu nie rożni się niczym od przeciętnego. Po dłuższej obserwacji da się jednak wywnioskować, że przystosowane zostało do dłuższych podróży i bardziej przypomina pociąg. Siedzenia znajdują się po obu stronach przejścia, z tą różnicą, że ustawione są na zmianę - para foteli zwrócona przodem do kierowcy, mały stolik i para foteli tyłem do kierowcy, znowu para foteli przodem do kierowcy, stolik i para foteli tyłem do kierowcy. W ten sposób w autobusie powstały takie małe przedziały, nie powiem, bardzo ciekawe rozwiązanie. Pojazd jest prawie pusty. W ostatnim rzędzie siedzi jakiś starszy pan, a nieco bliżej przodu dwie młode kobiety. Zajmujemy miejsce przy jednym ze stolików.

Moją uwagę przykuwa rozkład jazdy wiszący na jednej ze ścian. Autobus rozpoczyna trasę w Dover, następnie zahaczając o okoliczne wsie jedzie przez Maidstone, Rochester, Dartford. Następnym przystankiem są przedmieścia stolicy, później Luton i Milton Keynes. Pojazd jedzie na północ przez Northampton, Leicester, Nottingham, Chesterfield, Sheffield aż do Leeds. Potem podąża granicą Parku Narodowego Yorkshire Dales w stronę Kendal. Następnie udaje się przez Penrith do Carlisle. Obija na północny wschód w stronę Kielder Forest Park, na obrzeżach którego znajduje się Pikes, na rozkładzie zaznaczone jako jedna z wsi. Na końcu znajduje się ostatnie miejsce, zapisane złotymi literami (a nie błękitnymi jak cała reszta, którego nazwa NIC mi nie mówi. Quatron.

Zauważam, że Austin i Natasha również analizują trasę autobusu.

- I co o tym sądzicie? - pytam nieśmiało.

- Jedziemy do Quatronu - chłopak uśmiecha się blado. - Cokolwiek by to nie było.

- Przydałyby się jakieś broszury informacyjne - wzdycham. - Albo informacja turystyczna.

Dopiero teraz zauważam, że naszej rozmowie przysłuchuje się jedna z kobiet. Niezbyt wysoka, z burzą złotych loków spiętych niedbale na czubku głowy i zielonymi oczami w oprawie gęstych rzęs.

QuatronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz