Autor wszystko może, dlatego epilog jest pewnego rodzaju przeskokiem w czasie, a wydarzenia w nim zawarte mają miejsce po wydarzeniach, które opiszę na początku drugiej części!
Promienie słońca oświetlają jeziorko i polanę, na której się znajduje. Złociste strugi światła, które zostały przepuszczone przez zielone liście, dodają temu miejscu jeszcze więcej magii. A przecież już jest wystarczająco czarujące.
Do okrągłego oczka wpada niewielki strumień, a nieznaczna wysokość spadku tworzy mały wodospad. Rozpylona woda w połączeniu ze słońcem sprawia, że nad jeziorkiem tworzy się niewielka tęcza.
Całość znajduje się w lesie, a pomiędzy drzewami widzę majaczący w oddali obóz. W cieniu Jupiter skubie trawę. Natasha, która nie może zabrać go do Pikes, postanowiła zostawić go w obozowej stajni i pozwoliła mi na nim jeździć.
Dzień jest upalny, dlatego zdejmuję błękitną sukienkę i wchodzę do wody. Jest zimna, wręcz lodowata. Zanurzam w wodzie włosy i przymykam powieki, rozkoszując się śpiewem ptaków i szumem wiatru.
- Rose? - Ten głos wyrywa mnie z zamyślenia.
- Nie podchodź! - wołam. - Mu... Muszę się ubrać!
Szybko wychodzę ze strumienia, a delikatny wietrzyk chłodzi moje ciało. Z trudem nakładam sukienkę, która natychmiast staje się mokra. Woda ściekająca z włosów kapie mi na plecy.
- Już? - pyta Austin, a ja odpowiadam twierdząco.
Chłopak pojawia się między drzewami.
- Ładnie tu.
Kiwam głową.
Austin ma na sobie płócienną koszulę sznurowaną na torsie (oczywiście sznurówki są niechlujnie rozwalone) i brązowe spodnie. Dostrzegam za drzewami Mistrala - karego wierzchowca, którego ciotka udostępniła mu na czas pobytu w obozie.
Chłopak bez słowa siada obok mnie na trawie. Patrzymy się oboje w milczeniu na szemrzący cicho strumień.
- Ładnie tu - powtarza chłopak.
- Już to mówiłeś.
Opuszczam wzrok i zaczynam skubać swoje paznokcie.
- Tak... Wiesz, Rose, do twarzy ci w niebieskim. I w mokrych włosach.
- Dzięki - mówię cicho i uśmiecham się.
- Może chciałabyś wybrać się na przejażdżkę? - pyta chłopak.
Myślałam długo nad tym, co nas łączy. Już najwyższy czas.
- Austin, jeśli chodzi o nas... To nie jest dobry pomysł. Wakacje się zaraz skończą, rozjedziemy się w różne strony... Przepraszam, ale...
Cisza.
- Okej. - Chłopak bierze wdech. - Jasne. Rozumiem.
Kiwam głową. W kącikach oczu zbierają mi się łzy.
- Tak będzie najlepiej... - szepczę.
Siedzimy w ciszy, słuchając śpiewu ptaków, brzęczenia owadów i szeptu wody. Jest tak pięknie, niemal idealnie, a jednak...
- Zostawisz mnie samą? - pytam cicho.
- To będzie nasze pożegnanie? - Chłopak spogląda na mnie z bólem w oczach, ale nie otrzymuje odpowiedzi. - Jasne.
Jego sylwetka znika między pniami drzew.
Łzy zamazują mi wszystko w koło. Przecież tak będzie najlepiej, tak będzie najlepiej...
Wstaję, a słone strumienie ściekające po moich policzkach mieszają się z wodą spływającą z moich włosów. Podchodzę do Jupitera i podpinam mu popręg*. Po chwili gnamy galopem na wschód, w stronę bezkresnych równin.
Wiatr uderza w moje mokre ubranie i rozwiewa wilgotne włosy. Czuję się wolna, a mimo to uciekam. Uciekam od tego wszystkiego, zostawiam w tyle troski. Chcę zapomnieć.
*Popręg - pasek, który biegnie pod brzuchem konia i trzyma siodło. Znajduje się w takim miejscu, że jego mocne zapięcie nie boli ani nie krzywdzi konia, ale nie może się on schylać ani skubać trawy, bo może się to skończyć zapoprężeniem - czymś w stylu przepukliny (słabe porównanie). Właśnie dlatego jak chcemy dać konikowi luz, popręg się maksymalnie luzuje i wtedy może sobie jeść do woli, ale gdyby Rose wsiadła na Jupitera bez podpinania popręgu, zjechałby na ziemię z całym siodłem 🙂.
Oto epilog.
Macie trochę możliwość zajrzeć do przyszłości, w drugiej części zaznaczę Wam moment, w którym ten epilog się odbywa... Po prostu potrzebowałam takiego akcentu na koniec.
Niezbyt optymistycznie, wiem. Przepraszam wszystkich, którzy shipowali Rostin, ałtorka zua, ałtorka musiała 💔.
Do zobaczenia 13 stycznia, może wcześniej ukaże się prolog, ale nie wiem czy w ogóle się ukaże... A i spodziewajcie się jeszcze jakichś podziękowań czy coś 💕.
CZYTASZ
Quatron
FantasiNiejasny list, bilety na nieistniejący autobus, nieaktualna książka telefoniczna i nazwisko - to wszystko, co ciotka Dorothy zostawiła przed swoim nagłym i niewyjaśnionym wyjazdem. Rosemary wraz ze swoją nieco pokręconą sąsiadką i półgłówkiem ze...