Odkąd sięga pamięć nasza
I za przodków naszych czasy
Księżycowa blada krasa
Wciąż jaśnieje w oczach naszychMrok rozjaśnia swym istnieniem
Srebrne lico niezmienione
Jedno i to samo mienie
Zdobi niebo rozgwieżdżonePokłoń głowę uniżenie
Niech Ci Księżyc błogosławi
Srebrzystego głosu brzmienie
Niechaj sprawi, byś go sławiłFragment Keantum d Lunæ, Hymnu Księżyca. Tłumaczenie Aldemæra Clickertrott
•••
Cichy świst.
Eskylla uskakuje w bok, gdy tuż obok kopyta klaczy ląduje strzała. Smukła, opierzona szarymi piórami, sterczy teraz z ziemi pod pewnym kątem.
- A to co? - pyta Natasha, rozglądając się niespokojnie.
- Pstro. - Z drzewa zeskakuje kobieta w długim płaszczu z kapturem. - Co tu robicie i kim jesteście? Gadać, jeśli wam życie miłe!
- Jedziemy do stolicy...
- Do stolicy? - Mężczyzna ubrany podobnie do kobiety również zeskakuje z gałęzi. Trzyma napięty łuk. - A jak poślę wam strzałę w serce to dalej będziecie się tam wybierać?
Kobieta odchrząka. Zrzuca z głowy kaptur, spod którego wysypuje się kaskada platynowych włosów. Są prawie białe, w identycznym odcieniu jak... Natashy.
- Cormoran, poczekaj. Daj się im wytłumaczyć.
Mężczyzna wybełkotał jakieś przekleństwo, ale ucichł.
- Jesteśmy podróżnymi. - Natty wzrusza ramionami.
- Jaki status mają twoi kompani? Bo ty, nie da się wykluczyć, masz w sobie naszą krew.
Cisza.
Że co?
- Tak, ta chuda bez wątpienia ma elfie korzenie - przytakuje mężczyzna.
Jest przystojny, powiedziałbym nieziemsko. Ma idealnie ułożone brązowe włosy, nieskazitelne rysy twarzy, głębokie, duże, czarne oczy i jest wysoki. Pod ubraniami widać zarys mięśni. Bije od niego dziwna aura... Z jego urodą coś jest nie tak. Jest tak idealny, że aż sztuczny. Zbyt piękny, by być prawdziwym.
Z kobietą zresztą jest podobnie.
- Kim są twoi koledzy, Trillen?
Natasha rozgląda się niepewnie.
- Ja?
- Casith, ona nie zna języka przodków... - szepcze mężczyzna do towarzyszki.
Kobieta rozgląda się niepewnie.
- To jest Trillen, Dziedziczka Elfów. Spójrz na jej rysy... Sanguile de Trill en quæ vennas a fluun. W jej żyłach płynie krew naszego rodu.
Dziewczyna rozgląda się niepewnie, poprawia w siodle.
- Rose jest nadzdolną, ja jestem czarodziejem - mówi Austin, przejmując inicjatywę.
CZYTASZ
Quatron
FantasyNiejasny list, bilety na nieistniejący autobus, nieaktualna książka telefoniczna i nazwisko - to wszystko, co ciotka Dorothy zostawiła przed swoim nagłym i niewyjaśnionym wyjazdem. Rosemary wraz ze swoją nieco pokręconą sąsiadką i półgłówkiem ze...