#19 Insygnium

105 22 3
                                    

#5 rozdział maratonu

- Rosemary! Trzymaj się siodła, cholera, złap się przedniego łęku!

Zrywam się gwałtownie. Eskylla pędzi drogą przed siebie, wyciąga w przód szyję i gna, jakby chciała przegonić wiatr.

W ostatniej chwili chwytam brzegu siodła. Poprawiam dosiad tak, jak mówiła Natasha.

Plecy prosto, ręka spokojna, pięta w dół, noga w tył.

Galop jest szybki, porywisty. Podskakuję w siodle, co wcale nie jest przyjemne. Wszystko dookoła rozmazuje się i widzę jedynie uszy konia.

Wtem, jakaś ręka łapie moje wodze. Koń powoli zwalnia, by natychmiast stanąć.

- Rosemary, nie rób tak więcej! - Natasha wyglada na zmartwioną.

Dziewczyna siedzi na Jupiterze i prowadzi moją klacz.

- Jak ty to w ogóle zrobiłaś? - drąży blondynka.

- Eee... Zasnęłam? Tak, chyba tak...

Natty parska śmiechem.

- To dowód na to,  że najwyższy czas na postój.

Tak, zdecydowanie.

•••

Dzień zleciał szybko. Głównie na jeździe przez las i postoje. Zielony gąszcz zdawał się nie mieć końca. Natasha powiedziała, że to jedyna droga do Olbrzymiego Szlaku i że wie, co robi.

Wzdycham cicho i kładę głowę na zwiniętej bluzie.

- Zaraz zajdzie słońce - oświadcza Austin grobowym tonem.

- To co? - pytam. - Przecież mamy miejsce na nocleg. Jest ognisko, strumień...

- Ale po zmroku w lesie grasują... Potwory!

- W promilu kilku kilometrów nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż Gryzak. - Natasha opiera się o pień olbrzymiego dębu i wyszczerza w kpiącym uśmiechu. - Nie histeryzuj. I błagam, zdejmij ten beret. Lepiej poćwicz obsługę sztyletu.

Chłopak prycha.

- Wielka wojowniczka się znalazła.

Natasha z urażoną miną podaje Austinowi kamień.

- Jak powiem już, rzucisz w tamte krzaki.

- Co?

- Nie dyskutuj - syczy.

Blondynka bierze łuk i nakłada strzałę na cięciwę.

- Już.

Nastolatek ciska kamieniem w plątaninę krzewów. Z głośnym łoskotem wylatuje z nich stadko burych ptaków, coś na kształt bażantów.

Cichy świst i jeden z ptaków ładuje u stóp Austina ze strzałą wbitą w pierś.

- Natasha? Skąd ty... - pyta, a ja prycham, chociaż również jestem pełna podziwu dla dziewczyny.

- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz. I nieprędko się dowiesz - odpowiada oschle i rusza w stronę pasących się przy strumieniu koni. - Za karę ty przyrządzasz pieczeń!

QuatronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz