Cholera, plecaki - mówi Austin. - Nie mamy księgi...
Galop, miarowy, szybki. Drzewa. Las. I pustka. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
- A właśnie, że mamy. - Natasha wyjmuje z torby przytroczonej do siodła magiczny przedmiot.
Ale dla mnie istnieje teraz tylko galop, miarowy, szybki. Drzewa. Las. I pustka. Myliłam się. Jestem naiwna.
- Mamy też mapę...
Galop. Drzewa. Las. Pustka.
Austin to dupek.
- Gdzie my właściwie jesteśmy? - słyszę jego głos.
A może to ja jestem winna? Nadzieja jest matką głupców. Jestem głupia.
- Rosemary!
Czy życie ma w ogóle sens?
- Rose! Patrz się przed siebie, bo spadniesz. - Austin uśmiecha się. - Zaraz, Rose, ty płaczesz? - pyta, gdy spoglądam na niego.
Szybko pociągam nosem i ocieram oczy wierzchem dłoni.
- Przez ten galop, coś wpadło mi do oka...
Chłopak kiwa głową ze zrozumieniem.
Natasha wyjeżdża na przód, rozkładając na końskiej szyi mapę. Za nią podąża chłopak, ja wlekę się na końcu.
Drzewa. Las. Pustka.
Wszystko jest monotonne, takie samo. Bez sensu.
•••
Godzina za godziną, dzień za dniem. Wszystko jest takie samo. Żywimy się upieczonymi zwierzętami upolowanymi przez Natashę i czerstwym chlebem rozmoczonym w wodzie. Wszystko jest takie samo. Drzewa, droga. Natasha prowadzi. Wszystko jest takie samo. Jestem cicha, milcząca. Odpowiadam półsłówkami. Nikt nie zwraca na mnie uwagi. Nic nie jest takie jak było, wszystko jest takie samo.
•••
Las się skończył. Krajobraz również uległ zmianie. Łagodne wzniesienia zmieniły się w wyraźne pagórki, droga pnie się teraz raz w górę, raz w dół. Konie idą stępa, kołyszą się w przód i w tył. Monotonnie. Tak jak zawsze.
Jaki jest cel naszej wędrówki?
Nie wiem.
Co ka tu robię?
Nie mam pojęcia.
Inicjatywę przejęła Natasha. Teraz ona tu dowodzi, szuka Uriasza Herringa. Ale po co? Dla zabawy? Zabicia czasu? Chce mi pomóc?
Po co? Przecież nie ma już mnie, została tylko skorupa...
•••
- Co jest z nią nie tak? - Szept Austina.
Chłopak dyskretnie wskazuje na mnie głową.
- Nie wiem, Austin, to ciągnie się już od tygodnia. - Tym razem Natasha.
Siedzę skulona, obejmuję zgięte nogi rękami. Za moimi plecami trzeszczy wesoło ognisko, przy którym siedzą moi przyjaciele. I obgadują mnie, myśląc, że nie słyszę.
CZYTASZ
Quatron
FantasiaNiejasny list, bilety na nieistniejący autobus, nieaktualna książka telefoniczna i nazwisko - to wszystko, co ciotka Dorothy zostawiła przed swoim nagłym i niewyjaśnionym wyjazdem. Rosemary wraz ze swoją nieco pokręconą sąsiadką i półgłówkiem ze...