1.

4.7K 167 37
                                    

Benjamin Mascolo

Stałam w altance pośrodku pięknego ogrodu wypełnionego jasno różowymi różami i wielkimi białymi stokrotkami. Nagle poczułam jak para silnych rąk łapie mnie za biodra i obraca w stronę nieznanej osoby. Gdy spoglądam na osobnika ukazuje mi się twarz Josh'a. Nachyla się nade mną obejmując mnie, a nasze twarze są tak blisko... Zbliża swoje usta do mojego ucha:

-Pocałuj mnie... -szepcze do mnie Josh w seksowny sposób aż przechodzą mnie ciarki- pocałuj mnie, pocałuj mnie, pocałuj mn.... obudź sie...

-Co?- wypowiadam to nagle odrywając się od niego

-Obudź się?Czego nie rozumiesz w tych słowach?- mówi z irytacją-Obudź się młoda!- nagle jego szept przeradza się w nieznośny krzyk.

Zrywam się do pozycji siedzącej i uderzam w coś twardego.
-Auć...-boli jak cholera. Chwila... Przecież ja nie mam łóżka piętrowego, a z tego co wiem sufit jest dość wysoko.
Spoglądam w góre a moim oczom ukazuje się uśmiechnięty Josh, uwaga! BEZ KOSZULKI !!!! TAK! Boże jakie jego ciało jest boskie. Ten sześciopak i linia V o boże... Wogóle o czym ja myśle?! To mój brat! Crystal ogarnij się! Z zamyśleń wyrywają mnie słowa brata:
-Hej Mała wszystko w porzątku?- śmieje się ze mnie- Słodko wyglądasz jak mruczysz coś przez sen.- Ah ten uśmiech...- Wstawaj bo spóźnisz się do szkoły, a jest 7:00 -powiedział i wyszedł z mojego pokoju.

-Boże ale głupia sytuacja -mówie sama pod nosem.

A jak on słyszał co mówiłam?! Boże! Nie. Przecież by mi powiedział. Chyba... Zapytam go w drodze do szkoły, bo on i tak tam jedzie.- pomyślałam

Tak właśnie zakochałam się w swoim bracie. Czy to normalne? Nie! Czy to dozwolone? Chyba? Ale co ja poradze??? Oh moje biedne serce. On niestety ma dziewczyne. Ehem. Britney. Chociaż ciężko stwierdzić czy to jego dziewczyna czy dziwka do pieprzenie.

Wstałam z łóżka i udałan się do szafy w piszukiwaniu ubrania. W czasie poszukiwań wyjrzałam za okno i stwierdziłam, że jest ciepło. W końcu jest marzec i jesteśmy w Kalifornii. Wybrałam krótkie spodenki dżinsowe z wysokim stanem, biały krop top z napisem "I hate mondays", moje białe Conversy, a do tego czarny choker z księżycem. Poszłam do łazienki. Wykonałam poranno toaletę. Zrobiłam lekki makijaż (jakby co dla mnie lekki makijaż to pomalowanie rzęs, puder, lekkie konturowanie i ewentualnie pomadka na usta). Wyszczotkowałam zęby i ruszyłam na dół do kuchni.

-Cześć księżniczko- powiedział Mike.

-Cześć Rycerzu- zaśmialiśmy się oboje. Zawsze się tak nazywamy i za to kocham Michaela. Jest super zabawny i zawsze potrafi poprawić mi humor. Powiem szczerze cieszę się, że ma starszych braci. Chociaż czasami to uciążliwe na przykład w sprawach sercowych i ...

-Zjedź śniadanie- przerwał mój monolog, mówiąc

-Nie jestem głodna. Zjem w szkole z Jess i Maxem. -uśmiechnęłam się do niego by nie wzbudzać podejrzeń. Nie to, że jestem anorektyczką, ale nie lubie jeść śniadania wole je jeść w towarzystwie przyjaciół w szkole, a Mike ma fioła na punkcie zdrowego odrzywiania.

-No dobra, niech Ci będzie.

-Mała! Jedziemy już. Jest 7:30. Zanim dotrzemy trochę zejdzie.- przerwał nam Josh, który tym razem miał na sobie białą koszulkę.

-Ok. To ja spadam.... Rycerzu- zaśmiałam się do Mike'a i pocałowałam go w policzek po czym wyszłam z domu. Usłyszałam jeszcze za mną jak mówi, że nie będzie go dzisiaj w domu do późna, bo idzie wyrywać jakieś laski. Nie wnika.
Na podjeździe czekał Josh z otwartymi drzwiami od strony pasażera i uśmiechał się zadziornie.

-Prosze wsiadać Madame.-wsiadłam jak poprosił- zamkną drzwi i obszedł samochód, wsiadając do niego.- To ja powinienem być twoim Rycerzem.

-Ty możesz być, ale moim Poddanym- zaśmiełam się, ten jednak popatrzyła na mnie z obrażoną miną i odpalił samochód.

Kocham naszego Chevroleta Camaro z 2016. Skąd nas stać? Nasi rodzice. Bardzo mi ich brakuje, wiem że chcą dla nas jak najlepiej ale brakuje mi ich. Chciałabym wrócić do dzieciństwa jak wszyscy byliśmy razem.

-Już jesteśmy- powiedział uśmiechnięty Josh kładąc rękę na moim udzie. Odwróciłam głowę w jego stronę i poczułam niesamowite ciepło rozchodzące się po moim ciele.

-Ok.- powiedziałam tylko uśmiechając się lecz nadal patrzyliśmy sobie w oczy. Mogłabym zatonąć w jego błękitnej głębi.

Nagle Josh zaczął się do mnie zbliżać. Coraz bliżej. I zatrzymał się przez pasy. Poirytowany tą sytuacją rozpią pasy i zaczął znowu się do mnie zbliżać z zawadiackim uśmiechem. Ja natomiast siedziałam jak słup i uśmiechnęłam się. A moje myśli? Boże co się tam działo?! Mój mózg wybuchał przez natłok uczuć jakie tłumiłam w sobie. Jezu! OMG! On mnie chce pocałować. Gdy był już dosłownie 5 centymetrów od moich ust ktoś zastukał w szybę. Zastukał? Nie... kurwa kalił pięściami. Ktoś?!!!
Britney.
Nagle Josh odskoczył ode mnie jak oparzony przestraszony hukiem.

-Kotku!!!-pisnęła nieznośna, czarnowłosa Barbie.- Jesteś już!
Poirytowany Josh otworzył szybę.

-No jak widać.- burknął. Po czym zamkną szybę i otworzył drzwi i nie trzeba było czekać chwili dłużej jak czarnowłosa rzuciła mu się na szyję. Ten tylko stał i skończył zamykanie drzwi. Ja natomiast wyszłam z samochodu i chciałam skierować się w stronę szkoły gdy usłyszałam za sobą głos Josh'a:

-Jeszcze nie skończyłem. Więc lepiej wróć do domu.- powiedział do mnie i puścił mi oczko.

O Boże. Czy on mnie podrywa? Własny brat, w którym się kocham ? To nie może być prawda... Usłyszałam dzwonek na lekcje. Cholera ...
Ruszyłam do szkoły.

Brother&SisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz