27.

1.1K 81 18
                                    

CRYSTAL'S POV

NIE! NIE! NIE! JAK? KIEDY? A PRZEDE WSZYSTKIM Z KIM?!

Siedzę skulona pod drzwiami łazienki przez pół godziny i płaczę. Rozmyślam
Płaczę i płaczę. Nie mogę przestać. W jednej ręce trzymam test z wynikiem.
TEST POZYTYWNY, TEST POZYTYWNY... Cały czas mam w glowie te dwa ironiczne słowa.

Matka powinna cieszyć się, że zaszła w ciążę. Powinna pawać radością i od razu pobiec do wybranka i go oznajmić o tym. Ale ja? Kurwa do kogo mam pobiec jak sama nie wiem... Jak mam się cieszyć? Jak mam prawie skończone 18 lat, a dziecko będzie za 9 miesięcy... Co ja mam zrobić. Nagle ktoś puka do drzwi. Sztywnieję nagle i zamieram. Nie wydaję z siebie żadnego dźwięku.

-Crystal? Jesteś tam?- Josh. Nie! Nie! Tylko nie to! Może sobie pójdzie? Szarpie za klamkę, ta jednak porusza się lecz drzwi nie otwierają sie. W tym momencie dziękuję samej sobie, że je zamknęłam na klucz, który... O kurwa! 

-Wiem, że tam jesteś. Otwórz prosze.- mówi błagalnym glosem. Wiem, że z nim nie wygram.

-Już otwieram tylko znajdę...- przeszukuję pułki nad umywalką w poszukiwaniu klucza,  w tym momencie słyszę brzęk. Klucz spada do umywalki, kręci się chwilę i zatrzymuje się przed wielką dziurą do odpływu... CHOLERA! Powoli próbuję wyciągnąć klucz. Czy może byc jeszcze gorzej? Już mi się... Gdy nagle ktoś krzyczy przez drzwi.

-Crystal! Otwieraj!- mówi zniecierpliwiony Josh. Ja podskakuję w miejscu i w tym momencie klucz ląduje w odpływie.

-Kurwa mać!- krzyczę waląc ręką w lustro, a to pęka. Na mojej ręce pojawia się niemała rana. Resztki szkła lądują z hukiem na podloge.

-Crystal! Co się dzieje? Co ty tam wyrabiasz?- krzyczy chłopak.

-Jjj-josh jj-ja.- mruczę przez łzy. Upadam na kolana z bezradności.

-Wchodzę tam!- krzyczy i nagle. Drzwi leżą już w łazience. Przez nie wbiega Josh i podnosi mnie na ręce w stylu panny Młodej. Zanosi mnie na łóżko i tam kładzie.

-Nie ruszaj się. Idę po opatrunek na ręcę.- wychodzi szybko. A ja? Czy muszę mu powiedzieć? Czy mam zaczekać. Może pojdę najpierw do lekarza? A może powiem tylko Shawn'owi? Przecież... O mój Boże. Gdzie jest test?! Kurwa mać! Podrywam się na łóżku. Gdy chcę wstać do pokoju wchodzi Josh. Świetnie kurwa. Rzuca zgromadzone rzeczy na rękach na podlogę i biegnie do mnie.

-Ani mi się waż! Leż i odpoczywaj.- kładzie mnie z powrotem. Wraca po opatrunek i opatruje mi rękę w skupieniu.- Po co wstawałaś?

-Chciałammmm, tylko ręcznik wziąć...- mówię. Kurwa nie!

-To ci go przyniosę.- chce już wstawac jednak ja łapię go za rękę.

-Nie!- krzyczę- To znaczy... Nie- mówię łagodnym głosem.

-Będzie potrzebny... Spokojnie.- wyrywa się i kieruje się do łazienki. Proszę Cię Boże. Jeśli jeszcze choć trochę mnie kochasz... Niech on nie znajdzie tego cholernego testu...
Josh wraca z ręcznikiem w ręcy. Ja jestem tak zestresowana. A jak znalazł? Opieram się lepiej na łóżku i czuję... Czuję coś twardego. Wkładam rękę dyskretnie pod koc i dotykam czego... TAK! TAK! MÓJ los w końcu się uśmiechną! To jest test! Chowam go szybko do tylnej kieszeni spodenek.

Josh siada koło mnie i gładzi po policzku.

-Prześpij się chwilę. To ci dobrze zrobi.- mówi łagodnie.

-Mógłbyś ze mną? - patrzę się błagalnie na niego. Ten śmieje się i ściąga swoją bluzkę i buty. Kładzie się koło mnie i obejmuje ramieniem. Jestem tak zmęczona... Po chwili zasypiam...

Budzę się gdy do mojego nosa dochodzi niezwykły zapach naleśników! Mój Boże! Zrywam się i idę na dół ostrożnie trzymając się poręczy. Staję w progu i nie wierzę! Josh stoi przy patelni i podśpiewuje piosenkę "On my mind", którą puszcza z głośników. Uśmiecham się pod nosem i podchodzę do niego obejmując go w pasie.

-O! Już wstała moja Księżniczka?- pyta zdziwiony. Jest taki szczęśliwy. Jego uśmiech jest widoczny od ucha do ucha. Tylko co to sprawiło?

-Tak. A ty robisz naleśniki?- pytam. Ten odwraca się i całuje mnie w nos.

-Tak. Specjalnie dla ciebie.- wyłącza kuchenkę, i przechodzimy do stołu, na którym jest tyle jedzienie! Dżemy, nutella, szynki, sery, sałaty, pomidorki...

-Nikogo nie ma w domu?- pytam jedząc naleśnika.

-Chłopaki są narazie w firmie z ojcem. Mike przed chwilą mi napisał- mówi uśmiechnięty. Cały powiłem mija nam w ciszy, którą przerywa muzyka w tle.

Po skonczeniu wstawiam talerze do zmywarki i przechodzimy do salonu.

-Crystal. Musisz mi coś wyjaśnić...- zaczyna chłopak.

-Co takiego?- pytam go. Josh siedzi na jednym fotelu, ja stoję po drugiej stronie stolik z namiarem, że usiadę jednak to co robi chłopak osłupia mnie.

Josh wstaje powoli i wyciąga z kieszeni piały patyk. NIE! NIE! Test ciążowy! Mój! Pozytywny! Kurwa! Chłopak uśmiecha się do mnie. Ja jednak przechodzę ręką do moich spodenek z tyłu i... Nie ma go!

-Skąd to masz?- mówię nerwowo bawiąc się palcami.

-Wypadł ci jak spałaś. Crystal...- nagle patrzę na niego z wielkimi oczami. Pewnie powie, że mam spierdalać. Że mnie nie chce. Takiej ciężarówki.- Jak się cieszę!- krzyczy i podbiega do mnie. Upada pod moimi nogami, ujmuje rękami mój brzuch i całuje go.- Tak się cieszę, że będzie nas więcej...- szczepcze do brzucha. Do moich oczu zbierają się łzy. Znowu. Zaczynam płakać. Upadam powoli na kolana i przytulam chłopaka.

-Crystal. Kochanie? Nie cieszysz się?- pyta troskliwie.

-Jj-josh. Tak się cieszę, ale...- chlipię w ramię chłopaka.

-Ale?- dopytuje. Gładzi ręką moje plecy.

-Nie wiem...

-Czego nie wiesz?- mówi rozbawionym głosem.- Nie ma się co bać. Znajdę pracę. Mieszkanie, bedziemy szczęśliwą rodziną, ty, ja i bobas. Będzie cudownie, a no i...

-Nie wiem czy to twoje dziecko.- mówię na jednym wydechu. Ten nagle przestaje mówić. Odsuwa mnie od siebie i spogląda ze zdziwieniem.

-Jak to nie wiesz?- pyta.

-Bo ja w tedy z Shawn'em...

-Nie zabezpieczaliście się? Bierzesz tabletki. Jak?- mówi spokojnie. Nie takiej reakcji siś spodziewałam. Myślałam, że wybuchnie zlością i bedzie wszystkim rzucał.

-Brałam tabletki. Oczywiście. Odstawiłam je tydzień po stosunku z nim... ja przepraszam... Zwyzywaj mnie. Jestem szmatą! Pieprzyłam się z dwoma facetami!

-Kochanie.- mówi cicho Josh i mocno mnie przytula- Nigdy tak o sobie nie mów. To po pierwsze. Po drugie. Nie pieprzyłaś się ze mną tylko kochałaś. A to jest różnica. I po trzecie. Nie wiadomo...- mówi ze Stoickim spokojem.

-Co nie wiadomo...- szlocham.

-Czyj jest bobas.- uśmiecham się na ten zwrot.- Może jest mój? Może tego skurwiela? Zrobimy jeszcze testy później i wszystko się okaże.

-A jak to będzie Shawn'a?- pytam go- Zostawisz mnie, prawda?- natychmiast mnie ściska.

-Nigdy. Przecigdy. Nawet jeśli. Nie wolno dopuścić do tego, aby Alter wiedział... Zabierze Cię i bobasa. A tego nigdy bym nie przeżył. Będę chronił Ciebie i to dziecko zawsze. Nie ważne czy będzie moje czy tego przydupka. Będę je kochał jak własne.- łzy właśnie spływają z moich policzków strumieniami. To było takie piekne.

-Kocham Cię Josh i zawszę będę.- mówię stykając się z jego ustami.

-Kocham Cię Crystal i zawszę będę.- powtarza za mną i łączy mocno nasze usta.

Właśnie przekonałam się, że wybrałam w swoim życiu odpowiedniego mężczyznę.

Tylko dlaczego tak późno?

Kochany Josh! 😍Jejuuuu! Kochani! 3 tyś. wyświetleń przekroczone! Kocham z całego serca! Kocham was. Komentujcie, gwiazdkujcie i fallow'ujcie. Pozdrawiam! 😘😙😍😍

Brother&SisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz