14.

1.5K 82 14
                                    

CRYSTAL'S POV

Wypadek... wypadek, wypadek... Słyszę tylko te słowa i piszczenie w uszach. Nic poza tym. Zamykam na chwilę oczg i nagle spadam. Mam już uderzyć o podłogę, ale para silnych rąk ratuje mnie przed upadkiem. Otwieram oczy. Mam nadzieję, że spotkam te niebieskie tęczówki. Nie mylę się, a mój wzrok spotyka niebieski kolor. No właśnie. Niebieski... a ten jest do kurwy nędzy niebieski z lekką nutką zieleni. Nie, nie. Tylko nie Mike. Tęczówki powinny być niebieski... albo nie... Błękitne! Kurwa! To jest jakiś chory żart?! Zrywam się na równe nogi. Serce zaczyna walić mi jak szalone. To nie może być prawda!

-Jjj-jak tt-oo mm-iałłł wy-ppadek?- mówię cicho. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogę ich powstrzymać. Albo nie chcę...- Ttt-to jj-jest jj-akki-śś     chh-ory żżż-art?!- jąkam się, krzycząc na cały dom, aż mój krzyk odbija się od ścian. Nikt nie odpowiada. Mike spuścił głowę, tak samo jak ojciec.

-No powiedzcie coś do cholery!?- krzyczę jeszcze głośniej niż wcześniej. To tak się w ogóle da?

Mike podnosi głowę i spogląda niepewnie na mnie. (w mediach) Wciąga głośno powietrze i się odzywa:

-Pojechali Cię szukać z Dave'em, ale się rozdzielili. Dzwonili do siebie co chwilę i pytali się czy jeden albo drugi cię znalazł. Po jakimś czasie Dave miał zadzwonić do Josh'a. Jednak ten nie odebrał. Jeden raz, drugi, trzeci i dziesiąty... Dał sobie spokój po 11 nieodebranym połączeniu. Gdy był na skrzyżowaniu zauważył wypadek samochodu z ciężarówką. Zmasakrowany samochód. Mówił, że prawie nic z niego nie zostało. Tyle, że koła, a sam samochód był w kawałkach. Wszędzie...- przerwał na chwilę, a mi zaczęło walić jeszcze szybciej serce. - Miał zawrócić i pojechać inną drogą, ale zauważył bluzę na ulicy na miejscu wypadku.

-Josh'a!?- pytam cicho. Nie mam już siły. Nogi mam jak z waty. Ręce całe spocone z nerwów, a serce wyskoczy mi zaraz z klatki piersiowej.

-Tak. Drużynowa. A potem...- zatrzymał się żeby przełknąć głośno ślinę- Zobaczył zmasakrowane ciało przy samochodzie, przy którym było grono ratowników. Dowiedzieliśmy się dosłownie przed chwilą. Dave jest w szpitalu w poczekalni. Josh jest na stole operacyjnym. Mieliśmy jechać, ale przyszłaś i...

-Jedziemy do szpitala! Natychmiast! - nagle jakby wróciły mi siły. Muszę działać!

W końcu głowę podrywał tata, który siedział cicho. Ożywia się też Mike, który chwyta mnie w talii by pomóc iść. Ojciec bierze kluczę do samochodu. Ja siadam z bratem z tyłu, a tata prowadzi. Siedzimy do siebie cały czas przytuleni, a chłopak gładzi moje plecy powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Proszę, żeby miał rację.

Gdy dojeżdżamy przed szpital, nawet nie czekam żeby nasz "kierowca" zaparkował i wybiegam z samochodu, a zaraz za mną Mike. Wbiegam na pogotowię i od razu kieruję się do recepcji. Dobiegam tam w zawrotnym tempie. Za ogromnym biurkiem siedzi starsza pani.

-Przywieziono tutaj Josh'a Donovana! Gdzie on jest?- mówię chyba za głośno, bo kilka osób odwraca się w moją stronę. Teraz dobiega do mnie Mike.

-Kim jest pani...- nie kończy recepcjonistka, bo szybko jej urywam.

-Siostra, dziewczy...- mam w pełni wypowiedzieć w pełni to słowo, ale w porę gryzę się w język.

Ja pierdole teraz powinniśmy ogłaszać z Josh'em przy obiedzie, że jesteśmy razem. A co? Teraz to najwyżej mogę mu pomachać. Ale najgorsze jest to, że  to wszystko to moja wina. Gdyby mnie nie szukał to... I wtedy wybucham płaczem. Tak. Wprost przed recepcjonistką. Mike obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie.

Brother&SisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz