Wybiła piąta nad ranem. Dzień zapowiadał się naprawdę pracowity. Wczoraj dostałem nową grupę szkoleniową. Niestety nie wszyscy mnie urzekli, jeszcze długa droga przed nimi. Podniosłem się z łóżka i przeciągnąłem. Ciekawe jak zareagują śpiochy na tak wczesną pobudkę, pewnie nikt się tego nie będzie spodziewał. Tym bardziej Styles. To on najbardziej utkwił mi w pamięci. Spóźnił się już pierwszego dnia. Od razu widać po nim, że będzie sprawiał mi kłopoty. Zawsze znajdzie się ktoś taki, czarna owca.
- Wstawaj Zayn! - zawołałem, trącając Mulata, aby w końcu wstał.
- Co jest? - westchnął, otwierając oczy. - Po co mnie budzisz? Jest...
- Piąta. - uśmiechnąłem się i odsunąłem na bezpieczną odległość.
Kiedyś, gdy obudziłem Malika, ten mnie uderzył w dość kłopotliwe miejsce. Nie chciałbym znów tego doświadczyć. Niewyspany Malik równa się wkurwiony Malik. Uwierzcie mi, lepiej nie próbować.
- Tommo! - warknął i naciągnął na siebie koc. - Wypierdalaj stąd!
- Dlaczego tylko ja muszę się tak wcześnie zrywać? Potowarzyszył byś kumplowi w cierpieniu... - jęknąłem i wróciłem na swoje łóżko.
Usiadłem na materacu. Wyciągnąłem spod niego ubłocone i zniszczone glany. To chyba najwyższy czas oddać je do wyczyszczenia lub w ogóle je wymienić. Powinienem wyglądać nienagannie i dawać przykład.
- Masz dwadzieścia zabłąkanych duszyczek, nad którymi będziesz się znęcał aż do wieczora, nie wystarczy ci? - zapytał, ledwo co go usłyszałem przez poduszkę, którą zakrył sobie głowę.
- To nie to samo. - jęknąłem, marszcząc swój mały nosek. - Jak ktoś mi bardzo podpadnie, to wyślę go do ciebie. Problem z głowy.
- Jestem lekarzem w tej placówce, nie szkoleniowcem. Wyślij kogoś, gdy coś się stanie, nie marnuj mojego cennego czasu. - wymamrotał.
- Cennego? - prychnąłem, czym zwróciłem jego uwagę.
Wystawił głowę spod poduszki i zerknął na mnie. Pokazał mi język i przewrócił się na bok. Teraz wpatrywał się w sufit.
- Ty nigdy nic nie robisz. - kontynuowałem. - w ciągu dnia siedzisz w swoim gabinecie i rzucasz papierowymi kulkami do kosza. To jest aż takie ciężkie?
- A nie? - zaśmiał się. - Ty tylko sobie biegasz po trzydzieści kilometrów dziennie na rozgrzewkę, później zażywasz kąpieli błotnych, czołgając się w kałużach. Samo zdrowie! Jesteś szczupły, umięśniony, czego chcieć więcej? -
- Aleś zabawny się zrobiłeś. - dodałem.
Podniosłem się z materaca i chwilę szukałem swojego stroju. Dzisiejszy dzień zaczniemy od biegu. Myślę, że na dziesięć kilometrów dadzą radę, nie jest to tak dużo. Pobiegniemy pięć kilometrów w jedną i pięć w drugą stronę. Założyłem szorty moro oraz czarny, prosty t-shir. Na głowę nałożyłem czapkę z daszkiem, takiego samego koloru, co spodnie. Pościeliłem swoje łóżko i ponownie spojrzałem na zegarek. Był kwadrans po piątej.
- Nie śpij długo Zee. - zawołałem, kierując się w stronę drzwi.
Mulat tylko machnął na mnie ręką i ponownie opadł na poduszkę, zagrzebując się w pościeli. Takiemu to dobrze. Tylko pozazdrościć... Chociaż, gdy będzie tylko leżał, szybciej się roztyje. - zaśmiałem się w duchu, wyobrażając sobie grubego Zayn'a. Chociaż nie... To raczej niemożliwe. On zawsze był szczupły, a w dodatku wszystkie dziewczyny się za nim oglądają. Niestety nie wiedziały jednego, nie kręciła go płeć piękna. Może dlatego podjął pracę w wojsku? Tutaj można napatrzeć się na młodych, przystojnych i umięśnionych mężczyzn. Raj na ziemi dla każdego geja! Więc w sumie dla mnie też, ale ja muszę wykonywać swoje obowiązki.
CZYTASZ
Yes, sir! ~Larry ✔
Fanfiction#1 w ff || - Baczność, Styles! - warknął niebieskooki. - Pewna część ciała już mi stoi na baczność, sir! - odparł chłopak, a na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech zadowolenia. - Pieprz się, Styles. - dodał, lekko się czerwieniąc. Spojrzał na...