Siedziałem na podłodze oparty plecami o ścianę. Byłem sam w całym pomieszczeniu. Po prostu wrzucili mnie tu jak worek kartofli i zamknęli drzwi. Nie było tu nic oprócz czterech ścian i łóżka. Podłoga wydawała mi się w tamtej chwili odpowiedniejsza. Siedziałem z zamkniętymi oczami, a moje ciało chłonęło chłód.
- Ochłonąłeś? - usłyszałem znajomy głos przyjaciela.
Podniosłem głowę i spojrzałem na niego udręczonym spojrzeniem. Był to Liam. Wszedł po cichu i usiadł obok mnie. Nie chciałem, aby wszyscy w wojsku dowiedzieli się o moim napadzie. Ale przysięgam, jeśli tylko zobaczę Nick'a, to on będzie tego żałować!
- Przysłali ciebie? - spytałem i zdziwiłem się na swój własny głos. Był trochę zachrypnięty i wyzuty z jakichkolwiek uczuć.
- Sam przyszedłem. - odpowiedział. - Nikt u ciebie jeszcze nie był?
Pokręciłem głową. Payne był pierwszy. Ale byłem pewien, że niedługo się to zmieni. Będą rozmawiać. Zawsze to robią. Potem wskaż winnego, czyli mnie i wymierzą karę. Nick będzie bez winy i zagra bezbronną ofiarę. Wszyscy mu uwierzą i znów historia się powtórzy. To Tomlinson będzie tym złym.
- Wiesz może co z... Harry'm? - zapytałem cicho. - Był nieprzytomny i...
- Obudził się. - powiedział, posyłając lekki uśmiech, którego nie odwzajemniłem.
- Myślałem, że go tam zabiją. Był cały we krwi, a oni... - urwałem, wypuszczając powietrze ze świstem. - Cały czas go kopali, nie chcieli przestać...
- Nic mu poważnego się nie stało. Wyglądał koszmarnie, ale Malik się nim zajął. Nie jest tak źle, jakby się wydawało. Styles zawsze miał okropnego pecha, lecz spadał na cztery łapy. Taki po prostu jest.
Zaśmiałem się na to kreślenie. Harry zawsze zwiastował kłopoty. Nigdy z nim się nie dało nudzić. Zwykle denerwowanie mnie stało się jego hobby.
- Chciał ci też podziękować i przeprosić. - dodał po chwili.
- Przeprosić? - zapytałem zdziwiony. - Za co?
- Widział jak cię zabierali. Wtedy właśnie się obudził. Miał leżeć i odpoczywać, lecz zerwał się na nogi i wyszedł. Wszystko oglądał. Gdyby nie Malik, zapewne rzuciłby ci się na pomoc.
- Ty też uważasz, że przegiąłem?
- Nie będę cię oceniał, Lou. - westchnął. - Wszyscy znają Nick'a. To łgarz, kłamca i cholernie dobry aktor. Przyznam, należało mu się, ale nie zaprzeczę, że odrobinę mocno zareagowałeś. Powinieneś najpierw ochłonąć, przemyśleć sobie wszystko. Twój występek poniesie konsekwencje, wiesz o tym, prawda?
Zaśmiałem się pod nosem. Byłem w gównie po uszy i nikt nie musiał mi tego przypominać. Doskonale o tym wiedziałem. Niestety emocje wzięły górę, a ja muszę za to odpowiedzieć.
- Wiem. - odparłem krótko. - Wiem, Liam.
Między nami zapadła długa cisza. Milczenie mi nie przeszkadzało. Przyzwyczaiłem się już do tego. Słyszysz jedynie swój oddech i bicie własnego serca.
- Widziałem ich dziś rano. - odezwał się. - Widziałem jak szli do lasu. Myślałem, że mają ćwiczenia. Nie wiedziałem co się później stanie. Mógłbym jakoś zareagować. Zrobić cokolwiek...
- Nikt nie wiedział Payno. - westchnąłem.
Pokiwał w milczeniu głową. W pełni się ze mną zgadzał. Oparłem głowę o zimną ścianę i ponownie zamknąłem oczy. Znów widziałem scenę z rana, jakby rozgrywała się na nowo. Nie ukarałem jeszcze tych bydlaków, ale zrobię to. Na pewno tak tego nie zostawię. Tylko nie mogę dać się przyłapać. Jeśli nie będzie świadków, sytuacja się nie powtórzy.
CZYTASZ
Yes, sir! ~Larry ✔
Fanfiction#1 w ff || - Baczność, Styles! - warknął niebieskooki. - Pewna część ciała już mi stoi na baczność, sir! - odparł chłopak, a na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech zadowolenia. - Pieprz się, Styles. - dodał, lekko się czerwieniąc. Spojrzał na...