Rozdział 23

19.6K 1.7K 4K
                                    


- Styles! Rusz się wreszcie, masz trzy sekundy! -  usłyszałem głośny krzyk dochodzący z zewnątrz.

Podniosłem się na łokciach na materacu i spojrzałem w stronę otwartych drzwi od domku. Zapewne wszyscy są już  na zewnątrz, stojąc na zbiórce. Spóźniłem się znowu, co? Westchnąłem i dłońmi przetarłem swoją twarz. Jak kocha to poczeka, prawda?

Zeskoczyłem z łóżka i zabrałem się za naciąganie spodni i zakładanie butów. Na mojej głowie panował istny chaos, lecz nie miałem czasu ułożyć włosów. Zrobiłem więc to co zwykle, pochyliłem się do przodu i szybko prostując się, jednym ruchem ręki zaczesałem je do góry. Pościeliłem łóżko i spojrzałem na swoją koszulkę. Uśmiechnąłem się pod nosem i zarzuciłem ją sobie na ramię. Powolnym krokiem skierowałem się do drzwi. Przecież mi się nie śpieszyło biegać, miałem czas.

Wyszedłem na zewnątrz i spojrzałem na chłopaków. Na ich czele czekał zniecierpliwiony pan porucznik. Gdy tylko się pojawiłem, jego wzrok spoczął na mnie. Posłałem mu szeroki uśmiech, lecz go nie odwzajemnił. Za bardzo pochłonięty był studiowaniem mojego ciała.

- Wybaczcie, że musieliście czekać. Budzik musiał mi nie zadzwonić. - zaśmiałem się.

Ruszyłem przed siebie, kierując się w stronę szeregu. Oczywiście nie przeszedłem obojętnie obok Tomlinson'a. Gdy znalazłem się obok niego, klepnąłem go w tyłek. Chyba się tego nie spodziewał, bo spiął się nieznacznie i zgromił mnie spojrzeniem.

- Zakładaj bluzkę Syles! - polecił. - Na ziemię i dwadzieścia!

- Chyba ktoś tu wyszedł z wprawy. Czy przypadkiem nie chciał porucznik powiedzieć ,,sto''? - zapytałem, unosząc brew ku górze.

- Nie. Na ziemię! - rozkazał. - I nie jestem już porucznikiem!

Prychnąłem pod nosem i zacząłem zakładać bluzkę. Bardzo powoli, zaznaczę. Wszyscy cierpliwie czekali. Niall spoglądał co chwila to na mnie, to na porucznika. Czyżby obawiał się jego wybuchu złości? Gdy byłem w pełni ubrany, padłem na ziemię i zacząłem robić pompki. Oczywiście, dla umilenia czasu wyobrażałem sobie, że to Lou jest pode mną.

- Dla mnie zawsze nim będziesz, panie-nie-poruczniku. - powiedziałem, wykonując ostatnią pompkę.

Wyprostowałem się i wytrzepałem dłonie z ziarenek piasku. Po chwili przeniosłem spojrzenie na niebieskookiego. Tak jak myślałem, wpatrywał się w moją osobę. Nasze spojrzenia się spotkały. To on jako pierwszy je odwrócił, lecz widziałem jak uśmiecha się nieznacznie pod nosem.

- Zapomniałem już jak wkurzający jesteś. - westchnął. - Biegiem marsz!

Wszyscy ruszyli biegiem. Louis trzymał się na samym końcu. Większość instruktorów biegła na przedzie, wydając rozkazy. On robił to na odwrót. Zaczekałem jak grupka mężczyzn mnie minie. Zrównałem się wtedy z Tomlinson'em. Spojrzał się na mnie i przewrócił oczami. Nawet tego nie skomentował.

Po dziesięciu kilometrach, które zajęły nam niecałą godzinę, zrobiliśmy postój. Mieliśmy pięć minut na odpoczynek. Usiadłem z Niall'em. Uśmiechnął się do mnie i zawiązywał sznurówkę.

- Pomożesz mi w czymś, Harry? - zapytał po skończonej czynności.

- Jasne, Ni. O co chodzi? - spojrzałem na niego uważnie.

- Jak wrócimy, pomożesz mi dostać się do doktora Malik'a? - kontynuował, czerwieniąc się lekko. - Popchaj mnie, abym uszkodził sobie rękę lub nogę...

- Jasne, ale nie zamierzam robić ci krzywdy. Pogadam z porucznikiem, ale skoro wy zajmujecie gabinet, to ja zaklepuję dla siebie i Lou domek. - powiedziałem.

Yes, sir! ~Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz