Zakupy z Harry'm okazały się nie najlepszym pomysłem. Nie było chyba nic gorszego od dnia spędzonego w dusznym pomieszczeniu. Bo ileż to czasu można spędzić w jednym sklepie? Chciałem kupić sobie tylko jakieś spodnie, lecz kręconowłosy uważał inaczej. Pomimo moich sprzeciwów kupił mi jedną parę czerwonych spodni i zielonych. Od razu powiedziałem, że nigdy ich nie założę. Nie chciałem, aby chłopak kupował mi cokolwiek. Sam miałem pieniądze na swoje zakupy. Może nie byłem bogaty, ale jeszcze stać mnie było na ubrania. Gdy w końcu opuściliśmy jeden sklep, zielonooki od razu udał się do następnego. W nim kupił dla siebie dwie koszulę w kwieciste wzory, a dla mnie wybrał w czerwoną kratkę.
- Masz ochotę gdzieś się jeszcze wybrać? - zapytał, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz budynku.
Spojrzałem na niego i pokręciłem głową. Miałem już wszystko, czego mi było trzeba, nawet w nadmiarze. Chciałem jedne, zwykłe spodnie, nic więcej. A skończyłem z trzema parami, dodatkowo z koszulą.
- Nie, już wystarczy mi zakupów na dziś. - dodałem.
- Jeszcze ostatni sklep, chyba nie chcesz zawieść przyjaciół. - powiedział uśmiechając się.
W jednej ręce trzymał nasze zakupy, a drugą chwycił mnie za dłoń, splatając nasze palce. Nigdy przedtem z nikim nie chodziłem za rękę, spodobało mi się. Czułem jak kciukiem gładzi zewnętrzną stronę dłoni. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed ostatnim celem. Był to nieduży sklep, a wielki szyld przedstawiał nazwę sklepu. Sex Shop. Przyjrzałem się uważnie witrynie. Nie zamierzałem tam wstępować.
- Ale ty tam wchodzisz, zaczekam na ciebie na zewnątrz. - zapewniłem.
- Nie, mój kochany... Idziesz tam ze mną. - posłał mi delikatny uśmiech.
Położył swoją dłoń na dole moich pleców i popchał mnie naprzód. Jęknąłem niepocieszony. Wcale nie chciałem tam wchodzić. Zresztą nigdy nie byłem w takim sklepie. Bo czego miałbym tu szukać?
W środku oprócz nas znajdowała się młoda para. Przeglądali różne gadżety. Twarz kobiety była pokryta rumieńcami, mężczyzna szeptał jej coś na ucho i szeroko się uśmiechał. Trochę dalej od nich stał sprzedawca. Spojrzałem niepewnie na chłopaka obok mnie. Nie wydawał się skrępowany obecnością w takim miejscu. Wręcz przeciwnie, rozglądał się spokojnie i z zainteresowaniem.
- No dalej, poruczniku. Chciałbyś coś kupić na dzisiejszy wieczór? - szepnął mi na ucho, a ja spaliłem buraka. Policzki strasznie mnie paliły.
- Na... co? - zapytałem całkowicie zbity z tropu.
- W moim mieszkaniu będziemy tylko we dwoje. Nikt nam nie będzie przeszkadzać. Mam duże, dwuosobowe łóżko. - powiedział.
- Harry ja...
- W czymś pomóc? - z opresji uratował mnie właściciel tego sklepu. - Zlustrował wzrokiem moją postać, aby po chwili spojrzeć na Styles'a.
- Dzień dobry. - przywitał się uprzejmie chłopak. - Przyszliśmy po parę rzeczy...
Więcej już nie słuchałem. Zacząłem rozglądać się po otoczeniu. Było tu sporo przedmiotów o których nie miałem najmniejszego pojęcia. Harry przeszedł nieco dalej razem z mężczyzną. Dopiero, gdy zielonooki wrócił z zakupami, wyszliśmy ze sklepu.
- Nie chcesz wiedzieć co kupiłem? - zapytał.
Pokręciłem przecząco głową. Może i byłem starszy od niego, ale takie rzeczy nieco mnie zawstydzały. W swoim życiu miałem ze dwóch chłopaków, ale to nie było nic wielkiego. Nie bawiliśmy się w takie rzeczy, które znajdowały się w tym sklepie.
- Nie. - odparłem. - Ale kupiłeś to co mówiłem ci o co prosił mnie Zayn?
- Tak. - skinął głową. - Ale mam coś jeszcze.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Nawet niech o tym nie myśli. Nie jestem typem osoby, która lubi eksperymentować ze swoim ciałem. Sam Harry mi wystarcza. Nie potrzebowałem do tego tych dziwnych gadżetów.
- Nie chcę wiedzieć, możesz zatrzymać to dla swojego chłopaka. - powiedziałem. - A teraz jestem zmęczony...
- Mój wymarzony chłopak stoi właśnie przede mną. - uśmiechnął się. - Już możemy jechać do mojego mieszkania.
Skinąłem głową i razem zaczęliśmy kierować się w stronę jego samochodu. Było to czarne BMW, którym wybraliśmy się na zakupy. Usiadłem na miejscu pasażera i zaczekałem, aż chłopak zostawi zakupy na tylnym siedzeniu i zajmie swoje miejsce.
- Jest dopiero siedemnasta, a mój chłopiec już się zmęczył? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Zwykle poganianie kadetów dodawało mi energii, teraz marzę jedynie o poduszce i łóżku. - jak na potwierdzenie swoich słów ziewnąłem.
Harry odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę jego mieszkania. Nie było ono zbytnio oddalone od centrum. Było tu dużo sklepów, głownie z ubraniami. Wynajęcie mieszkania musiało być bardzo kosztowne. Mnie na pewno nie byłoby stać na takie rzeczy.
- Dostaniesz jedno i drugie. W gratisie dorzucę też siebie. - dodał.
Wywróciłem oczami i zaśmiałem się. Po kilku minutach siedzieliśmy już w sypiali Harry'ego. Było tu czysto, świeżo co posprzątane. Nigdzie nie widać było ani najmniejszej drobinki kurzu. Mieszkanie było zadbane i urządzone w nowoczesnym stylu. Podobało mi się.
- Pięknie tutaj. - przyznałem. - Mieszkasz tu sam?
- Brakuje mi tylko rodzinnego ogrodu. Chciałbym mieć w przyszłości miejsce, gdzie mógłbym rozłożyć koc i posiedzieć z miłością swojego życia wśród ozdobnych krzewów i kolorowych kwiatów. - odparł. - A co do twojego pytania, odpowiedź brzmi nie.
- Nie? - zdziwiłem się . - Twoja siostra mówiła...
- Ona o niczym nie ma pojęcia. - zaśmiał się . - Mieszkam tu z przystojnym chłopakiem. Poznaliśmy się jakiś czas temu. Jest strasznym zazdrośnikiem. Często ma problem z okazywaniem uczuć i rzadko się uśmiecha. Planuję zabrać go na randkę, ale on o tym jeszcze nie wie. Myślisz, że by się zgodził? Czasami trudno mi odgadnąć jego myśli. Teraz kiedy nie jestem w wojsku mam idealną okazję.
- Umm... w porządku. - odparłem i zmusiłem się na delikatny uśmiech.
Nigdy nic mi nie mówił, że ma już kogoś. Nie wspominał o chłopaku. W zasadzie krótko się znamy, zbyt krótko, aby mi się zwierzał. Tylko po co to wszystko? Chciał się tylko zabawić? Byłem dla niego tylko zabawką? Jego chłopak musiał być szczęśliwy. Harry to dobry człowiek. Może ma dziwne poczucie humoru, ale jednak...
- Halo? - usłyszałem, wyrywając się z transu. - Ziemia do Louis'a. - zawołał, machając mi ręką przed oczami.
- Przepraszam. - westchnąłem. - Coś mówiłeś?
- Że muszę jeszcze na chwilkę wyjść, to niedaleko. Niedługo wrócę. - obiecał.
- Tak, jasne. Nie musisz mi się ze wszystkiego zwierzać. Możesz iść gdzie tylko chcesz. - powiedziałem. Nawet do swojego chłopaka. - pomyślałem.
Popatrzył się na mnie dziwnie, lecz skinął głową. Zabrał ze sobą jedynie portfel i wyszedł z mieszkania. Westchnąłem ciężko i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Byłem zmęczony dzisiejszym dniem. Położyłem się na łóżku i zwinąłem w kłębek. Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.
☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔☔
Witajcie, kadeci!
Jeszcze tylko dwa dni...
Najgorsze będą egzaminy :/
Ktoś ma pomysł, gdzie Harry poszedł? Może do swojego chłopaka, jakby to powiedział Lou?
Wybaczcie jakiekolwiek błędy, ale rozdział sprawdzany na szybko. Możecie tu napisać co jest do poprawy :D
Dziękuję za gwiazdki i komentarze!
Dobranoc!
![](https://img.wattpad.com/cover/106826955-288-k399566.jpg)
CZYTASZ
Yes, sir! ~Larry ✔
Fanfiction#1 w ff || - Baczność, Styles! - warknął niebieskooki. - Pewna część ciała już mi stoi na baczność, sir! - odparł chłopak, a na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech zadowolenia. - Pieprz się, Styles. - dodał, lekko się czerwieniąc. Spojrzał na...