Nie wiem o sobie zbyt wiele. Strzępy wspomnień, niewyraźne twarze, przebłyski miejsc droczą się z moim umysłem. Wznoszą się ku świadomości jak klatka piersiowa podczas głębokiego, powolnego wdechu i opadają, zanim mam szansę lepiej im się przyjrzeć. Walczę o nie najmocniej, jak umiem.
Mam na imię Kornelia, jestem miłą i spokojną kobietą.
Tak się zaczyna. Mantra, którą powtarzam w celu pobudzenia mózgu. Straciłam pamięć długotrwałą wskutek wypadku, o którym nic nie wiem, i znalazłam się w ośrodku, w którym pomagają mi ją odzyskać. Nikt nie wie, kim jestem.
Siedzę sama w czystym, białym pokoju, bez możliwości opuszczenia go - dla mojego własnego dobra. Wszystkie ściany są obite miękkim materiałem, a całą powierzchnię sufitu zajmuje lustro. W jednym z górnych rogów pomieszczenia wisi mała kamera z migającą czerwoną diodą. Niezbyt zachęcająco. To migotanie lekko mnie drażni, jakby coś we mnie buntowało się wobec monitorowania mozolnej drogi ku zdrowiu. Poza tym towarzyszy mi spokój. Jestem miłą i spokojną kobietą. Oddycham miarowo mimo wysiłku fizycznego, wdychając zapach środków czystości. Czuję się dobrze.
W pomieszczeniu nie ma okna, choć chciałabym popatrzeć na ośnieżone drzewa. Powiedzieli mi, że jest zima. Wydaje mi się, że kiedyś ją lubiłam. Nie mam pojęcia, czy lubię ją teraz. Nie mam pojęcia, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem.
Leżę na miękkim białym łóżku i wpatruję się w lustro nad sobą, odpoczywając po kolejnej serii brzuszków. Nie pamiętam, żebym dawniej uprawiała jakiś sport, ale moje mięśnie brzucha i ud okazują się dosyć twarde, skórę mam napiętą, jędrne łydki. Jestem młoda, przynajmniej tak wyglądam. Nie wiem, kiedy stąd wyjdę, ale staram się trzymać dotychczasową formę na wszelki wypadek. To może mi się przydać, kiedy odzyskam pamięć. Poza tym w prawie pustym, białym pomieszczeniu nie mam zbyt wielu rozrywek.
Jestem tylko ja i moje myśli. To pewnie nowa forma terapii.
Jeszcze przez moment wpatruję się w swoje odbicie w sufitowym lustrze. Mam kasztanowe, prawie rude włosy, sięgające do ramion. Od razu daje się zauważyć nierówne końcówki, jakby ktoś bezlitośnie rozprawił się z moją fryzurą kilkoma szybkimi cięciami nieprofesjonalnym sprzętem. Kto wykonał to amatorskie cięcie? Ja?
Koniec przerwy. Zabieram się za ostatnią serię brzuszków, a później zsuwam się z łóżka na zimną, wyłożoną kafelkami podłogę. Zaczynam robić pompki. Jedna, druga. Chcę się ułożyć wygodniej, ale zahaczam łańcuchem o stojącą przy ścianie szafkę i muszę wstać, żeby go poprawić. Cholera...
Unoszę kilka grubych ogniw i mocno pociągam do siebie po białych kafelkach.
Łańcuch pierścieniowy wykonany ze stali to część mojej terapii. Jest ciężki i długi - ma co najmniej trzy metry - i sięga od kąta przy drzwiach aż do skórzanej opaski na mojej szyi. Zdarza się, że szorstki materiał opaski mnie drapie, a stalowy sznur utrudnia poruszanie się po pomieszczeniu - mogę w nim dotrzeć jedynie do połowy pokoju - ale to nie ma znaczenia. Doktor powiedział, że to miejsce to nie więzienie, a ja nie jestem więźniem. Wszystko, czemu mnie poddają, ma ściśle określony cel. Służy mojemu dobru.
Kończę serię pięćdziesięciu pompek i dochodzę do wniosku, że na dziś wystarczy. Nie mam zegarka, ale podejrzewam, że ćwiczę od około dwóch godzin. Zaraz zjawi się pielęgniarz z kolejną porcją leków i kolacją. Później zabiorą mnie do łazienki.
Siadam na podłodze, zamykam oczy i przyciskam dłonie do skroni.
Myśl, myśl - przykazuję sobie. Powtórz wszystko, co o sobie wiesz. Wszystko, co pamiętasz.
CZYTASZ
Sadystka ✔
ActionJestem zamknięta w białym pokoju bez klamek. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem. Nie wiem, dlaczego ludzie się mnie boją. Nie pamiętam. *** - Kocham cię - powtarzam, jak zawsze delektują...